More

    Czy Jenny of Success odnajdzie drogę do sukcesu w gąszczu rywali?

    Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że pozagrupowe gonitwy sprinterskie rozgrywane są w gronie kilku, w porywach do dziesięciu, koni. Tymczasem do sobotniego wyścigu na Służewcu o Nagrodę Deer Leapa zgłoszono ich aż 15, co gwarantuje wielkie emocje i… komplikuje sprawę faworytce, dzielnej i walecznej Jenny of Success.

    Faworytka z odległym numerem startowym

    Jenny of Success od początku kariery budzi wielką sympatię. Klacz już w wieku dwóch lat wykazywała się niezwykłą walecznością, która w kolejnych sezonach była jeszcze bardziej widoczna. Pierwszym jej wielkim sukcesem była wygrana w klasycznej gonitwie o Nagrodę Wiosenną. Ograła w niej niepokonaną do tego momentu Moonu. Do triumfu Jenny poprowadził trener Wiaczesław Szymczuk, a co istotne w kontekście aktualnie omawianego wyścigu – duet startował z ostatniego 10 boksu i błyskawicznie znalazł się na czele stawki, nie oddając prowadzenia ani na moment.

    Później nadeszły dwa słabsze rezultaty, które ostatecznie przekonały wszystkich, że klacz powinna ścigać się w sprintach. W Soliny, na 2200 m, była piąta – całkiem przyzwoicie, ale wyraźnie zabrakło jej sił na prostej. Porzucono marzenia o starcie w Derby, ale w Memoriale Fryderyka Jurjewicza, po raz pierwszy poprowadzona inną taktyką, była dopiero 7. Przegrała z grupą doświadczonych milerów, finiszując z końca stawki, jednak sumarycznie jej strata nie była bardzo duża, co było niezłym prognostykiem na przyszłość.

    W drugiej części sezonu, pod Szymczukiem, wygrała bieg o Nagrodę Syreny, była druga w Pink Pearla i czwarta w Mosznej. Jesienią po raz pierwszy wystartowała pod Sanzharem Abaevem, okazując się bezdyskusyjnie najlepsza w Criterium. Dorobek w 2022 roku: trzy wygrane na poziomie kategorii A i aż ponad 126 tys. zł uzbierane dla właścicieli.

    Trenowana w Niemczech Vinnare pod Szczepanem Mazurem po walce pokonała Jenny of Success w Syreny

    Kolejny rok startów zaczęła słabiej. Była czwarta w Jaroszówki, druga w Haracza i dopiero ósma w Memoriale Fryderyka Jurjewicza, potwierdzając, że to nie jest wyścig dla niej. Wkrótce wygrała (łatwo) po raz drugi z rzędu Syreny, a w Deer Leapa była trzecia, ale niosła aż 64 kg na grzbiecie. Jesienią trener z właścicielami zdecydowali się na wypróbowanie klaczy na torach niemieckich, gdzie pod młodym Thore Hammerem Hansenem wygrała wyścig klasy II i była druga oczko wyżej.

    W tym roku Jenny biega równo i trochę pechowo. Była druga w Jaroszówki, Haracza, a także w Syreny. Na drodze do trzeciego triumfu z rzędu w tej gonitwie stanęła jej niemiecka Vinnare.

    Jenny of Success wydaje się mieć najwięcej klasy spośród wszystkich uczestników gonitwy. Jest także znana ze swojej niesamowitej waleczności, a jednocześnie hartu ducha i wytrwałości, czym zjednała sobie serca wielu kibiców. Na jej niekorzyść zdaje się przemawiać liczba przeciwników, a przede wszystkim bardzo niekorzystny numer startowy – 14. Ponadto, w stawce jest kilka koni „frontowych”, w tym piekielnie szybka Moonara, co prawdopodobnie uniemożliwi Jenny zastosowanie swojej ulubionej taktyki.

    Doświadczony Wiaczesław Szymczuk i jeździecki czempion Sanzhar Abaev będą musieli obmyślić inny plan, bo próba walki o prowadzenie ze wspomnianą rywalką zdaje się być misją samobójczą. Jednakże trener i wspierająca go partnerka, a zarazem jedna ze współtwórczyń sukcesów klaczy, Karolina Kamińska, znają ją jak nikt. Pod uwagę warto też wziąć fakt, że Jenny poniesie tym razem „tylko” 59 kg, a więc zdecydowanie mniej niż rok temu. Większość rywali skorzysta z ulgi, ale i tak okoliczności pod tym względem wydają się relatywnie sprzyjające.

    Refleksja autora: Mam wielki sentyment do Jenny. Trudno nie mieć. Jest waleczna, urodziwa i twarda. Przyniosła nam (fanom wyścigów w Polsce) radość swoimi występami w Niemczech, brała udział w niezwykle spektakularnych sprinterskich gonitwach. Teoretycznie ten wyścig powinna wygrać, ale duża liczba koni, w tym kilku „front-runnerów” może bardzo utrudnić jej zadanie. Kluczowy może być pomysł na wyścig trenera i współwłaścicielki, a także jego wykonanie przez dżokeja.

    Jenny of Success toczy bój o zwycięstwo z Timemasterem

    Wyścigowi weterani – doświadczenie kluczowym atutem?

    W licznej stawce Jenny nie ma żadnego rówieśnika. Zdecydowaną większość stanowią konie młodsze, a więc 3- i 4-latki, ale są też trzy starsze. Absolutnymi weteranami wyścigowych bieżni są ośmiolatki Blizbor i Intuitive. Na Służewcu zdecydowanie lepiej znany jest ten pierwszy, który biegał wyłącznie w Warszawie – już przeszło 50 razy. W sumie wygrał 11 gonitw, w tym dwie pozagrupowe (Jaroszówki w 2022 r. oraz ostatnią edycję Deer Leapa) i zarobił dla właściciela ponad 200 tys. zł. Niestety, ten sezon ma, jak na razie, kompletnie nieudany, bo w czterech startach nie dołożył do tej kwoty ani złotówki. O przełamanie nie musi był łatwo, ale zdecydowanym plusem jest to, że dawno nie startował pod tak korzystną wagą (56 kg) – pod taką triumfował rok temu. W dodatku konie ze stajni trenera Adama Wyrzyka są obecnie w doskonałej formie.

    Te same argumenty przemawiają za 6-letnią Alis Gloriae, która ma jednak znacznie mniej doświadczenia w rywalizacji na poziomie pozagrupowym. Jest jednym z najrówniej biegających folblutów, bo na przestrzeni całej kariery tylko czterokrotnie nie zmieściła się na podium, a tylko dwa razy wypadła poza płatne miejsca. Rywalizowała jednak przeważnie na poziomie II-III, czasem IV grupy. Dwa zwycięstwa w pierwszej części bieżącego sezonu sprawiły, że jest wysoko sklasyfikowana i trener zdecydował się ją zapisać na początku sierpnia do wyścigu o Nagrodę Syreny. To był dopiero jej drugi występ na takim poziomie (w 2021 roku była szósta w Rulera) i wypadł on bardzo dobrze, bo dobiegła trzecia, ze stratą 5,5 dł. do Jenny of Success. To może być jej najlepszy sezon w karierze. „Nagrała” już ponad 28 tys. zł, czyli niemal tyle co w całym poprzednim roku. Realnie patrząc, tym razem nie będzie jej łatwo zmieścić się w trójce.

    Intuitive

    Zagadkę stanowi Intuitive, biegnący po dwumiesięcznej przerwie i drugiej już w tym roku zmianie trenera (przed startem sezonu przeszedł od Macieja Janikowskiego do Macieja Jodłowskiego, a teraz trafił pod skrzydła Marleny Stanisławskiej). Karierę zaczął całkiem nieźle. Wygrał w drugim starcie w wieku dwóch lat i pierwszy jako trzylatek (klasa 4). Po trzech solidnych startach nieco wyżej, zdecydowano się go wykastrować i jesienią, po blisko dwóch miesiącach przerwy, odniósł dwa zwycięstwa w handikapach klasy 3 i nawierzchni all-weather. Na początek sezonu 2020 zaliczył nieudaną przygodę w Dubaju, dwukrotnie zamykając pole na torze Meydan.

    Po powrocie do Wielkiej Brytanii zaczął kręcić swoje najlepsze wyniki, na poziomie klasy 2, dystansach 1400-1600 m i torach all-weather. Zazwyczaj plasował się w pierwszej czwórce, wygrał dwa razy, kilkukrotnie otrzymując rating w przedziale 106-112 rpr, zainkasował łącznie blisko 90 tys. funtów. Warto nadmienić, że w przypadku wyścigów na trawie maksymalna nota, jaką otrzymał, była znacznie niższa – 80 funtów, więc dwa przeciętne rezultaty po trafieniu do Polski (szóste miejsce w I gr. i kat. B) można było tym uzasadniać.

    Potem jednak błysnął i wygrał bieg o Nagrodę Przedświta (kat. B, 1600 m), po czym znów nie poradził sobie w biegach kat. A – był szósty i siódmy. Tymczasem bieżący sezon, już pod wodzą Jodłowskiego, rozpoczął od kolejnej bomby i niespodziewanego zwycięstwa w rywalizacji o Nagrodę Jaroszówki. O 0,75 dł. wyprzedził Jenny of Success, pokonując także czołówkę sprinterów w Polsce. Później był trzeci w Haracza (tym razem 3 dł. za Jenny), ale do kolejnego startu już nie doszło, gdyż doznał kontuzji kopyta. Właściciel rozważał zakończenie jego kariery, jednak ostatecznie przeniósł go do stajni Marleny Stanisławskiej i teraz wałach wraca na start. Wydaje się, że będąc w formie może walczyć o zwycięstwo, choć to właśnie jego aktualna dyspozycja jest największą niewiadomą. Poniesie pod Szczepanem Mazurem 60 kg, czyli najwięcej w całej stawce, ale nie jest to raczej nadzwyczajna przeszkoda dla tego silnego i doświadczonego milera.

    Refleksja autora: Z trojki „weteranów” to Intuitive wydaje się numerem jeden, a jednocześnie powinien być najgroźniejszym konkurentem dla faworytki. Patrząc na historię jego startów w Polsce, można wnioskować, że jest koniem dość specyficznym do przygotowania, więc równie dobrze może okazać się największym rozczarowaniem tej gonitwy. Zwykle jednak dobrze prezentował się po przerwach i zmianach w treningu. Dla Blizbora to chyba ostatni dzwonek, żeby się przełamać. Tutaj ma wymarzone warunki (super waga, większość rywali w zasięgu, wysoka forma stajni). Alis Gloriae to niezwykle dzielna klacz, ale wiele wskazuje na to, że po raz pierwszy od dwóch lat nie zmieści się na podium.

    Blizbor

    Trio czterolatków z aspiracjami

    W tej kategorii wiekowej są Espresso, Moonara oraz Black Angel. Poniosą korzystne wagi (55-56 kg), czyli mniej od dwójki faworytów, a równocześnie niewiele więcej niż trzylatki (niby 52-53 kg, ale trzeba zakładać, że część jeźdźców raczej na tyle się nie wyważy).

    Moonara jest prawdopodobnie najszybszym koniem na torze i nieoficjalną rekordzistką 500-metrowego sprintu po służewieckim zakręcie. Już w Jaroszówki szarżowała jak do pożaru, wykręcając tam ćwiartkę 27,0 sek. Wynik ten poprawiła jeszcze o 0,1 sek. pod wagą 62 kg w III grupie pod koniec czerwca (na torze 3,2). Gdyby w Polsce było trochę gonitw wyższych kategorii na 1000 m to chyba trudno byłoby ją pobić, a już na pewno na 800 m. Problem polega na tym, że w zasadzie minimalnym dystansem dla lepszych koni jest 1200 m (I gr.), a na poziomie pozagrupowym 1300 m. To dla niej za daleko, co w konfrontacji z mocniejszymi rywalami praktycznie obiera jej szanse. Salih Plavac znalazł się wyścig 11 sierpnia w Berlinie na 1200 m w gonitwie Listed, ale też jej zabrakło sił. Skończyło się na 7. miejscu, ze stratą 4,5 dł. do trzeciej Vinnare (triumfatorki Syreny). Ze względu na jeszcze dłuższy dystans, tutaj wcale nie musi był łatwiej.

    Po dwie wygrane na poziomie grupowym w tym roku (a łącznie po 5 w karierze) zanotowały Espresso (tr. Wojciech Olkowski) i Black Angel (tr. Adam Wyrzyk). Ich stajnie są „na chodzie”. Korzystny dla nich może być układ gonitwy, bo są to konie potrafiące skutecznie atakować z dalszych pozycji. Bez żadnych wątpliwości będzie to wyścig mocny od startu, co sprzyja takiej taktyce, o ile w licznym towarzystwie nie natrafią na przeszkodę w postaci słabnących „maruderów”. Z drugiej strony nie są to raczej kandydaci do regularnych sukcesów na poziomie pozagrupowym, więc należy raczej na nie patrzeć pod kątem płatnych miejsc, niż ewentualnej wygranej.

    Refleksja autora: „Torpeda” Moonara pobiegnie z mniejszymi szansami, ze względu na dystans. W licznej stawce trudno jej będzie skutecznie uciec. Espresso i Black Angel mogą dobrze wypaść i powalczyć o płatne lokaty. Bardziej podobała mi się ostatnio klacz, ale rywali miała słabszych niż tym razem.

    Moonara to demon szybkości

    Trzylatki w przewadze liczebnej, ale przed trudnym wyzwaniem

    Chyba nie było w ostatnich latach sytuacji, żeby w gonitwie porównawczej, a zwłaszcza sprinterskiej na poziomie pozagrupowym, zapisano więcej trzylatków niż reprezentantów starszych roczników. Tutaj mamy do czynienia z takim przypadkiem, choć różnica jest minimalna i wynosi 8:7 dla młodzieży. Obiektywnie jednak patrząc, ich szanse na udział w rozgrywce są minimalne, a na wyższe płatne miejsca – stosunkowo niewielkie.

    Po sezonie 2023, a więc startach w wieku dwóch lat, w ścisłej czołówce rocznika znalazły się Pretty Rocket, Socorania i Stage Door, które wygrywały na poziomie pozagrupowym, ale wszystkie trzy mocno obniżyły loty w tym roku. W najgorszej sytuacji znalazła się trenowana przez Ioannisa Karathanasisa Stage Door, bo po wygranej w Efforty ciągle jest sklasyfikowana w kat. B, co oznacza, że musi biegać wysoko, a do tego nie korzysta z ulgi wagi (poniesie 56 kg). Na plus jej bez wątpienia wyjdzie skrócenie dystansu z 1600 m, ale raczej nie wygra walki o prowadzenie z Moonarą, a w ostrym wyścigu pod dyktando rywalki może sobie nie poradzić.

    Ofensywną taktykę lubi także Pretty Rocket, ale ona nie wydaje się jednostronnie frontowa, więc może się lepiej ułożyć. Ma korzystny numer (3) obok Moonary, co zapewne postara się wykorzystać. Pod wodzą trenera Macieja Jodłowskiego była niepokonana w trzech zeszłorocznych występach (wygrała m. in. Nemana). Tegoroczne miała nieudane. W Strzegomia miała przygodę na starcie (uderzyła się w drzwiczki) i została przeniesiona do stajni Macieja Kacprzyka. Na początku lipca nie dała rady w Niemczech na poziomie II kategorii. Jej także tutaj będzie ciężko zaistnieć.

    Spore nadzieje, nawet pod kątem sukcesów w Derby i Oaks, były wiązane z Socoranią. Klacz w wieku dwóch lat wygrała dwa razy, zdobywając Nagrodę Cardei. W Wiosennej pokazała się dobrze, zajmując trzecie miejsce, ale w Derby była dopiero 14. Trener Janusz Kozłowski zdecydował wrócić z nią na krótsze dystanse, jednak ostatnio sporo straciła do Black Angel i Heaven Give Enough, co nie pozwala jej wymieniać w gronie faworytów.

    Blisko przed nią na celownik wpadła Amaja, poprawiając w stosunku do dwóch poprzednich startów, ale i jej strata do zwyciężczyni była dość znacząca. Pod koniec czerwca klacz trafiła do stajni Krzysztofa Ziemiańskiego, przechodząc od Macieja Jodłowskiego. Trochę talentu objawiła także druga podopieczna trenera Ziemiańskiego, Regina Force. W dobrym stylu wygrała pierwszogrupowy wyścig o Nagrodę Green Maestro (w gronie trzylatków), a niedawno finiszowała jako czwarta w Syreny, o 1,5 dł. za Alis Gloriae.

    Colonius wygrywa w debiucie

    Przed sezonem w tzw. zapleczu czołówki rocznika można było wymieniać Coloniusa, który w wieku dwóch lat punktował w prestiżowych gonitwach, a także Heaven Give Enough, mającego za sobą drugie miejsca w Mokotowskiej (za Zen Spiritem) oraz Nemana. Oba ogiery w tym roku pokazały, że na dystansach do mili są w stanie notować dobre wyniki. Przygotowywany przez Małgorzatę Pilipczuk Heaven ostatnio sprawił niespodziankę, finiszując za Black Angel i pokonując spore grono wyżej notowanych wówczas konkurentów. Trenowany przez Macieja Jodłowskiego Colonius w Derby pełnił rolę lidera, ale jego wiosenne starty na mile trzeba ocenić bardzo wysoko, szczególnie drugie miejsce w Westminster Rulera, gdy pokonał Smoke Plume’a.

    Stawkę uzupełnia Maynard ze stajni Kazimierza Rogowskiego. Ogier robi postępy i biega dość równo, ale na zdecydowanie niższym poziomie. Dwie wygrane w Sopocie sprawiły, że uzbierał już ponad 20 tys. zł. O dalszy zarobek, a na pewno w takich gonitwach, będzie mu niesamowicie trudno.

    Refleksja autora: W tym roku z grona prezentowanych trzylatków na wyższym poziomie pokazał się jedynie Colonius. W mojej ocenie to właśnie twardy ogier ma największe szanse cokolwiek ugrać wśród starszych rywali. Drugim wskazaniem byłby Heaven Give Enough, posiadający wrodzony talent do galopowania, ale będzie potrzebował trochę szczęścia, by nie dać się zamknąć przy wewnętrznej bandzie, startując z pierwszego boksu. Trzyletnie klacze do tej pory zawodzą (z wyjątkiem Reginy Force) i czeka je trudne zadanie.

    Czy urodziwa Black Angel okaże się czarnym koniem wyścigu?

    Podsumowanie

    Choć uwagę, że wiele będzie zależało od układu gonitwy i trochę od szczęścia, można śmiało przytaczać dla 90% gonitw, to w tym przypadku wydaje się to szczególnie uzasadnione. Kluczowe może być zajęcie odpowiedniej pozycji po starcie i znalezienie się w odpowiednim miejscu na początku prostej. Uniknięcie „zamknięcia”, czy drobnych kolizji w tej licznej stawce, przy bardzo mocnym tempie, nie będzie łatwe, jednocześnie przy próbie zachowania optymalnego toru jazdy. Czeka nas pasjonująca rozgrywka i duże emocje.

    Wskazanie autora: Jenny of Success (14) – Intuitive (12) – Black Angel (10) – Colonius (5)


    Krzysztof Romaniuk

    Na zdjęciu tytułowym dekoracja po jednym ze zwycięstw Jenny of Success

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły