Przed sezonem wydawało się, że najmocniejszą stajnię ma Rafał Płatek, właściciel Zenhafa oraz lidera rocznika czterolatków Oceana Al Maury. Trener obu koni, Maciej Kacprzyk, miał jeszcze w zanadrzu pełne rodzeństwo własności Adnana Sultana Saif Alawani Al Nuaimiego: Salsabila II i Athal Bint Gifarę, niewiele ustępujące najlepszym. Jedynie czteroletni Storm 'OA’, trenowany przez czempionkę trenerów sprzed roku, Cornelię Fraisl, oraz wśród koni starszych wielce doświadczony Rasmy Al Khalediah w treningu Janusza Kozłowskiego, wydawały się gotowe stawić czoła koniom młodego trenera.
Po tym, jak sezon wyścigów konnych dobiegł końca, możemy powiedzieć, że pozostawione wrażenia, emocje, wyniki oraz rozstrzygnięcia pozostaną z nami na długo, bo momentami historia toczyła się bardzo zaskakująco. Właściciele i entuzjaści koni arabskich mieli okazję śledzić zmagania na najwyższym poziomie, a zmienność liderów oraz rekordowe wyniki spowodowały, że był to absolutnie wyjątkowy sezon, w którym narodziły się też nowe wielkie gwiazdy z Bahwanem na czele.
Jaskółka wiosnę jednak uczyniła
Jak już dobrze wiemy, tytuł Trenera Roku zdobył doświadczony i znakomity Maciej Janikowski, który w stawce swoich koni posiada derbistę Westminster Moona oraz zwyciężczynię gonitw we Włoszech rangi Listed i G3, klacz Moonu (oba konie są pełnej krwi angielskiej). Marsz po ten zaszczytny tytuł zaczął się jednak już pierwszego dnia, trochę niespodziewanie dla dużej części bywalców służewieckiego toru, zwycięstwem w Nagrodzie Skowronka (grupa I) Apollo del Sol (Al Mamun Monlau – Alloa del Sol po Darweesh). Po walce pozostawił on w pokonanym polu Salsabila II o ¾ długości, a na torze elastycznym (3,7) osiągnął znakomity czas 2’16.7, co automatycznie wywindowało go do roli jednego z głównych graczy tego sezonu.
Muszę powiedzieć, że wierzyłem w możliwości Apollo Del Sol i w rozmowach z właścicielami wyrażałem przekonanie, że ogier ten jest lepszy niż kolega stajenny Sharm El Sheikh (Al Mamun Monlau – Sri Lanka po Dilijans). Nie trzeba było długo czekać na pokaz potencjału, bo w Nagrodzie Bandosa (kat. B) wygrał w stylu imponującym, bijąc łatwo Almareda, Gensika oraz jedną z gwiazd sezonu 2022, Zenhafa, o 12 ½ długości, a jakby tego było mało, ustanowił rekord toru na dystansie 2200 m.
Po tych dwóch zwycięstwach przyszły dwa bardzo dobre starty: trzecie miejsce w Nagrodzie Ofira (kat. A) oraz dające tytuł black type drugie miejsce w Nagrodzie Europy (G3). Był to najlepszy sezon tego konia w karierze, ale nie zobaczymy go już więcej w Polsce, ponieważ właściciele Paulina Szczucka oraz Michał Janicki sprzedali Apollo del Sol po ostatniej z wymienionych gonitw do Libii. Ogier (i jego sukcesy na torze) nie tylko dostarczył jakże cudownych i jednocześnie ulotnych emocji, ale wpłynął też na decyzję właścicieli o rozpoczęciu własnej hodowli. Czekamy zatem na następców wpisanych już do Polskiej Księgi Stadnej.
Raz na wozie, raz pod wozem
Na ten rok stajnia trenera Macieja Kacprzyka, w wyniku transferu z Czech, pozyskała niczym kiedyś Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego, dwa konie własności Rafała Płatka, a skład stajni wydawał się dawać szansę zgarnięcia większości najważniejszych trofeów. Szybko jednak się przekonaliśmy, że oba konie są zarówno do pokonania, jak i pokonać mogą każdego. Czego więcej potrzeba, żeby zapewnić wyścigom najwyższy poziom i miłośnikom koni arabskich dostarczyć emocji sięgających zenitu?
