Ze względu na nieliczny zapis gonitwa w programie nie wyglądała nadzwyczaj ciekawie. Do wyścigu zgłoszonych zostało tylko pięć koni, a kilka godzin przed startem dowiedzieliśmy się o wycofaniu Trueshan.
Czterokonna rywalizacja okazała się jednak nadzwyczaj emocjonująca. Na prostej finiszowej dwójka faworytów bez problemu odskoczyła rywalom i toczyła zacięty pojedynek aż do samego celownika. Konie Frankiego Dettoriego (Stradivarius) i Williama Buicka (Spanish Mission) kilka furlongów galopowały na równi. Trzysta metrów przed celownikiem do przodu delikatnie przesunął się Stradivarius. Na następnych stu metrach zaczął słabnąć i to Spanish Mission zmienił go na pierwszej pozycji. Jego prowadzenie jednak nie trwało zbyt długo, doświadczony faworyt złapał drugi oddech i po wtórnym finiszu wygrał o głowę.
Siedmioletni syn Sea The Starsa pokazał, że z upływem czasu nie traci serca do walki i w dalszym ciągu może aspirować do sukcesów w najważniejszych gonitwach. Nie powinno się też ujmować występowi Spanish Mission, pięciolatek w końcówce porządnie nastraszył fanów Stradivariusa. Gorzej wypadły The Grand Visir i Stratum, do zwycięzcy stracili kolejno 7 i 20 długości.
Zdjęcie tytułowe przedstawia Stradivariusa pokonującego Spanish Mission w Lonsdale Cup (Racing Post)