More

    Maciej Janikowski ma ciekawe dwulatki, ale o sile jego stajni stanowić będą dystansowe konie starsze z Moonu na czele

    Rozmowa z Maciejem Janikowskim, którego konie odnoszą sukcesy w wyścigach konnych w Polsce i za granicą od 1969 roku. Czterokrotnie wygrywał Derby dla koni pełnej krwi angielskiej i pięć razy dla koni arabskich, a jego stajnia od połowy lat 90. nosi nazwę „Czerkies” dla upamiętnienia trójkoronowanego derbisty z 1974 roku. Sezon 2022 zakończył na szóstym miejscu, wygrywając 28 gonitw i mając czwarty najwyższy procent zwycięstw wśród trenerów z pierwszej dziesiątki rankingu. W tym roku przygotowywać będzie tylko osiem dwulatków, ale wśród nich można znaleźć między innymi obiecującą klacz po angielskim derbiście i zwycięzcy Nagrody Łuku Triumfalnego Golden Hornie. Trener wyjaśnia, dlaczego Moonu nie wystartowała na Zachodzie pod koniec ubiegłego sezonu i przybliża nam perspektywę startów za granicą w roku 2023 aż pięciu starszych koni.

    Ile ma Pan koni w treningu przed sezonem 2023 i które ze starszych gwiazd zostały w stajni?

    Ogólnie mówiąc mam mało koni, młodych jest tylko osiem. Łącznie jest ich minimalnie ponad 30. Ze starych utytułowanych koni zostały – Gryphon (Vadamos – Guiletta po Dalakhani), Lady Jaguar (Champs Elysees – Etesian po Shirocco), Moonu (Sea The Moon – Pax Aeterna po War Front), Virago Westminster (Mastercraftsman – Landiora po Lando). Gdy jeszcze wróci Magic (Ramonti – Magia po Zafonium), który zimował w stadninie, to mamy dobrą stawkę do walki o najważniejsze laury. Wtedy mielibyśmy pięć pozagrupowych koni z dużym potencjałem.

    Dzielny Gryphon będzie biegał na Służewcu także w sezonie 2023

    Jakie się czuje Moonu, która była niepokonaną dwulatką, wygrała jako trzylatka w znakomitym stylu Nagrodę Krasne, ale od tamtej pory nie biegała? Jakie były przyczyny tej absencji?
    Moonu nie ma aktualnie żadnych kontuzji. Po tym jak w sezonie 2022 wystartowała we wszystkich zaplanowanych dla niej wyścigach na Służewcu, w okolicach Wielkiej Warszawskiej miała ścigać się za granicą, ale nie dopisało jej szczęście. Najpierw się skaleczyła i lekko skręciła staw, co przekreśliło jej szansę na pierwszy wyjazd. Postanowiliśmy ją zgłosić do drugiego wyścigu, ale wtedy pojawił się problem z okrężnicą. Było to coś podobnego do kolki. Okrężnica delikatnie się przemieściła. Lekarze powiedzieli, że mogło do tego dojść przy brykaniu, a przecież Moonu zawsze bryka. Zeszła z toru treningowego i widać było, że coś ją boli, stała cała spocona, więc musieliśmy zareagować. Po wizycie w szpitalu zrezygnowaliśmy z planu wyjazdu za granicę, te przerwy wybiły ją z rytmu treningowego. Jakiekolwiek pomysły o wyścigach w Europie Zachodniej trzeba było odłożyć na bok. Wyszła z tego bez większych problemów, a żadna operacja nie była potrzebna. Parę dni była nie w sosie, ale później wszystko wróciło do normy. 

    Moonu bardzo łatwo wygrała Nagrodę Krasne, od tamtej pory nie biegała

    Czy planował już Pan starty swoich koni na torach zagranicznych w sezonie 2023?