Zenhaf (Af Albahar – Zenhobie po Dormane), podobnie jak rok wcześniej, zaczął od biegu pod koniec maja na dystansie 2200 m, ale tym razem w zupełnie innej roli. Rok temu, debiutując niespodziewanie wygrał Nagrodę Kabareta (kat. B) i pobił Hana Rastabana, a teraz – jako faworyt- doznał sromotnej porażki w Nagrodzie Bandosa (kat. B), przysparzając tym samym wiele rozterek kibicom i ekspertom. Dużo osób zaczynało wątpić, czy ogier po zeszłorocznych wojażach do Francji ma w sobie siły i chęci, aby ścigać się na poziomie do jakiego wcześniej nas przyzwyczaił.
Już miesiąc później było dane nam się przekonać jaka jest odpowiedź na to pytanie, ponieważ ogier stanął na starcie Nagrody Ofira (kat. A), gdzie miał się zmierzyć z Apollo del Sol, Almaredem oraz Gensikiem, które poprzednio wyraźnie go ograły i – jak się w trakcie gonitwy niespodziewanie okazało – z genialnie dysponowanym tego dnia Bieshanem. Znakomite tempo w dystansie oraz wspaniała walka zaowocowały nowym rekordem – 2’43.40 na 2400 m i Zenhaf dzierżył w tym momencie dwa najlepsze czasy na dwóch dystansach.
Wyobrażam sobie jak emocje musiały targać właścicielem, gdyż jego drugi koń, bity faworyt przed sezonem, zaczął sezon od wygranej w Nagrodzie Cometa (kat. B), pokonując po raz kolejny w karierze Storma ‘OA’ oraz starsze konie, w tym ogiera Rasmy’ego Al Khalediah w sposób zdecydowany. Wydawało się, że Ocean Al Maury (Al Mourtajez – Obe de Ghazal po Tidjani) jedzie jak po swoje do Wrocławia na start nowej gonitwy w kalendarzu: President Cup Mondial Europe.
Na miejscu okazało się, że ogier nie miał szans walczyć o wygraną, ponieważ po lekkim potrąceniu przez innego konia na wyjściu na prostą i małym błędzie jeźdźca, przyszło mu stoczyć bój, ale o trzecie miejsce, za plecami podopiecznego Cornelii Fraisl Storma ‘OA’ (TH Richie – Sharima po Dormane). Ten ostatni pokazał już ogromny potencjał, będąc zawsze w pierwszej dwójce w swoich pięciu dotychczasowych startach, ale największy diament ze stajni zeszłorocznej czempionki trenerów objawił nam się trochę niespodziewanie i dodał kolejne puzzle do tej trudnej układanki.
Zawsze z tarczą
Bahwan (Jalnar Al Khalediah – Meeyur po Mared Al Sahra) zaczął karierę jako czterolatek od wygrania gonitwy grupy trzeciej, ale następny startem od razu zapisał się w annałach polskich wyścigów, a my po dwóch ostatnich edycjach Nagrody Kabareta (kat B) możemy ją uznać jako papierek lakmusowy poziomu formy koni w pierwszej części sezonu. Cornelia Fraisl przygotowała konia do najważniejszych wyzwań w jakiś magiczny sposób, bo poziom na jaki wzniósł się ten brat po mieczu Fazzy Al Khalediah jest iście bajkowy. Nie tylko wygrał wyścig, w którym pierwsza ćwiartka była szaleńcza – 31,6 s, ale zachował siły na prostej i dokonał tej sztuki łatwo, bijąc przy tym już wyśrubowany rekord Zenhafa na 2000 m.
Od tej pory możemy śmiało mówić, że mamy wyścigi na najwyższym poziomie. Wygrana Bahwana to także znakomita informacja dla rodzimych hodowców. Po pierwsze dlatego, że ogier pochodzi z polskiej linii Gazelli or.ar., a po drugie, bo jego matka jest córką ogiera Mared Al Sahra, po którym klaczki z rocznika 2022 mogą nie tylko być dobrymi końmi wyścigowymi, ale może nawet bardziej będą cenne jako matki. Jedyne czego możemy żałować, to że stadnina Al Khalediah nie zdecydowała się wspierać polskiej hodowli na podobieństwo Al Shahanii we Francji, Shadwell Arabians w Wielkiej Brytanii i nie zaoferowała jako ogiera kryjącego najlepszego syna Jalnara Al Khalediah – Fazzy Al Khalediah.
Wracając do wyścigów, to kulminacyjnym momentem pierwszej części sezonu, jak co roku, jest Gala Derby – pełna szyku, wspaniałych strojów, wielkich tłumów i gonitwy koronującej nowego króla. Dzień ten okazał się wielkim sukcesem po raz kolejny, a przyczyniła się do tego również niezwykle ekscytująca w swoim przebiegu gonitwa z serii UAE President Cup. Arabskie Derby Europy Centralnej miało niezwykle silną obsadę w postaci: frontowego Storm ‘OA’, zagadkowego przybysza z Francji Monaasiba, rzetelnego Salsabila II i przede wszystkim lidera tego rocznika w sezonie 2022 – Oceana Al Maury.
Mimo tak znakomitych uczestników tego super wydarzenia, to Bahwan wydawał się być faworytem i – jak się okazało – sprostał swojej roli, bijąc znakomitych rywali w sposób zdecydowany oraz ustanawiając nowy rekord toru czasem 2’12,5 na 2000 m. O cztery pozostałe płatne miejsca biło się aż sześć koni, które zmieściły się na mniej więcej 1,5 długości. Była to najbardziej zacięty bój, w najszybszym biegu, w walce o najwyższe nagrody w sezonie, a na końcu objawił się nam król Bahwan.
Tak doskonale przygotowane konie, zdolne do osiągania imponujących prędkości, stworzyły widowisko, które dzięki przekazowi Służewiec iTV mogło być oglądane przez fanów koni arabskich na całym świecie. Zaiste najlepsza reklama dla polskich wyścigów od lat. Niestety, główny bohater jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Po osiągnięciu piątego miejsca w Derby Wielkiej Brytanii G1, jeszcze w polskim treningu, został wyeksportowany do ZEA, gdzie wygrał już swój pierwszy start. Zwyciężając tam pokazuje wartość polskich wyścigów, więc zachęcam do kibicowania i komentowania w mediach społecznościowych.
Święto konia arabskiego
Nadszedł ten dzień, kiedy na Torze Służewiec królują konie czystej krwi arabskiej, a program wyścigowy gwarantuje emocje w zasadzie bez wytchnienia. W pierwszej gonitwie pozagrupowej miały się zmierzyć konie, które w przeszłości pokazały duże możliwości jak: Sharm El Sheikh, Gensik, Storm ‘OA’. Największą gwiazdą był rekordzista toru na tym dystansie Rasmy Al Khalediah, którego forma po kryzysie zdrowotnym pięła się wyraźnie w górę, a pretendentem do tytułu był Salsabil II (No Risk Al Maury – Gifara po Amer), który zgłosił aspirację do miana najlepszego sprintera w poprzedniej gonitwie.
W dniu Derby dla koni arabskich odbył się wyścig trzeciej grupy, który miał przyzwoitą obsadę i wydawało się, że nic wielkiego się nie wydarzy. Jak cały sezon i ta gonitwa nas zaskoczyła, bo już od startu bardzo mocno poprowadził dla siebie Salsabil w tempie TGV i kiedy wydawało się, że nie wytrzyma narzuconych przez siebie warunków, to nie tylko udowodnił, że ma w sobie serce do walki, ale naciskany przez Kabarę Al Jasrę ustanowił rekord toru (1’31,6) na 1400 m.
Zapowiadało nam to w Traf Warsaw Mile Listed na dystansie 1600 m walkę na ekstremalnym poziomie. Storm ‘OA’ pobiegł pierwsze pełne ćwiartki na poziomie folblutów IV grupy – 31.5- 32 sekundy, a na prostej do walki rzucił się najpierw Rasmy Al Khalediah, a po chwili rekordzista toru na 1400 m pokazał, że jego występ przed miesiącem nie był przypadkiem i zaczął się zbliżać jak Shinkansen. Ostatecznie wygrał o pół długości i ustanowił znakomity rekord toru – 1’45,5 na dystansie 1600 m. Umarł król, niech żyje nowy król sprinterów – Salsabil II.
W Nagrodzie Sabelliny (kat. B) Al Suweida, w treningu Cornelii Fraisl, pokonała łatwo i w znakomitym czasie pełną siostrę nowego rekordzisty toru – Athal Bint Gifarę. Konie w Nagrodzie Europy miały dopiero wystartować, a kibice już wiedzieli, że warto było przyjść na tor w Warszawie. Obsada głównego dania była tylko pięciokonna, ale za to jaka. Apollo Del Sol będący w znakomitej formie oraz Zenhaf, który dopiero co stracił rekord toru na 2000 m i za chwilę poprawił najlepsze osiągnięcie na 2400 m. Dawało mu to prawo do bycia lekkim faworytem. Jednocześnie tegoroczny derbista i drugi podopieczny Macieja Kacprzyka wydawały się również końmi zdolnymi do wygranej. Ostateczniej łatwo zwyciężył Ocean Al Maury, bo aż o 7 długości, a zdecydowanie wypadł słabiej Zenhaf, ograny jeszcze przez dwa konie.
Kiedy wydawało się, że nic więcej ekscytującego się nie wydarzy, to frontowy Wasmy Al Khalediah w ostatniej gonitwie poprowadził z m do m i poprawił, dopiero co ustanowiony przez Sjabahara ‘OA’, rekord toru na dystansie 1800 m, który od tej pory wynosi 2’00,9. Cóż to były za emocje i rezultaty, po prostu najlepszy dzień arabski w historii i druga już reklama w tym roku polskich wyścigów, której nie dałoby się kupić.
Polskie konie za granicami
Już drugi rok z kolei tym, który – obok Macieja Kacprzyka – najwięcej podróżuje ze swoimi końmi czystej krwi arabskiej, jest trener Janusz Kozłowski. Szczególnie upodobał sobie wyjazdy do Włoch i Szwecji z ogierem Rasmy Al Khalediah (Nayef Al Khalediah – Rajwa Al Khalediah po Tiwaiq), który do tej pory wygrał już pięć wyścigów rangi Listed, a szczególnie dobrze sobie radził na torze w Jagersro, gdzie wielokrotnie triumfował.
W tym roku ogier zajął w tej gonitwie drugie miejsce, a w Premio Milano Jockey Club G3 również był drugi, uznając wyższość Jarifa. Znakomite tegoroczne występy zostały dodatkowo okraszone zwycięstwem w nowej gonitwie IFAHR Cup (kat. B) na dystansie 1800 m, gdzie Rasmy Al Khalediah powetował sobie stratę rekordu toru na 1600 m, poprawiając wyczyn stajennego kolegi znakomitym czasem 1’59,7 na dystansie o 200 metrów dłuższym.
Trener Kozłowski, widząc rewelacyjną dyspozycję swoich podopiecznych, i szczególne predyspozycje do mocnego biegania od startu Wasmy’ego Al Khalediah (Ghadanfar Al Khalediah – Shaza Al Khalediah po Khalid El Biwaibiya) wybrał się za Bałtyk i zdecydował się spróbować ogiera na niespotykanym u nas dystansie 1200 m. Znakomite wyczucie Janusza Kozłowskiego zaowocowało niezwykle łatwą wygraną na torze w Szwecji w Wathba Stallions Cup (Listed), zapewniając już kolejnemu koniowi w polskim treningu tytuł black type.
Im więcej, tym mniej
Już w latach dziewięćdziesiątych Natalia Kukulska zastanawiała się w piosence nad tym problemem i nie wiedziała, że podopieczny trenera Michała Borkowskiego 26 lat później będzie odpowiedzią na to, jakże ważne egzystencjalnie pytanie. Jak to się stało, że lubiący krótsze biegi Gensik (No Risk Al Maury – Genza po Tornado de Syrah) wygra dwie dystansowe próby i stanie się koniem black type, nie wie nikt, chyba nawet jego właściciel i trener w jednej osobie – Michał Borkowski. Jedno jest pewne. Ten niewielkich gabarytów koń, im więcej miał gonitw w nogach i więcej metrów do pokonania w każdej kolejnej, tym mniej szans na sukces miały inne konie.
Jeszcze do sierpnia zupełnie nie dawał rady przeciwnikom ani na dłuższych, ani preferowanych przez niego do tej pory, krótszych dystansach. Nagle w Nagrodzie Wielkiego Szlema (kat. B) wygrał bardzo łatwo, bo aż o 12 długości i przy tym w czasie tylko o dwie sekundy gorszym od rekordu toru na 3000 m. Zatem do ostatniej gonitwy rangi Pattern w Polsce przystępował już jako potencjalny kandydat do rozgrywki.
Za przeciwników miał przede wszystkim dwóch rekordzistów toru: na 2800 m – Lexa i 2400 m – Zenhafa, który jak już wiemy biegał do tej pory w kratkę. Tegoroczny derbista był mocno liczony przez publiczność, ale wyraźnie sobie nie poradził, a o wygraną walczyły Wielki Dakris, Zenhaf, Lindahls Anakin oraz Gensik i właśnie ten ostatni, po ekscytującej końcówce, wygrał Nagrodę Porównawczą (Listed). Cóż za historia i przemiana formy.
Moc była z nim
Liderem trzylatków był Lindahls Anakin (Pentagon – Arkona z Reguła po Etar) hodowli i własności Anity Lindahl, a w treningu najmłodszej trenerki Claudii Pawlak. Po dosyć przeciętnym debiucie został zapisany do Nagrody Borka (pierwsza grupa), która kusiła dodatkową nagrodą 5000 euro, fundowaną przez Wathba Stallions. Był to ruch zaskakujący do momentu, gdy zobaczyliśmy na mecie ogiera niszczącego konkurencję o 17 długości na torze elastycznym 3,8.
Po równie łatwych wygranych w nagrodach: Europejczyka (kat. B) – o 7 długości i Białki (kat. A) o 10 długości, został trochę na wyrost zapisany do najważniejszej gonitwy dla koni trzyletnich w Europie – Qatar Arabian Trophy des Poulains G1. Lindahls Anakin nie przyniósł radości swojej właścicielce, ale nie dał też powodów do wstydu, bo – pomimo 10. miejsca na 12 koni – był blisko kilku naprawdę dobrych francuskich trzylatków. Był to dobry prognostyk przed opisaną powyżej Nagrodą Porównawczą, gdzie zajął ostatecznie trzecie miejsce, przy okazji zdobywając, jako kolejny koń arabski w polskim treningu, tytuł black type.
Wydaje się być zdecydowanie poza zasięgiem konkurencji w roczniku, chyba że wydarzy się co najmniej jedna z dwóch sytuacji. Albo pojawi się niespodziewanie w przyszłym sezonie czterolatek na miarę Zenhafa czy Bahwana, albo któryś z pozostałych koni z rocznika zrobi postęp przez zimę niczym Lex. Potencjalnymi kandydatami do takiej przemiany są: Sarieeh Alfalah, Bad Guy Pompadour czy Aisha Al Shahania.
Liczby prawdę powiedzą
Chciałbym przyznać kilka wyróżnień w kategorii wyścigów koni arabskich, wynikających ze statystyk i subiektywnych wrażeń:
Koń roku – wyniki oraz kwota wygranych gwarantują tytuł Bahwanowi.
Wydarzenie roku – 11 rekordów toru na ośmiu dystansach.
Właściciel roku – najwyższa suma nagród daje to miano Rafałowi Płatkowi i spółce Wow!
Dżokej roku – statystyki oraz wyniki Lexa sprawiają, że ten tytuł trafia do Sergeya Vasyutova.
Trener roku – najwięcej zwycięstw zanotowała Cornelia Fraisl, więc laury należą się jej.
Wyróżnienie specjalne – trener Maciej Kacprzyk za wygranie Traf Warsaw Mile (Listed) oraz Nagrody Europy G3, czwarty raz w ostatnich pięciu latach.
To już jest koniec, możemy iść
Widzowie się rozeszli, kurz opadł, kurtyna zasłoniła scenę, ale to nie finisz. Ta praca się nie kończy, dlatego chciałbym podkreślić rolę ludzi związanych z każdą stajnią – trenerów, jeźdźców, hodowców, właścicieli i wszystkich pracujących na co dzień przy koniach. Ich poświęcenie i pasja przyczyniają się do sukcesów oraz rozwijania wyścigów konnych w Polsce. Dziękujemy!
Co roku wiele osób zatrudnionych na trzech torach – w Warszawie, Wrocławiu i Sopocie robi wszystko, aby wyścigi były bezpieczne i atrakcyjne. PKWK oraz Totalizator Sportowy realizują cele wynikające z obecnej sytuacji, jak i w ramach odpowiedzialności przed poprzednikami dbają o zachowanie wyścigów dla kolejnych pokoleń. Tym wszystkim ludziom również należy się dziękuję!
Na koniec kłaniam się osobom współtworzącym duże wydarzenia, konkursy, pokazy oraz chciałbym bardzo docenić rolę fotografów i dziennikarzy, bo to za ich sprawą wyścigi docierają do szerszej publiczności. Brawo!
Podsumowując, mogę powiedzieć, że sezon wyścigów koni czystej krwi arabskiej w roku 2023 w Polsce był pełen ekscytujących momentów, zaskakujących zwrotów akcji i sportowej rywalizacji na najwyższym poziomie.
Po prostu był najlepszy w historii i choć zakończył się oficjalnie, to w sercach miłośników koni pozostawił trwałe wspomnienia oraz oczekiwanie na to, co przyniesie przyszłość.
Pozostaje żywić nadzieję, że równie wiele wyścigów sezonu 2024 dostarczy unikalnych wrażeń i emocji.
Do zobaczenia już za pięć miesięcy!
Michał Kurach
Na zdjęciu tytułowym Bahwan wygrywa na Służewcu Derby Europy Centralnej