More

    Szczepan Mazur: Najważniejszy jest koń, nie dżokej, czy trener

    Nie przypominam sobie, bym miał w karierze tak dobry miesiąc, jak lipiec tego roku. Czego mi jeszcze życzyć? Minus trzy kilo! Jolly Jumper ma realne szanse, by w St. Leger powalczyć o potrójną koronę, jeśli wytrzyma dystans 2800 m. Lady Iwona ma ogromny potencjał i jeśli poprawi galopowanie w dystansie, to może w przyszłości wygrać fajny wyścig na Zachodzie. Neverland to bardzo dobry koń, świetnie się rozwinął, wykorzystał swoją szansę, ale gdy Night Tornado jest w najwyższej formie, to trochę mu ustępuje. Han Rastaban to najlepszy arab polskiej hodowli na jakim jechałem, ale Amwaj, czy Salam al Khalediah, są jednak trochę lepsze – mówi w rozmowie z Trafnews.pl najlepszy polski dżokej, wielokrotny champion Szczepan Mazur, który w lipcu wygrał na Służewcu podwójne Derby, Oaks i Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego. 

    Robert Zieliński: Chyba chciałbyś, aby lipiec 2022 nigdy się nie skończył? Jest wymarzony, jak z bajki, no może poza problemami z wagą. Taka seria prestiżowych zwycięstw w ciągu jednego miesiąca nie zdarzyła się dotąd nikomu w polskich wyścigach, a i na świecie trudno o podobne wyczyny. Wygrałeś Derby zarówno dla folblutów, na Jolly Jumperze, jak i dla koni arabskich – na Han Rastabanie, poza tym Oaks na Lady Iwonie i najważniejszy wyścig sezonu dla starszych koni – Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego, dosiadając Neverlanda. Wyczyn chyba nie do powtórzenia, trudno sobie wyobrazić lepszą serię w ciągu miesiąca. To chyba najlepszy miesiąc w Twojej karierze?  

    Szczepan Mazur: Na pewno bardzo dobry. Nie przypominam sobie, abym miał równie dobry w przeszłości. Bardzo udane było też dla mnie lato 2020, wówczas wygrałem u trenera Adama Wyrzyka Derby folblutów na Night Thunderze, a arabskie na Wielkim Dakrisie. Zwyciężyłem też w arabskim Oaks na Atilli, byłem też drugi w Oaks dla klaczy pełnej krwi angielskiej na Mary Elizabeth, za Inter Royal Lady, dosiadaną przez Joannę Wyrzyk. To jednak były trzy, nie cztery wielkie wyścigi i rozłożone na trzy miesiące, nie w jednym, jak teraz.

    Szczepan Mazur wygrywa Derby 2020 na Night Thunderze, przed Inter Royal Lady, dosiadaną przez Joannę Wyrzyk

    Niespodziewanie internauci z Trafnews.pl dżokejem miesiąca  w Polsce wybrali w lipcu jednak nie Ciebie, tylko Bolota Kalysbeka, który wygrał sporo wyścigów, ale dużo niższej rangi. Zaskoczyło Cię to, zasmuciło, czy podchodzisz do tego z dystansem, na luzie, traktujesz jako zabawę?

    Zakładam, że ta regularna publiczność, która często przychodzi na wyścigi, zna się na nich, docenia moje umiejętności, a także wyniki w lipcu. Mam wrażenie, że w takich konkursach bierze też udział spora grupa kibiców, którzy nieregularnie chodzą na wyścigi. Jeśli w lipcu wygrałem jedne i drugie Derby, wygrałem Oaks, Nagrodę Prezesa TS i sporo innych gonitw, to wynik tego głosowania może być dla mnie trochę zaskakujący.

    Z czego się biorą aż tak wielkie Twoje tegoroczne sukcesy, seryjne wygrane w gonitwach najwyższej kategorii? Mając teraz wysoką markę dostajesz bardzo dużo dobrych dosiadów i miałeś szczęście trafić na super konie, czy jeszcze bardziej rozwinąłeś się jako jeździec i dzięki umiejętnościom, doświadczeniu, byłeś w stanie zwyciężyć w tych gonitwach, bo w kilku z nich była bardzo zaciekła walka do końca i odległości pomiędzy końmi niewielkie?