    Planowaniem wyjazdów większości moich topowych koni zajmuje się ich właściciel, a głównie należą one do firmy Westminster, więc to oni mają główny głos. Na wiosnę będziemy razem analizować plany gonitw w Niemczech, we Włoszech i we Francji. Wszystkie konie jednak zaczną sezon w Polsce. W maju biegać za granicą nie jest łatwo. Oni wcześnie zaczynają wyścigi i ciężko zawalczyć koniem nie do końca przygotowanym. Moonu nie została jeszcze sprawdzona na wyjeździe. Ciężko więc powiedzieć, jak się odnajdzie w podróży. Virago Westminster z kolei kompletnie nie przejęła się wyprawą do Rzymu. Jest zrównoważoną klaczą, a Moonu ma trochę inny charakter. Inaczej znoszą też wyścigi, Virago nawet na drugim końcu Europy zachowywała się jakby nic się nie zmieniło w jej codziennej rutynie. Nie wykluczamy, że Lady Jaguar też będzie się nadawała na starty poza naszymi granicami. Dochodzi powoli do swojego docelowego poziomu, a jestem przekonany, że nie powinna nic stracić ze swoich możliwości i będzie ciągle iść do przodu. Dwulatką tylko raz biegała i ogólnie jest późna. Sezon trzyletni jednak miała bardzo ciężki i trzeba dać jej odpocząć. Virago Westminster musi mieć odpowiedni tor. We Włoszech może pobiec, ale bliżej jesieni, albo trzeba dla niej szukać wyścigu w Niemczech. Tam najłatwiej trafić na miękki tor, szczególnie w północnej części kraju. 

    Dekoracja zwycięzców po triumfie Virago Westminster

    Trójcę z Westminster mamy więc omówioną, a co z Pana kolejną gwiazdą – Gryphonem?

    Z Gryphonem zobaczymy, co czas pokaże. Muszę powiedzieć, że trochę się zmienił i już nie jest taki delikatny. Jego preferencje są takie jak Virago, też potrzebuje mokrego toru, więc raczej myślimy o Niemczech. Na pewno będzie musiał się najpierw rozbiegać u nas. Mam dość dużo koni na podobnym poziomie i wszystkie w dystans. Nie do końca jeszcze wiem, jak to wszystko rozplanuję, aby każdy z nich mógł się sprawdzić, nie zabierając innym szans na dobry występ.  

    Jakie są plany związane ze startami polskiej hodowli Magica, który błysnął jako trzylatek? Czy jest szansa, że będzie w starszym wieku tak progresował, jak jego znakomity półbrat Magnetic?

    Niestety, na teraz nie za dużo mogę konkretnie o nim powiedzieć. Po sezonie Magic wrócił do stadniny w Mosznej, żeby odpocząć. Przebywał tam przez cały grudzień i ma zostać jeszcze przez część stycznia. Ciężko było przewidzieć, co z nim dalej będzie, bo w sezonie 2022 koń był tylko dzierżawiony, ale właśnie otrzymałem wiadomość, że wkrótce ma wrócić do mojej stajni. Ważne, aby mógł solidnie przepracować zimę, a teraz warunki atmosferyczne temu sprzyjają. Nie pokazał jeszcze pełni swojego potencjału, a ma duże możliwości, może w starszym wieku mocno poprawiać, tak jak jego półbrat Magnetic. Już w ubiegłym sezonie pojawiła się myśl o starcie za granicą, ale nie był jeszcze gotowy. Według mnie, nie można wykluczyć takiej opcji w tym roku. Magic nie potrzebuje miękkiego toru, dobrze radzi sobie na suchym. Widać to było w Nagrodzie Zamknięcia Sezonu. Nie odpowiada mu nawierzchnia, która się rozjeżdża pod nogami. Na innym torze byłby zdecydowanie bliżej. Duże konie często mają problemy w utrzymaniu płynności ruchu na tak elastycznej bieżni. Tak czy siak, bardzo dobrze się trzymał, ale wydaje mi się, że jego optimum to wyścigi do dwóch kilometrów. 

    Trener Janikowski liczy, że półbrat Magnetica Magic, który błysnął już jako trzylatek, będzie progresował w wieku czterech lat

    Z jakimi trzylatkami wiąże Pan największe nadzieje? Czy są wśród nich konie, które mogą się liczyć w Derby?

    Ciężkie pytanie, z ogierów chyba tylko Westminster Moon (Sea The Moon – My Daydream po Oasis Dream) będzie walczył o Błękitną Wstęgę. Gdy do nas przyszedł, nie wyglądał najlepiej. Kręgosłup miał wykrzywiony, a do tego – jak to konie po Sea The Moonie – z początku był bardzo masywny i krępy. Teraz się zmienił zdecydowanie na plus. Ewidentnie powinien biegać na długich dystansach, w jego dotychczasowych startach problem był taki, że wyścig się kończył, a on dopiero zaczynał się rozpędzać. Z kolei Mecenas (Sir Percy – Maria Di Scozia po Selkirk) mnie trochę zawiódł i wydaje mi się, że wcale nie musi tak sobie dobrze radzić w długich wyścigach. 

    Czy któraś z klaczy wyróżnia się na tyle, by myśleć o startach w gonitwach klasycznych?

    Z klaczy, które miałem w treningu, żadna nie wyróżniała się na tyle, aby mówić już teraz o Oaksie. Najlepsza, czyli Lady Ewelina (Mukhadram – Quadri po Polish Precedent), po efektownym zwycięstwie w debiucie na Służewcu, uciekła na Zachód i dobrze sobie tam radzi, wygrała gonitwę Listed w Niemczech. Na szczęście trafiły do mnie dwie kobyły, wcześniej biegające w barwach Westminster u trenera Piotra Piątkowskiego. Ciężko mi je jeszcze ocenić, ale pochodzeniowo są interesujące. Pod kątem Oaksu raczej Lady Judy (Gleneagles – Silken Terms po Nayef), bo z Little Pati (Sir Percy – Gaviota po Delegator) nie jestem przekonany, jak będzie z dystansem. Z klaczy, które już wcześniej trenowałem State Of Mind (Ramonti – Staight Away po Barastraight) jest bardzo ciekawą kobyłką. Nie jest za szybka, a jej ojcem jest Ramonti, więc w dystansie może sobie poradzić. Trzeba przyznać, że ona długo się rozwija i najwcześniej trzylatką pokaże pełne możliwości, a może się okazać, że nastąpi to jeszcze później. Gold Lily (Galileo Gold – Lisas Strong po Kalanisi) jest szybsza i trochę bardziej bystra. Na ten moment wydaje mi się, że poradzi sobie z dystansami do dwóch kilometrów.

    Westminster Moon wygrał jedną gonitwę jako dwulatek

    Jak Pan widzi szanse innych koni, które Pan trenował jako dwulatki?

    God Of War (Balios – Guerra po Grand Presidium) sprawia wrażenie szybkiego. Ma matkę sprinterkę i przypomina konia na krótko, mimo że jego ojcem jest Balios, który wygrywał na 2400 m. Odwrotnie sytuacja wygląda u Moonrakera (Star Poker – Madera po In Camera). Jego ojciec bił rekordy w sprintach, a wytrzymałość został wlana z krwią matki. Do tej pory biegał kiepsko i właściciel jest zainteresowany jego sprzedażą. On powinien bardzo dobrze skakać i radzić sobie także poza torem wyścigowym. Star Pokery ładnie skaczą, ale mają zazwyczaj problem z dystansem. Tutaj rodzina matki mogłaby pomóc i dać mu szansę w płotach. 

    Które z Pana trzylatków mają wojować na długich dystansach już wiemy, a co z pierwszymi klasykami na milę?

    Nie jest tajemnicą, że preferuję alternatywną drogę do Derby i nie widzę zazwyczaj potrzeby biegania dystansowymi końmi na 1600 metrów. W nagrodach na początku sezonu raczej nie widziałbym swoich koni. Mecenas zacznie w niższych grupach, bo nagrody Strzegomia czy Rulera, to jeszcze nie jego poziom. Wśród moich klaczy do klasyków też nie byłoby łatwo kogoś znaleźć, bo żadna jeszcze nie wygrała wyścigu. Trzylatków na ten sezon trochę mi brakowało, więc całe szczęście, że pojawiły się konie, które wcześniej przygotowywał trener Piątkowski. O Little Pati i Lady Judy już wspominałem, ale mam też Finitessę (Ruler Of The World – Finiszova po One Cool Cat) i Armorista (Ruler Of The World – Almenar po Ecosse), hodowli Pawła Krakowiaka. Są to konie nie do końca znane i mi i publiczności. Finitessa biegała dwukrotnie pod koniec sezonu, a ogier nie miał szansy jeszcze się pokazać. Zarówno klacz jak i ogier są po Ruler Of The World, synu Galileo, który wygrał angielskie Derby. 

