More

    Andrzej Laskowski: Szansę wyjścia do dekoracji, to ja mogę mieć po wyścigu, a nie przed

    Ma wyrobioną markę wśród właścicieli koni arabskich. Sam jest hodowcą, ale folblutów. Stajnia mu się rozrasta, choć wciąż zaliczana jest do niedużych. W minioną sobotę błysnął trzema zwycięstwami. Podczas Dnia Arabskiego może to powtórzyć. – Hodowla polskich arabów mocno kuleje od ostatnich trzech lat. Dlatego opieram się na koniach zagranicznych – mówi trener Andrzej Laskowski.

    W minioną sobotę konie trenowane przez Pana wygrały trzy gonitwy. To dość niecodzienne, zważywszy, że prowadzi Pan niedużą stajnię.

    Udało się. Tak się złożyło, że akurat miałem podchodzące konie. Bardzo liczyłem Love Me de la Cere, choć obawiałem się, że ogier debiutuje, na dodatek Legende du Pouy to szybka i wybiegana klacz. Sagheed, to wiadomo, że był w gronie faworytów, na dodatek dosiadał go Szczepan Mazur, który podczas wyścigu zawsze dodaje swoje pięć groszy. Więc z urzędu trzeba było go liczyć. Co do Neve, to wielokrotnie mówiłem, że jest lepsza, niż jej wyniki na to wskazują. W końcu potwierdziła w tym wyścigu, że ma możliwości. Może to była tylko czwarta grupa, ale tam biegały konie przerastające umiejętnościami najniższą kategorię. Klacz powinna się rozkręcać z wiekiem, aczkolwiek uważam, że potrzebny jej jest dłuższy dystans. Im dalej, tym lepiej.

    Może trzeba na nią poczekać, tak jak na Neverlanda?

    To więcej niż pewne, tylko kwestia tego, czy będę chciał wziąć ją na matkę, czy jeszcze spróbować wystawiać do startów w przyszłym sezonie. Klacze jesienią są lepsze, więc i ona powinna progresować. Zobaczymy, na ile się poprawi.

    Z tej linii jest też Nadaal. Co się z nim dzieje?

    Został sprzedany. Biegał poniżej oczekiwań. Poza tym był słabszym koniem, nie do końca poprawnie zbudowanym. Zakończył karierę w zeszłym roku i poszedł w bardzo dobre ręce. Kupiła go kobieta. Dla przyjemności, do jazdy. Jestem bardzo zadowolony, że trafił akurat w te ręce. Mam informacje o nim i zdjęcia.

    Kolejny koń z Pana hodowli od Nelmony, to Nena.

    Po Va Banku. Być może jesienią wystartuje.

    W tym roku Taymour wygrał dwa razy pod Darią Pantchev

    W sobotę biegnie Taymour, w biegu o Nagrodę Pink Pearla. Wysoko…

    Czuje się dobrze.. Myślę, że ma szansę powalczyć o płatne miejsce i z takiego będę zadowolony. Biega wysoko, bo wiosną zagrał się. Gdzieś musi startować.

    Przed sezonem mówił Pan, że będzie go pisał na dłuższe dystanse, niż 1600 metrów. A nie jest to koń właśnie do 1600 metrów?

    W zeszłym roku biegał 1200-1600 metrów, teraz biega 1600-2200. Ostatnio wygrał na 2200. I to jest koń między 1300 a 2000 metrów. Warunkiem jest suchy tor. Bardzo mokrego nie lubi.

    W sobotę biegnie również debiutujący Jezupol.

    Startuje z końmi, które już biegały, bo gdzieś musi debiutować. A jest mało wyścigów dla koni polskiej hodowli. Porusza się przyzwoicie. Ale wydaje mi się, że to koń późniejszy i potrzebuje dystansu.

    Jest Pan uznanym specjalistą od koni arabskich. Czy na horyzoncie widać drugiego Alladyna bądź Han Rastabana?  

    Z polskich koni na pewno nie. A czy specjalistą… Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Hodowla polskich arabów mocno kuleje od ostatnich trzech lat. Dlatego opieram się na koniach zagranicznych.

    Skąd Pan bierze właścicieli koni czystej krwi?

    Właściciel Sagheeda, Mustafa Teeka, który odkupił konia od Haifiego Ali Alhifia, poprosił swego menedżera o kontakt ze mną. Zaproponowali mi do treningu Love Me de la Cere. Z kolei Abdullaziz Abdulsalam Mohammed Elkeibash odkupił od Haifiego Ali Alhifia Al Mamounię i też zostawił ją u mnie w treningu. Przyszła do mnie też partia koni hodowli Hassana Mousliego, własności stajni La Glorie Stud. Na początku maja zatelefonował też do mnie znajomy i spytał, czy wezmę konie, które były w treningu we Francji. Tydzień później przyjechała czwórka, a w drugiej partii kolejna. Jeden, drugiemu poleci. I tak to się kręci.

    Dlaczego trafiły do Polski?

    Podejrzewam że we Francji nie spełniały oczekiwań. Tu jednak jest niższy poziom. I utrzymanie też jest niższe. Ale w Polsce też muszą wykazać się swoimi umiejętnościami.

    Ale trzeba zagonić je do pracy.

    Nie wszystkie. Część z nich była już w treningu, innym leczono urazy, część po przerwach.

    A jak daje sobie Pan radę bez dżokeja?