    Przede wszystkim wykorzystałem szansę na dobrych koniach. Pewnie te sukcesy wynikają i z tego, że mam większe doświadczenie, rozwijam się jako dżokej i z tego, że trafiłem na znakomite i dobrze przygotowane konie.

    Czyli jesteś zwolennikiem tego powiedzenia, że to koń czyni dżokeja, czy trenera wielkim, a nie odwrotnie? Czy jednak trener i dżokej muszą dużo dołożyć od siebie, nawet jak to jest bardzo dobry koń?  

    Uważam, że jednak najważniejszy jest koń, bo ze słabego konia dobry trener, czy dżokej nic wielkiego nie zrobi. A dobry koń nawet dość słabego, czy przeciętnego trenera, albo dżokeja, wyciągnie do góry.

    17-letni Szczepcio Mazur na ramionach trenera Adama Wyrzyka po triumfie w Derby 2012 na Natalie of Budysin

    Po ponad dziesięciu latach zawodowej kariery jeździeckiej, do którego konia masz największy sentyment? Czy do Natalie of Budysin, na której w 2012 roku wygrałeś swoje pierwsze Derby, mając zaledwie 17 lat i od tego momentu zaczęła się Twoja wielka kariera?

    Ciężko powiedzieć do którego konia mam największy sentyment. Było ich sporo. Zawsze lubiłem te konie na których wygrywałem duże wyścigi, ale i wiele innych też darzyłem sympatią. Z wieloma końmi, na których odnosiłem duże sukcesy, bardzo długo pracowałem na treningach, miałem z nimi dużo wspólnego, bo taka codzienna praca buduje wzajemne relacje. Ciężko wyłonić jednego konia z tej dużej grupy.

    Pierwsze zwycięskie Derby Szczepana Mazura – w 2012 roku w wieku 17 lat na Natalie of Budysin

    A który wyścig w karierze najbardziej zapamiętałeś, czy poczułeś, że mocno wpłynął na Twoją karierę?

    Na pewno te pierwsze wygrane Derby były ważnym i przełomowym momentem dla mnie. Ale ważny jest także ten sezon, bo zarówno zimą w Katarze, jak i teraz w Polsce, odniosłem kilka bardzo wartościowych zwycięstw.

    Wygrałeś niedawno Oaks dla klaczy pełnej krwi angielskiej na wicederbistce Lady Iwonie. Czy w momencie, gdy na prostej Moonu bardzo daleko uciekła, zadrżało Ci serce, miałeś wątpliwości, czy uda się ją złapać, czy cały czas wierzyłeś i uznawałeś, że realnie można ją dogonić?

    Czułem, że to jest realne, bo według mnie Moonu po prostu za mocno i za wcześnie ruszyła. Jeszcze miała za daleko do celownika, żeby ten manewr się udał.

    Czyli przy tym doświadczeniu jesteś już w stanie wyczuć takie sprawy, odległości, możliwości konia i nie przestraszyć się, nawet jak rywale mają na prostej tak dużą przewagę?

    Wiadomo, tak troszkę się wystraszyłem, ale jakoś nie wierzyłem w to, że nie będę w stanie jej dogonić.

    Jak oceniasz możliwości Lady Iwony, która została wybrana najlepszym koniem lipca? Czy ta klacz, dalej progresując, będzie wkrótce w stanie pojechać na Zachód i wygrać wyścig rangi Pattern, choćby Listed Race? Ma świetny rodowód, czujesz, że jest w niej taki duży potencjał?

    Potencjał na pewno ma duży, tylko według mnie na razie jest troszkę za wolna w dystansie, w początkowej fazie gonitwy nie ma takie swojego dobrego tempa, idzie trochę opornie. Ona musiałaby się jeszcze trochę rozwinąć w tym galopowaniu na początku wyścigu, żeby pojechać na Zachód i wygrać jakiś fajny wyścig.

    Polski Oaks 2022, Lady Iwona pod Szczepanem Mazurem pokonuje trenowaną we Francji Calliepie, na której jechał Ludovic Boisseau

    Lady Iwona wygląda na późną klacz, pierwszy w karierze wyścig wygrała dopiero w Nagrodzie Soliny, z każdym startem progresuje, więc może jeszcze potrzebuje czasu, by w pełni dojrzeć i być może za kilka miesięcy, czy w przyszłym roku, będzie jeszcze lepsza?

    Można tak prognozować, ale na razie na jakieś duże wyścigi, to jej brakuje tego tempa, akcji w dystansie, tego żeby lepiej, łatwiej galopowała. Bez tego, to ciężko.

    Tak, John Egan w Derby w dystansie, niezależnie od błędów na prostej, miał trochę problemów, by stanęła mu na chód i Tobie w Oaksie też tak na dobre to „zapaliła” dopiero na ostatnich 300 metrach. Czy w tej sytuacji, gdy spotka się w St. Leger albo Wielkiej Warszawskiej z bardziej doświadczonymi i łatwiejszymi do jazdy końmi, jak Night Tornado, Neverland, czy Jolly Jumper, to może mieć z nimi spore problemy, gdy jest dość trudna do jazdy w dystansie?

    Ciężko to przewidzieć, ale w tym właśnie elemencie, gdy ma problemy, żeby utrzymać dobre tempo w dystansie, Lady Iwona trochę ustępuje wymienionym rywalom. Starsze konie wiadomo, że są bardziej doświadczone, ale nawet jak na trzyletnim Jolly Jumperze jechałem w Derby, to było mi łatwiej o zajęcie dobrej pozycji w wyścigu niż Johnowi Eganowi na Lady Iwonie. To było wyraźnie widać.

    Jeśli np. na Wielką Warszawską dostaniesz do wyboru możliwość jazdy na Jolly Jumperze i Lady Iwonie, to którego konia wybierzesz? Byłbyś już zdecydowany, czy jeszcze będziesz musiał poczekać na rozwój wydarzeń, kolejne wyścigi?

    Więcej w tej kwestii będę mógł powiedzieć po St. Leger, bo to jednak jest trochę dłuższy dystans i będziemy widzieć, jak Jolly Jumper poradzi sobie na 2800 m. Na 2400 m dobrze mu poszło, ale tu wyzwanie jest jeszcze większe.

    Są już takie plany, ustalenia, że w St. Leger pojedziesz właśnie na Jolly Jumperze?

    Tak.

    Po zwycięstwie na Jolly Jumperze w Derby 2022

    Jolly Jumper wygrał nagrody Rulera i Derby. Jak oceniasz jego szanse na triumf w St. Leger i zdobycie tytułu konia trójkoronowanego? Dotąd rywalizował tylko z trzylatkami, teraz będzie musiał się zmierzyć także z końmi starszymi.

    Ciężko coś powiedzieć na pewno, ale można przewidywać, że ma szanse, bo trzyletni Kaneshya, który był za Jolly Jumperem w Derby, podjął walkę w Nagrodzie Kozienic i wygrał ją łeb w łeb z Night Tornado. Porównując te konie, możemy na tej podstawie spodziewać się, że Jolly Jumper też jest w stanie skutecznie walczyć z czołówką starszych koni, jeśli dystans 2800 m będzie mu pasował.

    Kolejny wielki sukces w lipcu odniosłeś na polskiej hodowli pięcioletnim Neverlandzie, wygrywając Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego. Jaki to jest koń? Dla niektórych to jest spore zaskoczenie, że przez lata tak mocno progresował i że polski koń dotarł na tak wysoki poziom. Niesamowicie się rozwinął i dojrzał. Masz dobry przegląd sytuacji przez te lata, bo jeździłeś na nim także w poprzednich sezonach?

    Tak, jeździłem na nim już gdy miała dwa lata, w debiucie był drugi, następnie na nim wygrałem. Później stopniowo bardzo dobrze się rozwijał, widać, że z wiekiem nabrał siły, bo to jest dość mały koń i gdy był młodszy, to był trochę drobniejszy. W Nagrodzie Prezesa TS trochę złapał swoją szansę pod nieobecność Night Tornado. Nie miał jednak wtedy do pobicia tych koni z pierwszej ligi. Ciężko zaniżać jego sukces i powiedzieć, że tutaj mu się przyfarciło, ale jednak miał do pobicia takie konie jak Gryphon, Anator, czy słabiej dysponowany tego dnia Petit, które są bardzo dobre, ale to nie są te konie ze ścisłego topu, które wygrywają największe wyścigi.

    Szczepan Mazur wygrywa na Neverlandzie Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego

    Neverland może jeszcze kolejny krok zrobić do przodu, biegać jeszcze lepiej, czy to już jest jego optimum możliwości?

    Nie wiem. Ten ostatni wyścig bardzo dobrze mu wyszedł, bo on jest szybki, pokazał, że takie rozkręcane tempo gonitwy mu pasuje, dobrze sobie z tym poradził. Już wcześniej pokazał, że wskoczył do tej czołówki starszych koni, bo przecież był trzeci w Nagrodzie Widzowa, potrafił w niej pokonać Night Tornado, który startował po przerwie. Neverland to jest koń bardzo dobry, który się rozwinął, ale raczej ustępuje tym najlepszym koniom, gdy one są w formie, czy gdy dojdą czołowe trzylatki. Nie będzie mu wtedy łatwo.  

    W niesamowitym stylu wygrałeś Derby dla koni arabskich na Han Rastabanie. To najlepszy arab na jakim siedziałeś w Polsce? Czujesz w nim taką wielką klasę?

    Na pewno jest bardzo dobry, ale czy najlepszy na jakim siedziałem w Polsce? Myślę, że to najlepszy arab polskiej hodowli na jakim jeździłem. Natomiast konie ze stajni Al Khalediah – Amwaj, czy Salam, kiedy były w najwyższej formie, to były trochę lepsze jednak, dobrze radziły sobie też na torach zagranicznych.

    Na Wielkim Dakrisie też niedawno wygrywałeś Derby dla koni arabskich, ale aż tak błyskotliwie nie zwyciężał, na pewno był też trudniejszy do jazdy.

    Chyba po prostu też jest gorszy od Han Rastabana.

    Defilada na Han Rastabanie w polskim Derby 2022 dla koni arabskich

    Jeździłeś też dużo wyścigów na dobrych koniach arabskich w Emiratach i Katarze, masz dobre porównanie. Czy Han Rastaban poradziłby sobie nad Zatoką Perską w gonitwach rangi Pattern?

    Ciężko powiedzieć, ale myślę, że tak. Będziemy mieli trochę porównania po tym jak Zenhaf, który wygrywał z Han Rastabanem na Służewcu, przebiegnie w gonitwie G1 we Francji z końmi klasy światowej (rozmawialiśmy przed gonitwą, w której Zenhaf zajął ostatnie miejsce – przyp. red.). To nam trochę rozjaśni sytuację i wtedy będziemy mogli coś więcej powiedzieć, jaki jest Han Rastaban.

    Jaki teraz jest Twój status jeśli chodzi o przynależność do stajni, współpracę z trenerami i właścicielami? Jeździsz u któregoś z trenerów na codziennych rannych przejażdżkach?

    Jestem umówiony z trenerem Adamem Wyrzykiem, że w pierwszej kolejności jeżdżę wyścigi na koniach z jego stajni. Gdy jestem wolny, zgłaszają się też do mnie inni trenerzy, czy właściciele?

    A na codziennych porannych treningach u kogo jeździsz? Nie pracujesz już tak jak dawniej na stałe u trenera Wyrzyka w stajni w Rosłońcach?

    Nie. Przychodzę w niektóre dni do różnych stajni na poranne galopy na wybrane konie. W ostatnim czasie jeździłem u trenera Emila Zahariewa.

    Przez kilka lat na sezon zimowy wyjeżdżałeś do Emiratów Arabskich, ale w czasie ostatniej zimy pierwszy raz jeździłeś w Katarze, gdzie bardzo dobrze Ci poszło, wygrałeś 46 wyścigów. Czy masz już ustalone, gdzie będziesz jeździł podczas najbliższej zimy?

    Ponownie wyjeżdżam do Kataru.

    Tak dobrze Ci ostatnio poszło, że chętnie tam wrócisz?

    Dokładnie.

    W Katarze w sezonie zimowym Szczepan Mazur wygrał aż 46 gonitw

    Czym się różnią wyścigi w Katarze od tych w Emiratach i generalnie oba kraje?

    Na pewno rynek wyścigowy w Katarze jest mniejszy niż w Emiratach, bo są tylko dwa tory, a w Emiratach pięć. W Katarze jest trochę niższy poziom tych wyścigów niż w Dubaju, przede wszystkim jeśli chodzi o folbluty. Dżokeje, którzy jeżdżą na stałe w Katarze, też nie są z tej ścisłej czołówki światowej.

    Trafiłeś tam jednak chyba do dobrej stajni, skoro udało się odnieść tyle zwycięstw?

    To znaczy w macierzystej stajni nie miałem bardzo dużo zwycięstw, ale dostałem też sporo dosiadów na dobrych koniach od innych trenerów i właścicieli.

    Teraz wracasz do tego samego trenera w Katarze.

    Tak.

    Wygrałeś podwójne Derby w Polsce, przydałoby się wygrać taki wyścig gdzieś za granicą. Czy w Katarze w tym sezonie zimowym będzie szansa na wygranie trzeciego Derby, są tam rozgrywane w czasie Twojego pobytu?

    Tak. Miałem nawet jechać w poprzednim sezonie, ale mój koń został wycofany. W Katarze Derby rozgrywane są nie na 2400 m, jak w Polsce, czy w Anglii, ale na 2000 m, tak jak w USA.

    Dekoracja po jednej z gonitw w Katarze

    Na jakich torach najczęściej rozgrywane są wyścigi w Katarze, trawiastych, czy raczej piaskowych?

    Na obu torach w Katarze jest zarówno bieżnia trawiasta, jak i piaskowa. Liczba gonitw jest podobna, choć może trochę więcej gonitw jest na trawie. Zwykle było tak, że w jednym dniu były organizowane gonitwy na trawie, a w kolejnym na piasku.

    Dla Ciebie jest to różnica, na jakiej nawierzchni bierzesz udział w wyścigach?

    Różnica jest, inaczej się jeździ te wyścigi, ale przyzwyczaiłem się i nie jest tak, że bardziej wolę jeździć na trawie, czy na piachu.

    Polska i kraje arabskie są w stosunku do reszty świata specyficzne pod tym względem, że jest u nas sporo wyścigów dla koni arabskich. W większości krajów dominują gonitwy folblutów. Ty wolisz jeździć na koniach pełnej krwi, czy na arabach?

    Na folblutach, chociaż teraz, jak są te dobre, szybkie araby, to też fajnie się na nich jeździ. Niby jeszcze trochę wolniej galopują, ale już mają dużo takiego ruchu podobnego do folblutów. Nawet te ich czasy już są niewiele gorsze od koni pełnej krwi angielskiej.    

    Przez kilka lat Szczepan Mazur wyjeżdżał zimą do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie odniósł sporo zwycięstw, głównie na koniach czystej krwi arabskiej

    Kolejny krok, który mógłby Cię zbliżyć do czołówki najlepszych dżokejów świata, pozwolił jeździć w największych wyścigach, to byłby kontrakt w dobrej stajni w Europie Zachodniej w sezonie letnim. Były już w ostatnich latach takie propozycje od któregoś z trenerów czy właścicieli we Francji, albo Anglii?

    Nie miałem takich propozycji. Ciężko jest dostać taki kontrakt, w zasadzie w praktyce nie ma takich możliwości.

    Ale gdyby taka możliwość się pojawiła, korci Cię to, chciałbyś spróbować pojeździć na najlepszymi, powalczyć o szansę jazdy na najlepszych koniach w największych wyścigach w Europie?

    Na razie nie ma takich tematów, więc trudno o tym mówić.

    Załóżmy, że dzwoni jakiś menedżer do Ciebie i mówi, że we Francji, albo Anglii wiedzą, że jest w Polsce top dżokej Szczepan Mazur, który pokazał się z dobrej strony w Emiratach oraz Katarze i proponują Ci pracę u dobrego trenera. Zaryzykowałbyś i wyjechał, czy zastanawiałbyś, mając w Polsce bardzo mocną pozycję?

    Myślę, że zaryzykowałbym i wyjechał.

    Z czego bierze się to, że w tym sezonie masz bardzo duże kłopoty z utrzymaniem odpowiedniej wagi, zdarza się, że jeździsz na 60, czy 59 kg. W poprzednich sezonach tak nie było. Z czego to wynika? Z wiekiem trudniej jest utrzymać wagę?

    Nie wiem, jakoś nie mogę teraz zejść do tej niższej wagi.

    Jesteś dość wysoki jak na dżokeja i raczej masz takie grubsze kości, z tego względu jest trudno utrzymać tę wagę?

    Nie jest łatwo, staram się, ale jakoś ciężko o to wszystko.

    Czyli ciężkie dni za Tobą i przed Tobą, musisz się coraz bardziej pilnować z jedzeniem?

    Niestety tak.

    Jak wygląda taki Twój klasyczny dzień. Czy poza pracą, normalnymi czynnościami, musisz też sporo czasu spędzić w saunie, albo dużo biegać?

    Raczej biegam i jeżdżę na rowerze, w saunie to tylko ostatecznie.

    Dlatego, że nie lubisz, czy jednak sauna też osłabia i traci się siły przed wyścigami?

    I jedno i drugie. Tak zawsze sobie zostawiam tę saunę na ostatni dzień przed gonitwami.

    Masz jakieś nowe pomysły, perspektywy na rozwiązanie tej sytuacji? Współpracujesz aktualnie z jakimś dietetykiem, lekarzem?

    Na razie próbuję sam, na podstawie własnych doświadczenia i informacji, rozmów, które odbywałem dawniej, dać sobie z tym radę.

    Żartujemy sobie czasem w studiu Służewiec iTV, że te Twoje problemy z wagą, to przez Annęmarię Sobierajską, bo dwa lata temu umówiła Cię na spotkanie i program z jednym z czołowych polskich kucharzy, no i od tamtej poru polubiłeś gotować, jeść i popłynąłeś z tą wagą…

    Tak, było takie sympatyczne spotkanie. Lubię gotować, sam dla siebie gotuję, nie mam kucharki.

    Wspólne gotowanie z mistrzem kuchni w hotelu Bristol

    To przy tej okazji porozmawiajmy chwilę o życiu prywatnym. Masz dziewczynę na stałe, kandydatkę na żonę?

    Nie, nie mam.

    Czyli możemy ogłosić publicznie, że Szczepan Mazur, najlepszy polski dżokej, jest wolny i do wzięcia?

    Tak, taka reklama, jak na Tinderze.

    Przypomnij proszę dla tych osób, które niedawno zaczęły interesować się wyścigami konnymi i nie znają za dobrze Twoich początków, jak zaczęła się przygoda w z końmi, w jaki sposób zacząłeś jeździć? Zaczynałeś chyba na Partynicach, bo Twoja rodzina pochodzi z Dolnego Śląska, z Księginic nieopodal Wrocławia?

    Moje pierwsze kontakty z końmi, początki jazdy na nich, były u trenera Dawida Mioduszewskiego, który ma swój ośrodek treningowy w Chwalimierzu, 40 km od Wrocławia. Na samych Partynicach jeździłem dosyć mało wyścigów, bo raczej zacząłem od razu jeździć więcej na Służewcu. Natomiast we Wrocławiu byłem na takim kursie dla młodych jeźdźców, który był w początkach mojej przygody z końmi organizowany na Partynicach. Takie kursy były przed egzaminem na jeźdźca wyścigowego, wyrobieniem licencji.

    Rodzice bez problemu zgodzili się, byś jako bardzo młody chłopak dosiadał koni na treningach, później jeździł w wyścigach, czy mieli trochę obaw?

    Nie, bez problemu zgodzili się.

    Cały czas rodzina pilnie śledzi Twoją karierę na polskich i zagranicznych torach?

    Tak, obserwują, kibicują mi i Konradowi.

    Konrad Mazur jest już dżokejem, dużo jeździ i wygrywa. Czy po wyścigach dużo rozmawiacie, oglądacie wyścigi, analizujecie wspólnie swoje jazdy, wymieniacie się uwagami?

    Nie, raczej każdy sam sobie to przegląda i analizuje.

    Obserwując was, mam wrażenie, że jesteście bardzo zżyci jako bracia, pomagacie sobie.

    Tak, mamy bardzo dobre relacje, ale o wyścigach zbyt często nie rozmawiamy, mamy tego dużo na co dzień.

    Na kim się wzorowałeś, gdy zaczynałeś jeździć wyścigi? Miałeś jakiegoś swojego ulubionego dżokeja w Polsce, czy za granicą?

    Na polskich dżokejów mało patrzyłem. Bardziej starałem się podglądać tych z Anglii, czy innych krajów zagranicznych.

    I jazda którego z nich robiła na Tobie wrażenie, którego podpatrywałeś? Kogo teraz cenisz?

    Bardziej patrzyłem tak ogólnie na czołówkę dżokejów, obserwowałem jak jeżdżą. Nie zastanawiałem się, kto jak ma na imię, gdy patrzyłem na gonitwę, tylko bardziej mi zależało na tym, by wyłapać w jaki sposób jeżdżą ci, którzy wygrywają największe wyścigi. Lubię styl jazdy Paula Hanagana, czy Silvestre’a de Sousy.

    Czyli jednak nie ci najbardziej znani i utytułowani, jak Lanfranco Dettori, Ryan Moore, czy Christophe Soumillon?

    Jazda Dettoriego też oczywiście bardzo mi się podoba, dziwne by było, gdyby nie. Każdego dżokeja z czołówki za coś innego lubię i cenię. Obserwuję praktycznie wszystkich najlepszych.

    Miałeś okazję podczas pobytów w Emiratach i Katarze, wspólnych jazd, poznać tak bliżej tych dżokejskich gwiazdorów?

    Tak, gdy byłem w Emiratach to jeździłem z Dettorim, z Mickaelem Barzaloną, Williamem Buickiem, Jamesem Doylem.

    W Emiratach Arabskich Szczepan miał okazję ścigać się z najlepszymi dżokejami świata

    Fajni ludzie, gdy się z nimi siedzi na dżokejce, czy są skupieni na sobie i trochę zadzierają nosa?

    Nie, tam jest normalna, luźna atmosfera. 

    Czy myślisz o tym, aby w przyszłości zostać trenerem i trenować konie?

    Nie wiem, jeszcze o tym nie myślę po prostu.

    Za wcześnie na takie plany?

    Na pewno jest to duży obowiązek. W Polsce dodatkowo to jest bardzo ciężka praca, bo właścicieli jest coraz mniej i coraz gorsi właściciele są. Ciężko jest własną stajnię zorganizować i prowadzić.

    Ale wchodzi to w grę, że po zakończeniu kariery mógłbyś być trenerem?

    Raczej tak, bo co innego miałbym robić? Wszystko będzie zależało od możliwości, jakie stworzą się w przyszłości, gdy zakończę karierę dżokeja.

    Co uważasz za swoje największe atuty jeśli chodzi o jazdę w wyścigach, w jakim elemencie doszedłeś do takiego najwyższego poziomu? Na czym polega Twoja przewaga nad innymi jeźdźcami w Polsce?

    Nie wiem. Ciężko mi samego siebie oceniać.

    Ale są takie elementy, nad którymi przez lata pracowałeś i możesz już teraz powiedzieć: o, to już mi super wychodzi. Np. słyniesz na Służewcu z bardzo mocnego, wydajnego posyłu i można odnieść wrażenie, że w tym elemencie nie odstajesz od światowej czołówki.

    Jeszcze mógłby ten posył być lepszy, cały czas się uczę, da się jeszcze wiele rzeczy robić lepiej.

    A co jeszcze chciałbyś poprawić w swojej jeździe?

    Myślę, że najważniejsze jest to, żebym unormował swoją wagę, bo to jest powiązane z wieloma innymi elementami, przekłada się na moją jazdę. Jeśli będzie dobrze z wagą, to wszystko się unormuje. Będzie mi się i lepiej myśleć w wyścigu i lepiej będę posyłał. Im mniej muszę zgubić tej wagi w krótkim czasie, im mam ją bardziej stabilną, tym lepiej wszystko działa i wychodzi w wyścigu.

    Co lubisz robić w wolnym czasie, jakie masz zainteresowania?

    Lubię w wolnym czasie jeździć na rowerze.

    Gdzie najczęściej jeździsz?

    Różnie, w zależności, gdzie akurat mam możliwości. Mieszkam w Piasecznie, najbardziej lubię pojechać nad Wisłę. Jak wyjeżdżam na urlop, czy do rodziny, to zwykle też mam rower.

    A jak na urlop to gdzie najchętniej?

    Nie mam specjalnie ulubionych miejsc, natomiast lubię po prostu jeździć w nowe miejsca, poznawać coś nowego.

    A do Emiratów chciałbyś w przyszłości wrócić w roli turysty, z żoną, dziećmi, czy już Dubaj albo Abu Zabi Ci spowszedniały?

    W sumie tam nic ciekawego nie ma, tak naprawdę, są inne, ciekawsze państwa.

    Czego Ci życzyć jeszcze w tym sezonie i na kolejne lata kariery?

    Minus trzy kilo.

    Rozmawiał Robert Zieliński

    Na zdjęciu tytułowym Szczepan Mazur wygrywa polskie Derby 2022 na Jolly Jumperze

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły