W drugą sobotę rywalizacji na sopockim hipodromie rozegrano siedem gonitw, z których aż trzy były przeznaczone dla kłusaków francuskich. Kolejne zwycięstwa odniosły znakomity Factoriel oraz polskiej hodowli Gobs. W wyścigach rozgrywanych galopem przeważnie wygrywały konie liczone.
Świetna forma kłusaczych tuzów i stajni Romana Mateusiaka
We wszystkich trzech biegach dla kłusaków w roli wielkich faworytów (miały 100% wskazań w Lidze Ekspertów) startowały konie przygotowywane przez Annę Frontczak-Salivonchyk. Nie zawiodły świetny Gobs i królujący na polskich torach Factoriel. Pierwszy z nich w wielkim stylu wygrał Sopocki Sprint (Puchar Selfie Project) na dystansie 1600 m, osiągając celownik z bardzo dużą przewagą nad Elką Ludoetką, Edenem Pierji oraz Image de Reve. W dystansie z dużą przewagą uciekał Hadol de Brion, ale kompletnie opadł z sił jeszcze przed wyjściem na prostą. Polskiej hodowli Gobsem powoził oczywiście Hendandz Miksha.
Problemów z odniesieniem zwycięstwa nie miał oczywiście także niepokonany od dziewięciu startów Factoriel. Tym samym drugi raz z rzędu wygrał Sopocki Maraton (3000 m), powożony przez Tarasa Salivonchyka. Drugie miejsce wywalczył trenowany i powożony przez swojego właściciela Romana Mateusiaka Hugo des Bois przed rówieśniczką Habanerą i Isalyne d’Abomey. Zawiodła nerwowo przeprowadzona Furnika, która kilkukrotnie zagalopowała.
Wysoką formę stajni Romana Mateusiaka potwierdziła w gonitwie pierwszej (Puchar Arco by Paco Perez) Just Be Free, wygrywając po raz pierwszy w karierze. Mocniej liczone Jama Pro i Joker Baltic zagalopowały przed wyjściem na prostą i straciły szanse nawiązania z nią walki, chociaż udało im się zając odpowiednio trzecie i drugie miejsce.
Trwa rywalizacja między Sanzharem Abaevem i Bolotem Kalysbekiem
Trzy spośród czterech gonitw płaskich wygrali natomiast jeźdźcy od dłuższego czasu okupujący dwa pierwsze miejsca w czempionacie jeździeckim – Sanzhar Abaev i Bolot Kalysbek. Wcześniej jednak w rywalizacji o Puchar Prezydenta Sopotu świetnie na Antarze Bin Shaddadzie ze stajni Tomasza Pastuszki pojechał Marsel Zhoulchubekov. Ofensywna taktyka spowodowała, że zupełnie nie poradził sobie mało doświadczony, a mocno liczony przez publiczność, Bunny. Ostatecznie był czwarty, przegrywając jeszcze z Dżajawarmanem oraz sensacyjnie z Kreskówką.
Chwilę później Bolot Kalysbek Uulu zaliczył sobie „spacerek”, wygrywając dowolnie Memoriał Wojciecha Kowerskiego na trenowanej przez Andrzeja Laskowskiego Saudii. Klacz nie miała w zasadzie konkurencji, po wycofaniu Gabonna w terminie dodatkowym. W walce o drugie miejsce Zika pokonała Al-Wira.
Sprawcą największej niespodzianki dnia był natomiast Sanzhar Abaev w gonitwie o Puchar KOWR. Wydawało się niemal pewne, że wygra jeden z janowskich arabów – Alex lub Pierantonio, ale Sanzhar jadących na michałowskim Porto Rico zaproponował bardzo twarde warunki. Niespodziewanie nie mógł za nim nadążyć Alex. Jedynie Pierantonio „zabrał się” z rywalem i na prostej zaciekle go atakował. To była niesamowicie widowiskowa walka dwóch najskuteczniejszych obecnie jeźdźców, bo na Pierantonio jechał Bolot Kalysbek. Przez 300 m nie było wiadomo, kto wygra, a na trybunie wrzał gorący doping. Ostatecznie Porto Rico ze stajni Roberta Świątka utrzymał nieznaczną przewagę.
45 minut później Sanzhar Abaev poprawił swój dorobek, prowadząc do wygranej w biegu o Puchar Totalizatora Sportowego Via Forę, trenowanego przez Macieja Janikowskiego.
To oznacza, że czempion sprzed dwóch lat ma już 31 wygranych na koncie w tym roku. O 4 oczka mniej ma Bolot Kalysbek Uulu. Nieobecny w Sopocie Temur Kumarbek Uulu jest trzeci w klasyfikacji, ale już z dużą stratą. Wygrał do tej pory 16-krotnie. W nieoficjalnym sopockim czempionacie przewodzi jednak Bolot Kalysbek przed Sanzharem Abaevem (5 do 3).
Krzysztof Romaniuk
Na zdjęciu tytułowym Gobs wygrywa Sopocki Sprint