Wielka wyścigowa sobota na Służewcu lekko przetasowała hierarchię trzylatków, większe trzęsienie ziemi będzie zapewne po nagrodach Iwna i Soliny na 2200 m, dłuższym o 600 m niż dystans majowych klasyków. W Nagrodzie Westminster Wiosennej niepokonana dotąd Moonu nie była w stanie minąć na finiszu szybkiej i ofensywnie przeprowadzonej Jenny of Success, ale w kontekście gonitw dystansowych – Soliny, Derby i Oaks ma zdecydowanie więcej szans niż podopieczna Wiaczesława Szymczuka.
Z bardzo dobrej strony pokazały się też w Wiosennej – szybka Be My Girl i polskiej hodowli dystansowa Iva Grey, które tasowały się na trzecim i czwartym miejscu. Córka derbistów, The Grey Gatsby i Infamii, zaskoczyła szybką progresją od Nagrody Dżamajki i tak dobrym występem na 1600 m. Na dystansach powyżej 2000 m w Soliny, Derby i Oaks może być jeszcze lepsza. Zawód sprawiły świetne w wieku dwóch lat – Westminster Cat (była w Wiosennej piąta) oraz Dakini (ostatnie miejsce).
Nagroda Westminster Wiosenna przykuwała uwagę przede wszystkim ze względu na start najlepszej dwulatki poprzedniego sezonu, niepokonanej w trzech startach Moonu. Obawy budził trochę fakt, że podopieczna Macieja Janikowskiego w Nagrodzie Ministra Rolnictwa mocno męczyła się z Matt Machine, którego wcześniej łatwo ograła, a po tamtym wyścigu więcej już nie biegała, wcześnie też dostała zimowego włosa, nie była zimą w najlepszej kondycji, choć od wiosny poprawiała się.
Najwyżej notowaną rywalką Moonu, a jednocześnie klaczą biegnącą w tych samych barwach, należącą do tego samego właściciela, firmy Westminster, była trenowana przez Macieja Jodłowskiego Westminster Cat, która jako dwulatka wygrała nagrody Dakoty i Efforty. Tak jak sygnalizowałem w zapowiedzi, w mojej ocenie realne szanse na ogranie reprezentantek stajni Westminster miała tylko Jenny of Success, która ma bardzo szybki, sprinterski rodowód i jest bardzo silna fizycznie.

Wszystkie wymienione trzy klacze przed Wiosenną jeszcze w tym roku nie biegały, więc pod tym względem szanse były wyrównane. Jenny of Success była w tej niekorzystnej sytuacji, że startowała z ostatnim numerem 10, co utrudniało taktykę i ułożenie się w dystansie przed wejściem w zakręt.
Jej trener Wiaczesław Szymczuk, który też dosiadał klaczy (zmienił wpisaną w programie Karolinę Kamińską, która jest też współwłaścicielką Jenny i partnerką życiową Szymczuka), przyznał tuż po wyścigu, że wahał się do ostatniej chwili jaki manewr wybrać, czy usadowić się z tyłu, czy próbować wyjść na front. W ostatniej chwili zdecydował, że pójdzie ostro do przodu i zetnie do kanatu.
Ta odważna i ofensywna taktyka okazała się skuteczna. Jenny of Success wygrała w zasadzie z zmdom Wiosenną, i jest to pierwszy klasyk wygrany w trenerskiej karierze Szymczuka, bo jako jeździec wielokrotnie triumfował w tego typu gonitwach. Jenny zrobiła mocny wyścig (dwie pierwsze pełne ćwiartki w granicach 30 s – to było szybko, bo tor był w weekend obficie polewany), odskoczyła rywalkom i przy wolnej końcówce (32,1) utrzymała przewagę pół długości nad rozpędzającą się Moonu. Szymczuk to dżokej z żelaza. Mimo wielu poważnych wypadków, złamań i prawie sześćdziesiątki na karku, zadziwia skutecznością jazd.