    Jak wygląda sytuacja z młodymi końmi pełnej krwi angielskiej, czyli dwulatkami w sezonie 2023?
    Dwuletnich folblutów w mojej stajni jest osiem. Tylko dwa z nich kwalifikują się do biegania w wyścigach dla koni polskiej hodowli. Jest to klacz Skycat, hodowli Ewy i Krzysztofa Laskowskich, która jest z pierwszego rocznika po moim trójkoronowanym Va Banku. Do Ewy mają dołączyć dotychczasowi właściciele Magica, którego umowa dzierżawy się zakończyła. Drugi z polskich dwulatków to syn niezłej Finiszovej – Furor Divinius (po Highland Reel), wyhodowany przez Pawła Krakowiaka. Z koni importowanych zdecydowaną większość stanowią zakupy stajni Westminster. Oddali mi do treningu piątkę roczniaków. Wśród nich można znaleźć klacze po Golden Hornie, Sea The Moonie, Calyxie oraz dwa ogierki po Raven’s Passie. Ostatnim z młodziaków jest dynamiczna kasztanka po Phoenix of Spain, własności Pawła Dukacza i Dominiki Witusiak. Wniosek nasuwa się sam, kolejny już sezon przeważają u mnie klacze, ale mi to kompletnie nie przeszkadza. 

    Dwuletnia Skycat to pierwsza w polskiej hodowli córka trójkoronowanego Va Banka, którego trenował Maciej Janikowski

    Czy któryś z młodych koni wyróżnia się już teraz na tle rówieśników?
    Niewiele można jeszcze o nich powiedzieć, ogólnie mi się wszystkie podobają i jestem dobrej myśli. Pod względem rodowodów są ciekawe, mimo że nie kosztowały majątku. Dwie klaczki są trochę mniejsze – Skycat ma 153 cm wzrostu, ale ona jest z początku maja, więc to jeszcze dziecko i zdecydowanie nie można powiedzieć, że jest słaba fizycznie. Dobrze się rozwija i przyszła do nas w niezłej kondycji. W popręgu ma 175 cm i spokojnie rozwinie się do 180, a to u klaczy zdecydowanie wystarczy. Ta klaczka po Phoenix of Spain jest silniejsza (153-181-19,5), ale też musi jeszcze trochę dojrzeć. Pod względem warunków fizycznych największe wrażenie robi córka Calyxa i klaczy Inch Perfect, zakupiona w Irlandii na aukcji Sportsman organizowanej przez Goffsa. Jest dość wcześnie urodzona (18 lutego) i ma potężne wymiary (164-187-20). Wygląda jak trzylatka, która miałaby niedługo startować w Oaksie. Wpadła mi w oko też klacz po Golden Hornie, która ma podręcznikowe wymiary (159-180-20). Śledziłem zakupy firmy Westminster na zagranicznych aukcjach i od początku po cichu liczyłem, że dostanę ją do treningu. Nieźle wygląda też córka Sea The Moona (160-187-20,5).

    Dwuletnia klaczka po Golden Hornie jest nadzieją trenera Janikowskiego na sezon 2023

    A jak prezentują się dwuletnie ogierki?

    Dwa młode Raven’s Passy wyglądają bardzo podobnie. Wymiarami trochę się różnią, ale nie widać tego tak dosadnie na pierwszy rzut oka, jak mogłoby się wydawać. Jeden był bardzo tani, kosztował 3 tysiące euro, a jest ze świetnej rodziny klaczy Borgia i ma matkę po Peintre Celebre, jednak ma jeden mankament, który sprawił, że tak mało kosztował. Pomijając to, jest bardzo ciekawym koniem i dobrze wygląda (156-177-19,5). Drugi był już wyraźnie droższy, bo udało się go kupić za 8,5 tysiąca euro. Ten jest też większy (161-185-21). 

    Jest jeszcze Furor Divinus od Finiszovej. Na koniec go zostawiłem, ale nie ze względu na jakieś jej niedociągnięcia. Wręcz przeciwnie, bardzo mi się podoba. Ma najlepsze wymiary (156-176-19,5). Za chwilę pewnie urośnie ze dwa centymetry i będzie się zbliżać się do tych wzorcowych 159 cm w kłębie. Już teraz wygląda jak wyścigowy koń. Pan Paweł Krakowiak zdecydował się na pokrycie matki bardzo dobrego Falvio świetnym synem Galileo – Highland Reelem. Jej rodowód prawdopodobnie będzie się wyróżniał na tle innych koni polskiej hodowli w tym roczniku. 

    Jak Pan ocenia zakupione za granicą roczniaki pod względem zdrowotnym?

    Te najtaniej kupione oczywiście mają jakieś tam swoje wady, bo przecież nikt nie sprzeda idealnego konia ze świetnym rodowodem za grosze. Przykładem tego jest klacz po Sea The Moonie, która została zakupiona po okazyjnej cenie (5000 gwinei), a przecież nie tak łatwo kupić młodego konia po tym reproduktorze. Dlatego od razu po przyjeździe do Polski trzeba było ją dokładnie przebadać. Na zdjęciach rtg wyszło, że miała jakieś przypadłości, pewnie gdy była jeszcze źrebakiem. Wyglądało to, jakby miała kiedyś przykurcz. Niby z tego wyszła i jest już wszystko dobrze, ale trzeba będzie mieć ją na oku. Mam nadzieje, że w cięższej pracy przed sezonem obejdzie się bez problemów. Ogólnie staramy się wdrażać młode konie powoli i z dużą ostrożnością, ale u tych młodych organizmów dochodzi do ogromnych przeciążeń i kontuzje po prostu się zdarzają.

    Czy wyrośnięte dwulatki sprawiają zwykle większe problemy w treningu?

    Klaczka po Calyxie, jak wspominałem, jest rosła i robi niemałe wrażenie, ale też nie wiem, czy nie jest nawet odrobinę za duża. Magic, gdyby był kilka centymetrów mniejszy, z pewnością osiągnąłby dotychczas więcej. Z bardzo wysokimi końmi trzeba być niesamowicie ostrożnym, ponieważ proporcjonalnie do tego wzrostu musi iść siła. Duży koń waży swoje i nogi muszą być mocne, żeby mógł dawać z siebie sto procent. Wysokie konie często robią się w pełni dojrzałe dopiero w wieku czterech, czy nawet pięciu lat, więc co najmniej połowa kariery im już ucieka. Po drodze oczywiście można startować, ale zdecydowanie rzadziej niż zazwyczaj. Teraz zabrzmiało to trochę negatywnie, ale ta klaczka po Calyxie na ten moment wydaje się być proporcjonalna. Może się okazać wczesną klaczą, która da nam trochę radości już za kilka miesięcy.

    A jak ze zdrowiem innych koni?

    Tańszy z dwójki ogierków po Raven’s Passie ma kontuzję w postaci “dziury” w łopatce. Dokładnie przebadał to doktor Trela i okazuje się, że jest to miejscowy zanik mięśnia na łopatce, wynikający z uszkodzenia nerwu. Brzmi to nieciekawie, ale badanie wyszło dobrze. Nie ma żadnych problemów kostnych, a ta kontuzja wynika z jakiegoś uderzenia w przeszłości. Ta dziura zdecydowanie zmniejszyła się, odkąd do nas trafił. Wcześniej miała około czterech centymetrów średnicy, teraz już sytuacja uległa poprawie i z optymizmem patrzymy w przyszłość. 

    Derbista arabski Dragon zakończył swoją bogatą karierę wyścigową i prawdopodobnie zostanie sprawdzony w roli reproduktora

    W Pana stajni nie widać zbyt wielu koni czystej krwi arabskiej…

    Arabów mam bardzo mało, więc nie za bardzo jest o czym mówić. Znakomity Dragon (Dahess – Djaima po Nonius) zakończył bogatą karierę i najprawdopodobniej dostanie szansę jako reproduktor. Zostało mi tylko kilka koni. Spośród młodzieży na ten moment mam tylko jedną trzyletnią klaczkę Zbigniewa Górskiego, ale do rozpoczęcia sezonu może jeszcze się coś zmienić.

    Rozmawiał Michał Celmer

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły