Przed nami jeden z najważniejszych dni w wyścigowym kalendarzu, niedziela 1 października będzie wyjątkowym świętem dla polskiego środowiska, ponieważ po raz pierwszy w historii na polskim torze zostanie rozegrana gonitwa Pattern (rangi Listed) dla koni pełnej krwi angielskiej. Gdyby Wielka Warszawska, Nagroda Mosznej dla topowych milerów i Nagroda Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie zaspokajały jeszcze w pełni czyjegoś apetytu, to z odsieczą przychodzą wyścigi francuskie z absolutnie czołowymi końmi. Można jest oglądać i obstawiać w Traf Online.
Dwulatki powalczą w Prix Jean-Luc Lagardere (Grand Criterium) na 1400 metrów i w milerskim Prix Marcel Boussac (Criterium des Pouliches). Sprinterzy będą mieli swoje pięć minut, a raczej jedną minutę w ramach Prix de l’Abbaye de Longchamp. Konie starsze powalczą w Prix de la Foret, w Prix de l’Opera oraz w najważniejszym wyścigu porównawczym w Europie i na świecie – Łuku Triumfalnym (Prix de l’Arc de Triomphe). W programie znajdzie się też polski akcent, którym będzie start Oceana Al Maury w Qatar Arabian World Cup. Transmisja w Traf Online obejmie sześć paryskich wyścigów, pierwszym będzie Prix Marcel Boussac zaplanowane na godziną 14.50, 35 minut później pobiegnie Ocean w Arabian World Cup, po 40 minutach słynny Łuk, trzy kwadranse później klacze w Operze, sprinterskie Prix de l’Abbate o 17.25, a równo o 18.00 zakończymy gonitwą Prix de la Foret. Zachęcające są też pule gwarantowane w Traf Online. Pule dwójki i trójki w gonitwach trzeciej (Nagroda Łuku Triumfalnego), w piątej (Prix de l’Abbaye) i w szóstej (Prix de la Foret) w programie będą na poziomie 1555 złotych, a czwórki 4555 zł.
Prix Jean-Luc Lagardere
Paryski maraton rozpocznie się kwadrans po drugiej. Pierwszym wyścigiem będzie Grand Criterium. Na liście startowej znajdziemy 11 koni, ale jeden (Johannes Brahms) ze stajni Coolmore został wycofany. Jednym z faworytów wyścigu jest inny z koni w irlandzkim treningu Aidana O’Briena – Henry Adams (No Nay Never – Jigsaw po Galileo). Syn absolutnego gwiazdora wśród reproduktorów “na dwulatki” startował do tej pory dwa razy i tyle samo razy wygrywał, ale nie zrobił wcale oszałamiającego wrażenia. Ostatnio w irlandzkim G3 ledwie o szyję ograł Deviousa (po Starspangledbanner), który we wcześniejszych dwóch próbach nie dał rady wywalczyć płatnego miejsca w G2.
Z koni gospodarzy najmocniej liczony jest Beauvatier (Lope De Vega – Enchanting Skies po Sea The Stars), do tej pory niepokonany w czterech wyścigach. 3 sierpnia łatwo wygrał G3 na Longchamp na dystansie 1400 metrów, a w jego siodle Maxime Guyon. Gdyby trenowany przez O’Briena Henry Adams nie dał rady, to pokazać się może też Unquestionable (Wootton Bassett – Strawberry Lace po Sea The Stars), który “zderzył się ze ścianą” w Phoenix Stakes (G1 – 1200 m) i mimo że był faworytem, zajął dopiero czwarte miejsce, ponad pięć długości za zwycięzcą.
Prix Marcel Boussac
Milerski sprawdzian dla dwuletnich klaczy ma dwie zdecydowane faworytki, obie przyjadą z Irlandii. Z siódemką pobiegnie Darnation (Too Darn Hot – Monday Monday po Galileo), która nie popisała się w debiucie i była trzecia, ale później wygrała dowolnie, o 10 długości, następnie łatwo (o dwie długości) G3 dla klaczy na 1400 metrów, a w połowie września pobiegła na długim jak na dwulatki dystansie 1600 metrów i poradziła sobie kapitalnie. Klacz w treningu Karla Burke bardzo łatwo wygrała May Hill Stakes (klacze, G2), za co przypada jej miano faworytki w niedzielę.
Ciekawe jest, że po ogierze Too Darn Hot do tej pory tylko jeden koń wygrał gonitwę G1 (konie po nim biegają od tego roku), była to klacz Fallen Angel, trenowana również przez Karla Burke. Jeśli Darnation wygra w niedzielę, to Too Darn Hot zrówna się w tej statystyce z trójkoronowanym w USA ogierem Justify, po którym G1 wygrywały do tej pory tylko Aspen Grove oraz Arabian Lion, a Justify w stadzie jest o rok dłużej od Too Darn Hota.
Podobne osiągnięcia ma Opera Singer (Justify – Liscanna po Sadler’s Wells), która pobiegnie dla Coolmore. “Primadonna” zaczęła od słabego, ósmego miejsca na 1400 metrów, później poprawiła i pewnie wygrała maiden na milę. Później znowu nie popisała się w gonitwie niższej rangi i była tylko druga. Po tych trzech startach nie miałaby prawa zostać jedną z faworytek Prix Marcel Boussac, ale w ostatnim starcie, 26 sierpnia aż o 6 długości wygrała milerskie G3 w Curragh w Irlandii.
Qatar Arabian World Cup
Patrząc na pulę nagród to wyścig dla koni czystej krwi arabskiej jest drugim najbardziej prestiżowym. W Nagrodzie Łuku Triumfalnego pula wynosi 5 milionów euro, a w Arabian World Cup 1 milion euro. Pozostałe wyścigi nie przekraczają 500 tysięcy euro. Zdecydowanym faworytem, słupem, koniem do banku, jest czteroletni Al Ghadeer (Al Mourtajez – Gharraa po Matador 12). Jest niepokonany w ostatnich sześciu startach, a ostatnio łatwo pokonał czołówkę koni starszych czystej krwi arabskiej, wygrywając o niemal cztery długości przed First Classem. Al Ghadeer lubi mocny wyścig i dystans 2000 metrów mu jeszcze bardziej odpowiada, co pokazał wcześniej w połowie czerwca w Chantilly. Wygrał Francuskie Derby Arabskie o 3,5 długości przed świetną Al Dohą.
W tym wyścigu pobiegnie także Ocean Al Maury (pojedzie na nim Bauyrzhan Murzabayev), zwycięzca Nagrody Europy na Służewcu, trenowany przez Macieja Kacprzyka. Zapis konia trenowanego w Polsce nie powinien dziwić, bo Polacy wysyłają do Paryża w tym terminie konie od lat. W zeszłym roku ostatnie miejsce w tej gonitwie zajął Zenhaf, dwa lata temu 11. na 15 koni była Amwaj Al Khalediah, trzy lata temu przedostatni, siódmy kończył Fazza Al Khalediah. Przed czterema laty startowały w nim Salam Al Khalediah oraz General Lady, Salam zajął siódme miejsce, a General Lady była 10., przedostatnia i wreszcie, pięć lat temu wygrał ten wyścig Fazza Al Khalediah, trenowany przez Michała Borkowskiego.
Prix de l’Arc de Triomphe
Łuk, ach ten Łuk… Niby zawsze łatwo wybrać faworyta, ale wskazanie ostatecznego zwycięzcy już nie należy do najłatwiejszych. Faworytem najważniejszej gonitwy porównawczej jest Ace Impact (Cracksman – Absolutly Me po Anabaa Blue), który zachwycił świat swoim kapitalnym finiszem we francuskim Derby. Ograł wtedy łatwo słupa publiczności Big Rocka, ale jest z nim pewne ale, a nawet dwa. Po pierwsze nigdy nie biegał na 2400 metrów i nie wiadomo, czy jego szybkość będzie miała tutaj takie znaczenie, a po drugie, w połowie sierpnia nie popisał się, wygrywając Prix Guillaume d’Ornano (G2 – 2000 m) ledwie o ¾ długości.
Bezpiecznie na pewno byłoby poszukać do niego też konia starszego, w pierwszej kolejności przychodzą do głowy brat Baaeeda Hukum (Sea The Stars – Aghareed po Kingmambo) oraz irlandzki derbista sprzed roku Westover (Frankel – Mirabilis po Lear Fan). Hukum w zeszłym sezonie bardzo łatwo wygrał Coronation Cup o 4 długości przed Pyledriverem, który byłby bez szans w Łuku.
Później, po rocznej przerwie, był najlepszy w majowym G3, pół długości przed angielskim derbistą Desert Crownem, a 29 lipca wygrał o łeb z Westoverem w King George VI And Queen Elizabeth Stakes. Nie był rozbiegany, a pokonał Westovera, więc w teorii i tym razem powinien go ograć. Westover biegał już we Francji, rok temu był szósty w Łuku, a na początku lipca tego roku łatwo wygrał Grand Prix de Saint-Cloud, też w Paryżu. Miesiąc wcześniej uległ Emily Upjohn w Coronation Stakes i możliwe, że znowu w Łuku będzie walczył jedynie o niższe płatne miejsce.
Jeśli powyższa para kogoś nie przekonuje, to może zagrać trzeba w japońskie nuty. Nieliczona Through Seves Seas (Dream Journey – Mighty Slew po Kurofune) była objawieniem lipca na torze Hanshin w Takarazuce. Na dystansie 2800 metrów podeszła do fenomenalnego Equinoxa na zaledwie szyję, a był to jej pierwszy start po przerwie. Jeśli pięciolatka jeszcze poprawiła, to może pokusić się o sensację w Paryżu.
Innym, mniej bezpośrednim japońskim akcentem jest Continuous (Heart’s Cry – Fluff po Galileo), który ma urodzonego w Japonii ojca i sam urodził się w Japonii, choć wyhodowany został w Coolmore w Irlandii. Continuous w treningu O’Briena bez najmniejszego problemu wygrał tegoroczny angielski St Leger, niemal trzy długości przed Arrestem, ale wcześniej nie radził sobie na poziomie G1.
Za outsiderów w Łuku często bierze się konie, które świetnie pokazywały się w Niemczech, a Torquator Tasso pokazał, że niemieckie wyścigi znaczą na mapie Europy więcej niż mogłoby się wydawać. Nie powinno się pochopnie skreślać niemieckiego derbisty Fantastic Moona (Sea The Moon – Frangipani po Jukebox Jury), który przed trzema tygodniami łatwo ograł ogiera Feed The Flame w Prix Niel (G2 – 2400 m), wyścigu przygotowawczym do Łuku. Wcześniej jednak zawiódł w Preis Bayerisches Zuchtrennen, zajmując drugie miejsce, ze stratą trzech długości do Nations Pride’a, jednak dystans był tam o 400 metrów krótszy.
Prix de l’Opera
Mieliśmy już “Primadonnę”, klacz Opera Singer, a teraz czas na Prix de l’Opera. Wielką faworytką gonitwy jest francuska oaksistka Blue Rose Cen (Churchill – Queen Blossom po Jeremy), co może być poniekąd zastanawiające, bo po zwycięstwie w Prix de Diane (francuski Oaks) w połowie czerwca, klacz trenowana przez młodego Christophera Heada nie popisała się w dwóch wyścigach najwyższej rangi. Najpierw nie poradziła sobie ze starszymi klaczami w Nassau Stakes (G1 – 2000 m) w Goodwood i kończyła czwarta. Owszem do zwycięskiej Al Husn straciła tylko długość, ale jednak była czwarta, a też była słupem.
Gdyby ktoś chciał wytłumaczyć ją dalekimi od ideału warunkami, związanymi z podróżą do Anglii (była też przez całą prostą zamknięta przy kanacie), to dodam, że miesiąc później była faworytką w Prix Vermeille, już w Paryżu, i była dopiero piąta. Do Warm Heart w treningu O’Briena straciła ponad dwie długości. Może w Operze się przełamie, ale musi pokazać zdecydowanie więcej niż w poprzednich startach, żeby ograć starsze klacze.
Zapewne większy kredyt zaufania od niej eksperci daliby Al Husn (Dubawi – Hadaatha po Sea The Stars), która ograła francuską oaksistkę w Goodwood, ale ona też ostatnio dała plamę… i to jaką. 24 sierpnia w Yorkshire Oaks była dopiero dziewiąta, a do najlepszej Warm Heart, która też ogrywała Blue Rose Cen, straciła aż 8 długości. Jeśli to tylko wpadka, co mogłoby w teorii tłumaczyć, że jechał na niej po raz pierwszy David Egan, który ewidentnie nie poprawił po Jimie Crowleyu, jej stałym jeźdźcu, to trzeba ją liczyć co najmniej na równi z faworytką.
Michał Celmer
Na zdjęciu tytułowym Alpinista wygrywa Nagrodę Łuku Triumfalnego 2022. Fot. Racing Post