    Jakoś daję radę. Na dosiady dogaduję się z Kamilem Grzybowskim, Bolotem Kalysbekiem czy innym, tymi którzy są wolni. Oczywiście, wygodniej byłoby mieć własnego dżokeja w stajni. Niestety, małe stajnie nie zawsze mogą sobie pozwolić na dżokeja. To u nas ekskluzywny tytuł. Na taki zasługuje Szczepan Mazur, który przyjdzie do jednej stajni, przejedzie konia, w innej dwa. To top-dżokej. Ludzi do pracy nie ma, odkąd skasowano hotel na Służewcu. A organizatora wyścigów nie interesują pracownicy stajni. On ma organizować wyścigi, a nie przejmować się prywatnymi firmami jak stajnie wyścigowe.

    Kiedyś pojawiały się ogłoszenia w prasie zachęcające młodych i lekkich chłopaków do przyjeżdżania na Służewiec i pracy w stajniach. Pan też tak trafił na tor.

    Teraz jedyne ogłoszenie, które można sobie dać, to na Facebooku, co jest popularne, albo w Urzędzie Pracy. A z urzędu przyślą człowieka, który mierzy dwa metry albo waży 80 kilogramów.  Poza tym, ten ktoś musi mieć jeszcze dryg do jazdy i umieć jeździć, bo nie ma czasu na naukę. Jazdy, to ja mogę dodatkowo uczyć amatorów, którzy przyjdą sobie posiedzieć w siodle.

    To jak Pan daje radę?

    Mam na stałe cztery osoby do jazdy. Ja jestem piąty. Ekipa jest sprawna. Były dżokej, a mój szwagier Rumen, jego córka Daria i jeszcze dwie dobrze jeżdżące na koniach amazonki.

    Trzy wygrane w sobotę, w niedzielę szykują się kolejne sukcesy w Dniu Arabskim…

    To są wyścigi, więc nie da się na pewno szykować na sukcesy. Zapisałem sporo koni. Kilka raczej nie wystartuje. Nie pobiegnie Leontine Al Mels, a w sobotę Invencja.

    To w drugim niedzielnym wyścigu zostają jeszcze Fikrah i Al Mamounia. Jest szansa na dekorację?

    Szansę wyjścia do dekoracji, to ja mogę mieć po wyścigu, a nie przed.

    Czy to są dobre klacze?

    Ale rywalki też są niezłe. Al Mamounia nie ograła Lily des Vialettes, a spotkały się dwa razy. Chciałbym, żeby wreszcie się jej zrewanżowała. Pamiętajmy, że jest jeszcze HM Al Fayza. Fikrah biegała dwa razy we Francji, a w Polsce jeszcze nie. To drobna i delikatna klacz. Od maja nie startowała. To duża niewiadoma. To będzie trudny wyścig. Są gonitwy mniej ważne i bardziej. Ten należy do tych o większej wadze, wystarczy spojrzeć na nagrody.

    Aisha Al Shahania będzie faworytką biegu o Nagrodę Sabelliny

    Ale Aisha Al Shahania to już nie ma z kim przegrać.

    Ona nie lubi błota. A jeśli będzie, to co?

    Do dekoracji po zwycięstwie HM Chawlach Pan nie wyjdzie, bo dekoracji nie ma…

    Wygrała z debiutu, ale to trudna do oceny klacz, bo nie wiem na ile poprawi. Orłów nie ma, szanse są. Ale to dystans 2200 metrów i nie wiem czy go wytrzyma.

    Na koniec dnia też może Pan się uśmiechnąć.

    HM Barez mnie zawiódł. Liczyłem go. Chihab Al Cham pierwszy raz biegała od września. Poprawiła. Mam nadzieję, że na tyle, by wystarczyło do wygranej.

    Han Rastaban wygrał bieg o Nagrodę Europy. W tym roku nie ma Pan konia w tej gonitwie. Ale zna się Pan na arabach, więc pewnie ma swoje przypuszczenia co do tego biegu.

    Dobrym koniem jest Storm 'OA’, który w tym roku jest niepokonany. Nie powinny zdarzyć się żadne niespodzianki, chyba, że trener Kacprzyk, na przykład, wypuści do przodu jednego konia, a reszta nie będzie goniła. A takim koniem wydaje się być Fire Al Maury pod Szczepanem Mazurem. To różnie może być, ale wydaje mi się, że Storm 'OA’ nie jest do ogrania. Może podskoczy do niego Bad Guy Pompadur, bo to silny, dystansowy koń. Ale stary jednak powinien wygrać.

    A jak widzi Pan szanse polskich koni?

    Będę bardzo zaskoczony, jeżeli któryś z czterolatków będzie czwarty. Ale Wielki Dakris ma szansę na płatne miejsce.

    Wiele emocji wzbudza również Traf Warsaw Mile.

    Z pewnością będzie to bardzo mocny wyścig. Powinny górować stare konie. Z młodszych zagadkowy jest Nimrod. Klaczy nie widzę. Rasmy’emu Al Khalediahowi chyba już nie chce się biegać. Mayhaab będzie uciekał w dystansie, bo go trudno trzymać. Raczej końcem stanie. Więc zostaję przy Wasmy Al Khalediahu. Szczepan usiądzie za Mayhaabem, da mu się wyszaleć i wygra. Jest chyba lepszy. Przegrał w Szwecji do dobrego konia.

    Do weekendu podchodzi Pan z nadziejami i optymizmem?

    Stąpam po ziemi, ale mam nadzieję, że będzie dobrze. Optymizm jest.

    A garnitur Pan założy?

    Będę siodłał konie, więc może się pobrudzić.

    Ale koszula z krawatem, to już chyba musowo?

    W krawacie nie chodzę. Chyba że ślub, chrzciny. Koszulę założę.

    Rozmawiał Maciej Rowiński

    Na zdjęciu tytułowym Andrzej Laskowski wraz z żoną Magdaleną i córką Patrycją oraz dżokejem Szczepanem Mazurem święcą kolejny triumf Han Rastabana

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły