Koń Roku 2023 Le Destrier po długiej przerwie wrócił w niedzielę do ścigania i od razu pokazał się z bardzo dobrej strony, zajmując drugie miejsce w bardzo mocnym wyścigu Listed na dystansie 2400 metrów we Francji.
Le Destrier (Le Havre – Quanzhou po Dubawi) ma już status black type winner za zwycięstwo w ubiegłorocznej Wielkiej Warszawskiej, która po raz pierwszy rozgrywana była jako gonitwa Pattern, więc teoretycznie można było spodziewać się, że kolejną gonitwę rangi Listed też wygra lekko, jednak nie było o to tak prosto, ponieważ po pierwsze startował po długiej przerwie, a po drugie konie z jakimi dziś musiał się zmagać są dużo lepsze od stawki z Wielkiej Warszawskiej.
Le Destrier po raz ostatni startował właśnie w Wielkiej, 1 października ubiegłego roku, jeszcze w treningu Marleny Stanisławskiej. Obecnie jest już po przeprowadzce do Francji i po niespełna dwóch miesiącach treningów pod okiem Alicji Karkosy. W niedzielę 23 czerwca pobiegł po raz pierwszy po niemal 9 miesięcznej przerwie, więc można było spodziewać się nieco gorszego rezultatu. Na starcie razem z nim stanęły koni o aspiracjach do gonitw rangi G3, czy G2, więc Listed można było traktować jako ich sprawdzian przed wejściem na wyższy poziom. Podobnie z resztą powinno się patrzeć na start Le Destriera, ponieważ został zapisany do najważniejszego wyścigu porównawczego w Europie, Nagrody Łuku Triumfalnego, a Listed wygrywał już w przeszłości.
Po wycofaniu Azki, katarskiego wicederbisty, w startmaszynie znalazło się siedem koni. Le Destrier ruszył nieźle i od razu Ludovic Boisseau wyszedł na nim na front. Le Destrier to ciągły koń, który potrzebuje solidnego wyścigu, a jako że we Francji zazwyczaj gonitwy mają charakter “na końcówkę”, to Le Destrier musiał narzucić swoje warunki. W dystansie odległości były spore, a na drugiej pozycji znajdował się faworyt Sacred Spirit (Kingman – Sahrawi po Pivotal) własności Wertheimerów. Na ostatnim zakręcie stawka się mocno zgrupowała. Wicelider galopował już niemal równo z Le Destrierem, a zaraz obok szedł Magellan (Roaring Lion – Rose Et Noire po Dansili) liczony niemal równo z Sacred Spiritem.
Na finiszowej prostej Le Destrier próbował odskoczyć faworytowi, ale ten nie odpuszczał, choć patrząc na notowania, czempion dżokejów we Francji Maxime Guyone mógł się zdziwić, że Sacred Spirit nie może minąć Le Destriera. Para prowadziła zaciętą walkę na całej długości finiszowej prostej, a pozostałe konie mogły jedynie bić się o miejsce trzecie, bo przodujący duet był poza ich zasięgiem. Ostatecznie, 50 metrów przed celownikiem Sacred Spirit minimalnie wyprzedził Le Destriera, ale trzeba ten wynik i tak oceniać bardzo dobrze.
Le Destrier pokazał, że po zmianie środowiska i w treningu Alicji Karkosy czuje się bardzo dobrze, a co najważniejsze dalej potrafi biegać na bardzo wysokim poziomie. Dziś przegrał z faworytem, ale miał w siodle o co najmniej klasę gorszego jeźdźca i brak sezonowego przetarcia, podczas gdy rywal był już rozbiegany. Le Destrier udowodnił tym startem, że ambicje rywalizacji z europejską czołówką nie są wyssane z palca i nawet gdybym się mylił i gwiazdor własności Sławomira Pegzy po tym starcie by nie poprawił, to i tak ma realne szanse na zwycięstwo nie tylko na poziomie Listed, ale i na co najmniej pułapie G3.
mc
Na zdjęciu tytułowym Sacred Spirit ogrywa Le Destriera. Fot. Jourdegalop