Przy takiej taktyce i szybkim początku Jenny of Success musiała stawać na końcu, ale wydaje się, że nawet przy innej taktyce dystans 1600 m to już jest maksimum jej możliwości. Zarówno z budowy (jest silna, nabita, umięśniona), rodowodu, jak i stylu biegania jest to typowa sprinterka. Ma zgłoszenie do Derby i zapewne stajnia będzie sprawdzała jak klacz radzi sobie w dystansie w Nagrodzie Soliny na 2200 m, ale warto wziąć pod uwagę, że w przeszłości takie eksperymenty z trzyletnimi sprinterami czasami źle kończyły się dla karier i zdrowia koni.

Jenny of Success jest córką ogiera Rio de la Plata (po Rahy, synu Blushing Grooma), który był znakomitym milerem, ale wziął też Premio Roma G1 na 2000 m. Na 30 startów wygrał dla stajni Godolphin 8 wyścigów (z tego 5 Pattern) i 923 tysiące funtów. Oprócz Premio Roma zwyciężył w dwóch innych gonitwach G1 – Prix Jean Luc Lagardere na 1400 m na Longchamp i Premio Vittorio di Capua na 1600 m w Mediolanie. Był też drugi w francuskim klasyku 2000 Guineas (rating 119 funtów).
Zaczynał krycie w 2013 roku we francuskim oddziale Darley – Haras du Logis od 7 tysięcy euro, w tym roku cena stanówki wynosi 2500 euro. 11 koni po nim uzyskało rating od 100 funtów wzwyż (najwięcej 111), są to głównie konie na sprinty i milę, czasem do 2000 m.
W Polsce biegały po Rio de la Plata 4 konie i wszystkie wygrywały. Najlepsza była sprinterka/milerka Seririo, która wygrała 5 wyścigów na 16 startów, była druga w Wiosennej za Inter Royal Lady, trzecia w Soliny i siódma w Oaks (2400 m to było dla niej zdecydowanie za daleko). Dwa wyścigi wygrał Silver Bee, który był trzeci w Rulera i Przedświta, drugi w Pink Pearla i 10 w Derby (znów za daleko). Dwa wyścigi wygrał Rio de Cerisy.

Matka Jenny of Success – Secret of Success (po szybkim, świetnym jako dwulatku Johannesburgu, synu Hennessy) biegała tylko 4 razy, ale wygrała dwa wyścigi w Anglii jako trzylatka na 1000 i 1200 m. Tak jak napisałem przed Wiosenną – na tej podstawie wydaje się niemal nieprawdopodobne, by jej córka sprawdziła się na 2400 m. Poza Jenny of Success ta klacz nie dała jeszcze biegającego potomstwa.
Moonu doznała w Wiosennej pierwszej porażki w karierze, ale zaprezentowała się z niezłej strony. Oddawała w posyle, w końcówce zbliżała się do Jenny of Success, widać było, że 1600 m w wieku trzech lat, zwłaszcza z debiutu na wiosnę, bez przetarcia, to dla niej trochę za krótko, brakowało jej błysku. Widać też jednak było, że na dłuższych dystansach powinna być groźniejsza i radzić sobie lepiej od Jenny of Success, dla której optymalne wydają się dystanse 1200-1400 m, gdyby miała biegać w silniejszej konkurencji za granicą.

W sobotę na 1600 m lepsza była Jenny of Success, dla niej i jej opiekunów brawa i gratulacje za wygranie klasyku, natomiast w perspektywie Nagrody Soliny, a zwłaszcza Derby i Oaks, znacznie większe szanse trzeba przyznać Moonu. Po przetarciu w Wiosennej, w kolejnym starcie będzie zapewne w dużo wyższej formie.
W zasadzie już dziś Moonu wydaje się być bitą faworytką Nagrody Soliny na 2200 m i jedną z głównych kandydatek do zwycięstwa w Derby, obok Jolly Jumpera (są jeszcze ciekawe Zarine, Le Destrier, Kaneshya, Magic, kwestia czy dystans 2400 m będzie trzymał Matt Machine).
Moonu sprawiła w Wiosennej dobre wrażenie, ale nie porwała i wydaje się, że może być trochę niższej klasy niż można było zakładać po jej pierwszych występach w wieku dwóch lat, ale nie przesądzajmy, bo może z czasem i w dystansie pójść do przodu. Generalnie, w tym roczniku, podobnie jak w poprzednim, wydaje się, że w czołówce są „tylko” bardzo dobre konie, brakuje jednostek wybitnych, jak przed laty Intens, Va Bank, Bush Brave, Caccini, czy daleko im też do tego mocnego rocznika z Night Tornado, Timemasterem, Inter Royal Lady, Night Thunderem.
Podtrzymuję zdanie, że Moonu powinna sobie poradzić w polskich warunkach z derbowym dystansem 2400 m, choć pewne obawy budzi rodzina żeńska. Natomiast jej ojciec Sea The Moon (po przekazującym stayerskie predyspozycje Sea The Stars, z matki po niemieckim cracku Monsunie) wygrał w treningu Markusa Kluga niemieckie Derby w Hamburgu i był drugi w Wielkiej Nagrodzie Baden Baden G1 na 2400 m. Miał bardzo wysoki GAG 102,5 kg.
Sea The Moon od 2015 roku kryje w Anglii, początkowo za 15 tysięcy funtów, w tym roku już za 25 tysięcy. Najlepszym koniem po nim była do tej pory francuska wiceoaksistka (na 2100 m) Alpine Star (rating w RP 119), która zarobiła na torach ponad pół miliona funtów. Największym sukcesem Alpine Star było wygranie w 2020 roku podczas Royal Ascot Coronation Stakes G1 na 1600 m. Alpine Star była też druga za Tarnawą, a około 6 długości przed Inter Royal Lady, w Prix Opera G1 na Longchamp.
Moonu pochodzi z rodziny 1-x, idzie wprost od wybitnej klaczy La Troienne, a kolejne matki Moonu są po tak znakomitych reproduktorach jak War Front, Seeking The Gold i AP Indy, słynących z szybkości i raczej będących końmi na krótkie i średnie dystanse. To wskazuje na to, że być może optymalnym dystansem dla Moonu nie będzie 2400 m, ale raczej średnie dystanse w granicach 2000 m. W tym roczniku jest jednak mnóstwo koni zgłoszonych doi Derby z rodowodami sprinterskimi, milerskimi i średniodystansowymi.
Matka Moonu – Pax Aeterna (po sprinterze War Front, synu Danziga) nie biegała. Przed Moonu urodziła dwa konie. Rainbow Sign (po Adaay, czyli ojcu Be My Girl) na 16 startów wygrał jeden wyścig (w kwietniu tego roku jako czterolatek na 1400 m w Lingfield), był bardzo przeciętny (rating ledwie 59). Pełny brat Moonu – Montanari wyszedł do startu tylko trzy razy w treningu Andrew Baldinga. Po nieudanym debiucie, gdy był dwunasty, 16 długości za świetnym Pinatubo, później był dwa razy drugi, jako dwulatek na 1600 m i jako trzylatek na 2100 m (rating 80).
Zawiodła Westminster Cat, która zajęła dopiero piąte miejsce, tracąc aż 7 długości do Jenny of Success i 6,5 długości do Moonu. Tym bardziej źle to wróży, że dystans 1600 m wydawał się dla Westminster Cat dobry i na dłuższych będzie jej trudniej. Może pomóc jej natomiast skrócenie tego dystansu do 1300-1400 m. Można mieć też obawy, czy świetnie biegająca w wieku dwóch lat klacz nie odczuła jednak trudów tych ciężkich wyścigów z ogierami i może być niestety tak – oby nie – że w wieku trzech lat będzie dużo słabsza, jak było to w podobnych przypadkach Power Barbariana, Marvelous Stama, czy choćby Plantei.

Bardzo rzadko zdarzają się w Polsce konie od klaczy, które miały tak dobrą karierę wyścigową jak matka Westminster Cat – Katdogawn (po milerze Bahhare, synu Woodmana) biegała w USA i Anglii 38 razy, wygrała 7 wyścigów i ponad 827 tysięcy dolarów. Wygrała trzy wyścigi G2 – Santa Ana Handicap, Dahlia Handicap i San Clemente Handicap na dystansach 1600-1800 m, w Yellow Ribbon Stakes G1 była trzecia na 2000 m (rating 112 funtów).
Katdogawn urodziła Westminster Cat, gdy miała 19 lat. W hodowli mocno rozczarowała. Spośród siedmiu biegających koni od niej, tylko jeden wygrał wyścig, choć była kryta tak dobrymi ogierami jak Galileo i Teofilo. Nieźle biegał tylko Oor Jack (po Shamardalu, urodzony w 2008 roku), który startował aż 134 razy i wygrał 7 wyścigów i 82 tysiące funtów (rating 97).
Gdyby szukać jakichś nadziei na dobre bieganie w dystansie, to w zasadzie jedyną przesłanką jest fakt, że babka Trempkate (wygrała jeden wyścig we Francji na 1800 m, była też czwarta na 2300 m) jest córką stayera Trempolino, który wygrał Łuk Triumfalny i był drugi w francuskim Derby (jeszcze na 2400 m) i Breeders Cup Turf.
Ojciec Westminster Cat – siwy Alhebayeb (po Dark Angel, synu Acclamation) był przede wszystkim dobrym dwulatkiem i generalnie szybkim koniem na dystanse do 1600 m. Biegał dla Hamdana al. Maktouma 13 razy, wygrał dwa wyścigi i 68 tysięcy funtów. Zwyciężył jako dwulatek z debiutu i w July Stakes G2 na 1200 m (rating w Racing Post 109 funtów).
Jako trzyletni nie wygrał wyścigu – w czterech startach zajmował 3, 4, 5 i 7 miejsce w gonitwach Listed na 1400-1600 m. Jako czteroletni ścigał się zimą w Dubaju, ale trzy starty miał tam bardzo nieudane, na koniec kariery zajął drugie miejsce w handicapie na milę.
Od 2015 roku krył w Tara Stud w Irlandii po 5 tysięcy euro, od ubiegłego roku cena spadła do 3 tysięcy. Osiem koni po nim osiągnęło dotąd rating powyżej 100 funtów. Najlepiej biegał Migration (rpr 114), który wygrał 4 wyścigi na 15 startów, ale biegał głównie w wysoko dotowanych handicapach.
W Polsce biegało po nim 6 koni, z których 5 wygrało. Oprócz Westminster Cat nieźle radziły sobie Arkano (4 zwycięstwa, w tym Mokotowska, piąty w Rulera, trzynasty w Derby) i Jack The Wolf (trzy wygrane), po jednej gonitwie wygrały Go Canada i Grey Berry.
Bardzo pozytywnie zaskoczyły w Wiosennej Be My Girl i Iva Grey. Na celowniku trzecia była podopieczna Łukasza Sucha, ale – po proteście – ze względu na przeszkadzanie rywalce, została przesunięta na czwarte miejsce, a na podium wskoczyła Iva Grey. W połowie prostej wydawało się nawet, że szybka Be My Girl może zagrozić faworytkom i powalczyć o zwycięstwo, ale w końcówce trochę zgasła.

Może to wynikać trochę z braku doświadczenia , a także z tego, że dystans 1600 m – jak przyznaje sam trener Łukasz Such – to dla niej trochę za daleko i wolałby np. 1300-1400 m. Dlatego nie jest zgłoszona do Derby i nie będzie biegała w Soliny. Problemem jest fakt, że dla trzylatków – po Wiosennej i Rulera – nie ma oddzielnego programu gonitw pozagrupowych na dystansach sprinterskich i milerskich. Są zmuszone biegać od razu w gonitwach z 4-letnimi i starszymi zaprawionymi w bojach sprinterami i milerami.
Trudno jednak takiej Be My Girl, Dakini, Westminster Cat, czy nawet Jenny of Success albo Matt Machine, stanąć od razu w pierwszej połowie sezonu w wieku trzech lat do rywalizacji z Timemasterem, czy nawet Emiliano Zapatą albo Blue Connoisseur. Nie ma też oddzielnej ścieżki pozagrupowej na dystansach sprinterskich i milerskich (poza Wiosenną) dla klaczy, są zmuszone ścigać się z ogierami.
Podobno sytuacja jest wśród starszych koni. Klacze w zasadzie do sierpnia, gdy pojawiają się nagrody Krasne i Rzeki Wisły, muszą biegać wyłącznie z ogierami, nie ma też dla nich wcale w starszym wieku oddzielnej ścieżki na dystansach sprinterskich i milerskich. Stąd np. milerka Wedding Wing była zmuszona teraz albo pauzować, albo biegać z silnymi ogierami na 2000 m, albo na trochę zbyt krótkim dla siebie dystansie 1300 m w Nagrodzie Jaroszówki. Pierwszy pozagrupowy wyścig milerski mamy dopiero w dniu Derby – Memoriał Jurjewicza.
Niestety, jest to problem w zasadzie nie do rozwiązania, ponieważ w Polsce jest zbyt mała liczba koni, aby robić oddzielne ścieżki w gonitwach pozagrupowych dla trzylatków, oddzielne dla klaczy i podzielone na choćby trzy rodzaje dystansów. Przy tak ułożonym programie, zabrakłoby koni do obsadzenia tych wszystkich gonitw, tak aby biegało w nich minimum 5 koni. Problem może rozwiązać tylko znaczny wzrost liczby koni w treningu, wtedy można zmodyfikować sezonowy plan gonitw pod tym kątem.
Wracając do Be My Girl, ma ona rzeczywiście szybki rodowód. Jej ojciec Adaay (po świetnym ojcu sprinterów Kodiacu) jest młodym ogierem, stosunkowo mało znanym i jeszcze nie do końca wypróbowanym. Biegał dla Hamdana al. Maktouma 17 razy, 5 razy wygrał i 236 tysięcy funtów. Jako trzylatek wygrał dwie sprinterskie gonitwy G2 w Anglii na 1200 i 1400 m (rating 116). Zaczynał krycie w 2017 roku w Anglii od 7 tysięcy funtów, w tym sezonie stanowi we Włoszech po 4500 euro. Dotąd dał trzy konie z ratingiem powyżej 100 funtów.
Matka Be My Girl – Bronte Flyer (po Nayef, a Bronte Flyer jest poprzez Nashwana zinbredowana 2×4 na jego świetną matkę Height of Fashion) biegała 4 razy, wygrała jeden wyścig.
Na przeciwnym biegunie dystansowym od Be My Girl jest polskiej hodowli Iva Grey. Jest ona córką polskiej derbistki i oaksistki Infamii oraz francuskiego derbisty The Grey Gatsby (po Mastercraftsman), który był średniodystansowcem, bo Prix du Jockey Club w Chantilly wygrał na 2100 m, triumfował też w Irish Champion Stakes na 2000 m. Był uniwersalnym koniem, bo zajmował też drugie miejsca w gonitwach G1 i na 1800 i 2400 m.

Iva Grey bardzo mocno poprawiła w stosunku do Nagrody Dżamajki, w której była dopiero szósta, tracąc 3-3,5 długości do Cannacore i Keny, które teraz dość wyraźnie pokonała na samym dystansie 1600 m. W Soliny na 2200 m i w Derby oraz Oaks na 2400 m dystanse powinny prawdopodobnie jej znacznie bardziej odpowiadać niż mila w Wiosennej, ale na 100 procent tego być pewnym nie można.
To ziarno niepewności zasiała jej półsiostra Incepcja, która – choć była córką polskiej derbistki Infamii i francuskiego derbisty Le Havre, dającego zwykle dystansowe konie – to była jednak milerką, radziła sobie też w sprintach i na średnim dystansie, ale nie w gonitwach powyżej 2000 m. Wydaje się jednak na podstawie budowy i stylu biegania, że Iva Grey powinna lepiej czuć się na długich dystansach niż Incepcja. Od Infamii była też oaksistka Iron Belle, jednak po niemieckim derbiście, mającym raczej stayerski rodowód Belenusie.
Słabiej niż wiele osób oczekiwało wypadły dwie pierwsze klacze z Nagrody Dżamajki – obiecujące Cannacore i Kena, które w klasyku zajęły odpowiednio 8 i 6 miejsce. Wydaje się, że w porównaniu ze ścisłą czołówką brakuje im trochę możliwości, klasy, nie będzie im łatwo progresować. Na podstawie rodowodów trudno im wróżyć sukcesy powyżej 2000 m, lepiej na dystansach powyżej mili może czuć się Kena.
Niestety, ostatnia, 9 długości za przeciętną Iskrą One, która z kolei była 9 długości za Cannacore, była w Nagrodzie Wiosennej polskiej hodowli Dakini, która dodatkowo miała w tej gonitwie pecha, bo na prostej zsunęło się z niej siodło i pozbawiło jej to możliwości walki o choćby dalsze płatne miejsce. W wieku dwóch lat biegała bardzo dobrze, wygrała nagrody Dorpata i Cardei. Klacz była jednak od początku kariery pobudliwa, nerwowa, sprawiała problemy w maszynie startowej.
Widać, że te problemy z psychiką odbiły się na jej formie. Słabiej wypadła w Nagrodzie Strzegomia, teraz trudno ją do końca miarodajnie ocenić przez zsunięcie siodła, ale we wcześniejszej fazie nie szła najlepiej. Ma typowo sprinterski rodowód i być może pomogłoby jej przestawienie na dystanse 1000-1200 m, bo mila to dla niej chyba za daleko (co sygnalizował w przedsezonowej rozmowie Salih Plavac), ale u nas nie ma gonitw pozagrupowych na tych dystansach, musiałby jechać za granicę.
W nawiązaniu do sukcesu w Wiosennej Jenny of Success i kwestii jej dalszej kariery i wyboru dystansu (ale także wielu innych koni z tego rocznika o rodowodach sprinterskich i milerskich), chciałbym – ku rozwadze trenerów i właścicieli tych koni – jeszcze raz przypomnieć fakty z poprzednich lat z tym związane.

Trenerzy i właściciele prawie zawsze – bez względu na wszystko, nawet jak koń ma obustronnie typowo sprinterskie pochodzenie – chcą je wypróbować w nagrodach Iwna i Soliny na 2200 m, czy w pozostałych dystansowych próbach, i po nich podjąć ostateczną decyzję o bieganiu, bądź nie, w Derby (niektórzy nawet w przypadku niepowodzeń na 2200 m forsowali start w Derby na 2400 m). Takie próby są jednak ryzykowne dla kariery i zdrowia koni, które zmuszone do wysiłku na zbyt długim dla siebie dystansie, nie prezentują później pełni swoich możliwości, mogą stracić chęć do ścigania się.
Było już w przeszłości na Służewcu sporo takich prób biegania na 2400 m końmi, które były szybkimi dwulatkami, dobrymi sprinterami i milerami, miały krótkodystansowe rodowody, a jednak ich trenerzy i właściciele decydowali się na start w Derby. Zwykle potwierdzało się to, że dystans 2400 m był dla nich za długi. Tak było w przypadku Modraszka, Xawerego, Emiliano Zapaty, Medrocka, Plantei, czy Power Barbariana, a nawet Inter Royal Lady i Timemastera.
Byli też – choć niestety w mniejszości – właściciele milerów, sprinterów, którzy mądrze ominęli Derby na 2400 m, mimo że ich konie były znakomitymi dwulatkami, albo wygrywały klasyki na milę. Takie konie to choćby Hard Work, Bronislav, Dżazzil, Star Poker, czy Kokshe.
Analizę sytuacji wśród trzyletnich ogierów po Nagrodzie Rulera przedstawimy wkrótce w kolejnym odcinku na Trafnews.pl.
Robert Zieliński, ekspert Służewiec iTV
Na zdjęciu tytułowym Jenny of Success wygrywa pod Wiaczesławem Szymczukiem Nagrodę Westminster Wiosenną przed Moonu. Fot. Mateusz Błaszczak