W Nagrodzie Golejewka swoją klasę potwierdził Timemaster, który zaprezentował znacznie wyższą formę na wiosnę niż rok temu, co dobrze mu wróży w kontekście całego sezonu. Jak się można było obawiać, po słabym występie w Berlinie, zawiódł kompletnie derbista 2021 Guitar Man. W tej sytuacji zrewanżowały mu się za porażkę w Derby Anator i przede wszystkim Gryphon, który poprawił przez zimę. Solidne występy Zanzily Passion i Petita dają im nadzieję na pozagrupowe zwycięstwa w tym sezonie.
W Nagrodzie Jaroszówki zwyciężył trenowany przez Adama Wyrzyka Blizbor, ale czołówka sprinterów na Służewcu, po odejściu kilku czołowych koni, nie prezentuje zbyt wysokiego poziomu. Zmieni to powrót na krótsze dystanse Timemastera. Na Blizborze triumfował Szczepan Mazur, który w pierwszym dniu swoich występów na Służewcu, po powrocie z Kataru, ustrzelił hat-tricka. Cieszy powrót do zdrowia i formy championa dwulatków w sezonie 2020 Power Barbariana.
Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz… spróbujmy na chłodno przeanalizować sytuację wśród najlepszych koni starszych w Polsce oraz (w kolejnym artykule) w roczniku derbowym.
Koń roku 2020 Timemaster w poprzednim sezonie kompletnie rozczarował w Nagrodzie Golejewka, zajmując ostatnie miejsce. Potrafił jednak szybko dojść do formy, bo w następnym starcie zwyciężył w Nagrodzie Scottish Rifla w Bratysławie, a później seryjnie wygrywał na Służewcu. Tym razem zaczął ze znacznie wyższego pułapu, pewnie wygrał Nagrodę Golejewka o 1,5 długości od czteroletniego Gryphona, który niósł aż cztery kilogramy mniej.
Timemaster wykorzystał fakt, że do Nagrody Golejewka nie został zgłoszony inny pięciolatek trenowany przez Krzysztofa Ziemiańskiego, koń roku 2021 Night Tornado, który wygrał Nagrodę Golejewka w 2021 roku. Night Tornado zobaczymy prawdopodobnie za trzy tygodnie w Nagrodzie Widzowa na 2400 m, chyba, że pobiegnie za granicą przed startem w dniu Derby w Nagrodzie Prezesa Totalizatora Sportowego.
Timemaster sezon 2021 zakończył bezbarwnym występem we Francji, gdy na Longchamp był siódmy w Listed Race na 1600 m Prix du Ranelagh, ale nie stracił dużo do kilku koni black type, a dwa takie ograł. Jeśli w szczytowej formie zostanie szczęśliwie w tym roku zapisany we Francji w LR może spokojnie powalczyć o czołowe miejsce na 1600-1800 m. W Polsce też zapewne zejdzie teraz na dystanse milerskie i sprinterskie.
Przez zimę poprawił utalentowany, ale delikatnej budowy Gryphon, zwycięzca nagrody Nemana w wieku dwóch lat i Irandy jako trzylatek, któremu bagno po ulewie w Derby nie odpowiadało i był dopiero piąty. Podopieczny trenera Macieja Janikowskiego w Nagrodzie Golejewka wykorzystał ulgę wagi i pewnie zajął drugie miejsce. Powinien w tym roku zajmować płatne miejsca w dużych polskich gonitwach, ale brakuje mu trochę siły, warunków fizycznych i klasy.
Dobrym koniem jest czteroletni Zanzily Passion. Po kontuzji od Derby nie biegał, w dniu otwarcia pokazał się w Nagrodzie Dandolo, gdzie był drugi za Neverlandem. W Nagrodzie Golejewka przebiegł jeszcze lepiej, zajmując trzecie miejsce, także pod niską wagą 57 kg. Stać go jeszcze na progresję, ale klasą ustępuje nie tylko Night Tornado i Timemasterowi, ale też czwartemu z muszkieterów Marianny Surtel i Krzysztofa Ziemiańskiego – Petitowi.
Petit, który w Wielkiej Warszawskiej był drugi i mimo (albo dzięki temu) odciągnięcia w dystansie podszedł dość blisko do Night Tornado, w sezonie 2021 w Nagrodzie Golejewka też spisał się słabo, był przedostatni, tylko przed Timemasterem. Podobnie jak on przeszedł metamorfozę i w następnym starcie wygrał Nagrodę Widzowa, bijąc derbistów Night Thundera i Nemezis. Tym razem zaczął od czwartego miejsca, które jest pozytywne, bo niósł 3 kilogramy więcej niż Gryphon i Zanzily Passion. Może w tym roku wygrać – przy zachowaniu kolejności dziobania, pod nieobecność Night Tornado – duży dystansowy wyścig na Służewcu.
Biorąc pod uwagę wysoką wagę (61 kg, czyli 4 kg więcej od Gryphona i Zanzily Passion, 1 kg od Petita) dobry wyścig w Nagrodzie Golejewka zrobił Anator, który po bardzo udanej wiośnie 2021 (wygrał Strzegomia i Iwna, łeb w łeb z Young Thomasem) miał kryzys w drugiej połowie sezonu. Zregenerował się po zimie i może jeszcze w tym sezonie zaskoczyć, jeśli ten nieduży koń będzie spokojnie i konsekwentnie prowadzony.
Osobny rozdział to derbista 2021 Guitar Man, którego kariera jest zadziwiająca w obie strony. Zakup w Coolmore syna Galileo, ze znakomitej rodziny żeńskiej, wzbudził w Polsce wielkie zainteresowanie i nadzieje. Początek był obiecujący, choć nie imponujący – wygrana gonitwa o Nagrodę Generała Władysława Andersa. Później przyszło lekkiej otrzeźwienie, gdy Guitar Man nie dał rady w Nagrodzie Rulera, a przede wszystkim, gdy stracił aż 6 długości do Anatora i Young Thomasa w Nagrodzie Iwna.
W Derby jednak mieliśmy dosłownie i w przenośni oberwanie chmury i gradobicie. Choć Szczepan Mazur wybrał do jazdy w Derby Adahlena, a nie syna Galileo, a trener Wyrzyk wyżej w wypowiedzi przed Derby też wyżej oceniał szanse siwka, to po błękitną wstęgę niespodziewanie sięgnął pod Joanną Wyrzyk właśnie Guitar Man.
Wyścig miał niespotykany przebieg. Guitar Man został lekko odpuszczony w dystansie i wykorzystał wolne tempo na zakręcie. Derby rozstrzygnęły się przy wyjściu na prostą. Prowadząca Joanna Wyrzyk ścięła do bandy, a wszystkie pozostałe konie pojechały na zakręcie, przy wyjściu na prostą, szeroko w pole, na czym bardzo dużo straciły. Guitar Man zyskał minimum z 6-7 długości i odskoczył.
Poszła za nim niezbyt wysokiej klasy niemiecka Nania, nawet go już minęła, ale rzutem na ostatnich 50 metrach i powtórnym finiszem Guitar Man wygrał o krótki łeb Derby. Joanna Wyrzyk, po łzach rozpaczy w ubiegłym roku po porażce w Derby na Inter Royal Lady, tym razem mogła płakać ze szczęścia. Jako pierwsza kobieta w Polsce oficjalnie wygrała Derby (choć w praktyce jako pierwsza celownik w Derby minęła wcześniej na Królowej Śniegu Małgorzata Maroszek, ale została przesunięta za crossing i zwycięstwo przyznano Montbardowi).
Zwycięski wyścig w Derby prawdopodobnie dużo kosztował syna Galileo. Od pierwszej niedzieli lipca w sezonie 2021 Guitar Man nie biegał. Przyczyną była podobno flegmona, choć do końca nie wiadomo co tak naprawdę stało się z derbistą. Wyszedł w kwietniu do startu w Berlinie, ale w gonitwie Listed, w przeciętnej jak tę rangę gonitw obsadzie, zajął dopiero dziesiąte miejsce, z dużą stratą do czołowych koni.
W Nagrodzie Golejewka wychowanek słynnej stadniny Coolmore niestety przebiegł równie słabo. Był szósty, w połowie prostej już stanął, nic w nim nie było, do Anatora stracił 5 długości, a do Timemastera ponad 9 długości. Niespecjalnie przekonują mnie głosy, że dystans 2000 m był dla Guitar Mana za krótki i na dłuższym spisałby się lepiej.
Mam przeciwne wrażenie, że im dłuższy dystans, tym więcej straciłby do rywali, bez względu na taktykę i tempo gonitwy. Zwłaszcza, że w Niemczech biegał na 2800 m i też spisał się znacznie poniżej oczekiwań. Teraz nie pomógł nawet dosiad Szczepana Mazura, a to już jest symptomatyczne. Jest po prostu w słabej dyspozycji. Niezbyt też dobrze fizycznie prezentował się na padoku.
Najważniejsza jest przyczyna tego słabego występu derbisty. Powodów może być kilka. Pierwsza to po prostu brak klasy. Nie można wykluczyć, że Guitar Man szczęśliwie wygrał Derby, dzięki ekstremalnym warunkom na torze w tym dniu i temu, że rywale przed wyjściem na prostą pojechali na zakręcie w pole i dali mu uciec na prawie 10 długości.
Potwierdzałby to fakt, że Nania ma dość niski GAG w Niemczech i w rywalizacji choćby z Memphis przebiegała za nią kilkanaście długości z tyłu (nie dała też rady czołowym polskim koniom w Wielkiej Warszawskiej). W tej sytuacji Guitar Man byłby jednym z najsłabszych polskich derbistów w historii. Lepszym pewnie od Joung Islandera, gdzieś na poziomie Duranda, czy Limaka.
Jest też jednak prawdopodobne, że „Gitarzysta” jest dużo wyższej klasy, ale ostatnio „fałszuje” przez kłopoty zdrowotne po Derby oraz długą przerwę, które sprawiły, że znacznie obniżył loty. W takim przypadku ważna jest kwestia, czy będzie potrafił się jeszcze podnieść. Trzecia kwestia to jaki dystans jest dla niego odpowiedni, moim zdaniem trudna do rozstrzygnięcia. Osobiście intuicyjnie mam wrażenie, że Guitar Man wcale nie musi być długodystansowcem, a może najlepiej czuć się na dystansach około mili. Po Galileo milerami był już choćby The Gurkha, czy kilka innych koni, szczególnie klaczy.
Dużo do myślenia w tym względzie dają kariery matki i babki polskiego derbisty. Matka Guitar Mana – Beauty Bright (po Danehillu) była niezłą sprinterką. Na 14 startów wygrała dla właścicieli Coolmore Johna Magniera i Michaela Tabora dwa wyścigi i ponad 81 tysięcy funtów. Jako dwulatka była trzecia w Lowther Stakes G2 na 1200 m w Yorku, jako trzyletnia wygrała Renaisance Stakes G3 na 1200 m w Curragh.
Babka Guitar Mana Dietrich (po słynnym Storm Cat) została zakupiona przez Magniera i Tabora jako roczniaczka na aukcji w USA w Keeneland za – bagatela – dwa miliony dolarów. Też była dobrą sprinterką – jako trzylatka wygrała dwa wyścigi G3 w Irlandii na 1000 m. Na dziś sytuacja jest taka, że w obecnej dyspozycji Guitar Man nie ma szans na żadnym dystansie. Jego forma musi pójść w górę.
Słabiej wypadła w Nagrodzie Golejewka także inna podopieczna Adama Wyrzyka – Wedding Ring, która – podobnie jak Guitar Man – 17 kwietnia biegała w Berlinie w gonitwie LR, tyle, że na 1600 m i dla klaczy. Hoppegarten nie podbiła, ale wypadła tam przyzwoicie, zajmując ósme miejsce na 12 koni, 7 długości za zwyciężczynią.
W Nagrodzie Golejewka kończyła siódma, 0.75 długości za Guitar Manem i nie była w stanie włączyć się do rozgrywki, za nią były tylko Ventura Kingdom i Tres Amour, które mają za małe możliwości na tej klasy wyścigi.
Wydaje się, że błędem było wystawienie po raz kolejny tej klaczy na zbyt długim dla niej dystansie 2000 m (biegała już nawet w Oaks na 2400 m), to jest niepotrzebne szafowanie jej zdrowiem i formą. Wedding Ring to jest bardzo dobra milerka, co pokazała wygrywając Nagrodę Wiosenną na 1600 m i solidnie dwa razy biegając na tym dystansie w Niemczech w gonitwach LR. Na milerskie uzdolnienia wskazuje też jej rodowód.
Drugim w sobotę pozagrupowym wyścigiem dla koni starszych była Nagroda Jaroszówki na dystansie 1300 m. Po zimie czołówka najlepszych sprinterów i milerów w Polsce wygląda dość skromnie. Słabszy występ na wiosnę zaliczył Emiliano Zapata i nie oglądaliśmy go tutaj, nie ma już Umberto Caro, Snow Storma i Comin’ Through, sprzedana do Francji została Lagertha Rhyme, a Timemaster biegał tym razem na 2000 m w Nagrodzie Golejewka. Ten stan posiadania, to jest szansa na dobre występy w tym sezonie na milę dla Wedding Ring.
W tej sytuacji stawka w Nagrodzie Jaroszówki była skromna (6 koni, łącznie z nie pasującym tu klasą Gone Hill), wyrównana i niezbyt mocna jak na najlepszych sprinterów w Polsce. Umiarkowanym faworytem był sześcioletni wałach Blizbor, który zajął szóste miejsce w Handikapie Otwarcia na zbyt długim dla niego dystansie 1800 m, ale atut przebiegania mu pomógł.
Wszystkie konie, poza Blue Connoisseur, korzystały z czterech kilogramów ulgi wagi, bo były sklasyfikowane w grupach. Blizbor wygrał dość pewnie, ofensywnie przeprowadzony przez Szczepana Mazura (pierwsza pełna ćwiartka w 28,6 s), o ponad długość przed Power Barbarianem. Blizborowi nie przeszkodził fakt, że Mazur nie wyważył się na 56, tylko na 57,5 kg.
Szczepan Mazur w pierwszym dniu swoich występów na Służewcu w sezonie 2022 pokazał wysoką formę i to, że jest coraz bardziej dojrzałym, dobrze taktycznie jeżdżącym dżokejem. Imponujące były też jego odważne i skuteczne jazdy na Thiry Time i Limlight. Szczepan zimą wygrał aż 43 gonitwy w Katarze, zajmując czwarte miejsce w tamtejszym championacie. Tydzień temu wygrał też dwie gonitwy w Bratysławie. W minioną niedzielę jechał w Pradze w czeskim odpowiedniku 2000 Gwinei, był siódmy.
Cieszy udany powrót do ścigania championa dwulatków 2020 Power Barbariana. Jako trzylatek Power Barbarian wyszedł do startu tylko dwa razy. W Nagrodzie Strzegomia na teoretycznie odpowiadającym mu dystansie 1600 m był ostatni. Po tym wyścigu przeszedł od trenera Macieja Jodłowskiego do Andrzeja Walickiego. Wystartował jeszcze tylko w Derby, na zbyt długim dla siebie dystansie 2400 m i na błocie. Przybiegł ostatni w odstępie, 20 długości za przedostatnim koniem.
Okazało się, że przyczyną tych fatalnych występów był nie tylko zbyt długi dystans i intensywna eksploatacja konia w wieku dwóch lat, ale także wewnętrzne krwotoki. Power Barbarian został poddany leczeniu i przyniosło ono pozytywny skutek. Nie biegał może na miarę swoich najlepszych występów, ale zajął dobre drugie miejsce za Blizborem, wyprzedzając tak solidne konie jak Blue Connoiseur, Crazy Bull, czy Abelard F.
Power Barbarian został dość oszczędnie przejechany przez Sanżara Abajewa i wydaje się, że w kolejnych startach powinien jeszcze poprawiać, jeśli ze zdrowiem wszystko będzie w porządku. Może należeć w tym sezonie do ścisłej czołówki sprinterów i milerów, choć wydaje się, że ta stawka z Nagrody Jaroszówki nie ma szans w rywalizacji z Timemasterem.
Trener Walicki wspominał o planach wydłużenia dystansów dla Power Barbariana, ale nie szedłbym tą drogą. Power Barbarian ma matkę po sprinterze Acclamation, babkę po Foxhund (syn Danziga), prababkę po milerze Warningu i dystanse powyżej 2000 m to na pewno nie jest nic dobrego dla niego, zwłaszcza przy jego stylu biegania i po tych kłopotach z krwotokami. Ojciec New Approach (syn Galileo) co prawda wygrał angielskie Derby, ale chyba lepsze były dla niego średnie dystanse, matkę ma po sprinterze Ahonoora i wiele koni po nim na Wyspach Brytyjskich najlepiej biega właśnie na milę.
4 długości do Power Barbariana stracił Blue Connoisseur, ale jako jedyny niósł 60 kg i w następnych startach – pod równymi wagami – powinien wypaść lepiej. Rozczarował Crazy Bull, któremu nie pomógł nawet dosiad znakomicie jeżdżącego na wiosnę Dastana Sabatbekova. Poprawy formy po zimowej przerwie oczekiwaliśmy od Abelarda F, ale syn Belardo, wnuk Galileo, był dopiero piąty i nie podjął walki.
Abelard F, własności Krzysztofa Goździalskiego, miał zgłoszenie do francuskiego Derby i był zimą ubiegłego roku drugi i czwarty w mocnych stawkach we Francji, ograł w marcu w Chantilly o dwie długości Colosseo, który dwa miesiące później zajął drugie miejsce w francuskim klasyku 2000 Guineas, tracąc do wybitnego St Marc’s Basilica tylko niecałe dwie długości.
4 maja Abelard F zajął szóste miejsce na 8 koni w gonitwie Listed w Chantilly na 2000 m, ale to był chyba dla niego za długi dystans. W drugiej połowie sezonu 2021 ogier Goździalskiego był już trenowany na Służewcu przez Krzysztofa Ziemiańskiego, wygrał w październiku dwie gonitwy na 1300 m. Wcześniej szło mu gorzej i w wyścigach grupowych i w Nagrodzie Iwna na 2200 m, w której zajął siódme miejsce na 8 koni.
Robert Zieliński, ekspert Służewiec iTV
Na zdjęciu tytułowym Timemaster, pod Martinem Srnecem, wygrywa Nagrodę Golejewka przed Gryphonem