W sobotę, ostatni dzień sierpnia, na Służewcu odbył się jeden z najbardziej barwnych mityngów wyścigowych sezonu. Rozegrano 10 gonitw, w tym aż 4 najwyższej kategorii. Wielkim wydarzeniem, które na dobre weszło do służewieckiego kalendarza, był również wyścig charytatywny – Westminster Charity Race, dzięki któremu konta dziesięciu fundacji dobroczynnych działających na terenie kraju zostały zasilone kwotą ćwierć miliona złotych. Ze sportowego punktu widzenia gonitwy stały na bardzo wysokim poziomie, a zwyciężali w nich przede wszystkim faworyci.
Bremen daje Millennium Stud długo wyczekiwany sukces
Przed sezonem zapowiadało się na mocny powrót stajni Millennium Stud na Służewiec. Jej przedstawiciele zakupili sporo koni, które trafiły do trzech stajni na Służewcu: Krzysztofa Ziemiańskiego, Emila Zaharieva oraz Macieja Jodłowskiego. Pierwsza część sezonu w wykonaniu folblutów ścigających się w żółto-niebieskich barwach nie była nadzwyczajna – zwycięstw było stosunkowo niewiele i brakowało przede wszystkim tych najcenniejszych. Przed Derby jednak pojawiła się informacja, że Ukraińcy zakupili w jednej z najsłynniejszych stadnin świata, irlandzkim Coolmore, trzyletniego ogiera po samym legendarnym Galileo. Ostatecznie nie został on zapisany do biegu o Błękitną Wstęgę, a na jego służewiecki debiut musieliśmy poczekać aż do końca wakacji.
Bremen, bo o nim mowa, startował w prestiżowej gonitwie Westminster Freundschaftspreis w roli faworyta. Dobre występy w Irlandii, a także znakomite pochodzenie, przekonały sporą część ekspertów i publiczności do jego faworyzowania. W Irlandii przygotowywał go do startów Donnacha O’Brien, syn legendarnego Aidana, natomiast dwa miesiące temu ogier trafił pod skrzydła cenionego w Polsce Krzysztofa Ziemiańskiego. Rywale w sobotnim starciu byli jednak z najwyższej półki. Na starcie, oprócz niego, stawały ubiegłoroczny zwycięzca Lightning Jock, wielce obiecujący Smoke Plume, słowacki derbista Jardin Michelet, trzykrotny triumfator tej gonitwy – Timemaster, czy zagadkowy The Clash.
Kolejnym atutem Bremena był dosiad, bowiem Millennium Stud zapewniło sobie przed sezonem współpracę ze znakomitym Szczepanem Mazurem. Co prawda, ogier musiał przez to nieść 57, a nie 55 kg, ale Mazur po raz „n-ty” udowodnił, że jest specjalistą najwyższych lotów. Po udanym starcie, Bremen objął prowadzenie. Rozpoczął bardzo wolno, by stopniowo przyspieszać. Blisko za nim trzymały się Jardin Michelet, a także Master Westminster oraz Lightning Jock. Smoke Plume, który źle ruszył, trzymał się z tyłu i na zakręcie poprawiał swoją pozycję po zewnętrznej.
Zaraz po wyjściu na prostą Szczepan Mazur dał sygnał Bremenowi, a ten momentalnie odskoczył rywalom na 3-4 długości. W zasadzie wydawało się, że jest po wyścigu, bo walczący o drugie miejsce konkurenci nie potrafili zmniejszyć dystansu, jaki dzielił ich od lidera. W połowie prostej po zewnętrznej niesamowicie ruszył Timemaster. Rozpędzony przez Dastana Sabatbekova siedmiolatek łatwo wyprzedził walczące konie i zaczął zbliżać się do Bremena. Szybko pokonywał kolejne metry, ale jego finisz okazał się zbyt późny, by pokonać faworyta.
Trzeci, ze stratą 3 dł. do zwycięzcy przybiegł Lightning Jock, a czwarty był Jardine Michelet. Ten ostatni, kilka minut po gonitwie, został zdyskwalifikowany przez Komisję Techniczną, ponieważ był on prowodyrem incydentu na prostej, który doprowadził do niebezpiecznej sytuacji. W jej wyniku Master Westminster nie ukończył rywalizacji (został ostro wstrzymany, jeździec zgubił strzemiona, a koń przeszedł do kłusa). W efekcie czwarte miejsce przypadło Smoke Plume’owi, a piąte The Clashowi.
Miss Dynamite pokazała moc i wygrała drugi klasyk w karierze
Podczas Westminster Day rozegrana została także ostatnia gonitwa klasyczna sezonu – St. Leger. Mocną faworytką biegu była Miss Dynamite, która wygrała najważniejsze starcie starszych folblutów w pierwszej części sezonu – Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego. Wydawało się, że jej jedynym rywalem tym razem będzie derbista z 2022 roku Jolly Jumper.
Po starcie Miss Dynamite znalazła się na czele stawki. Doświadczony czeski dżokej Vaclav Janacek wiedział, że klacz musi mieć mocne tempo, więc, wobec bierności rywali, zdecydował się sam poprowadzić na dystansie 2800 m. Zrobił to bardzo umiejętnie. Początek był dość spokojny, ale Miss Dynamite każdą kolejną ćwiartkę pokonywała w lepszym tempie. Jolly Jumper pod Szczepanem Mazurem jej pilnował i podążał za faworytką jak cień.
Na prostej Mazur próbował zaatakować bliżej kanatu, jednak szybko okazało się, że zamiast walczyć o zwycięstwo, będzie musiał niespodziewanie bronić drugiego miejsca przed atakami dobrze galopującej Lady Agnieszki. Niosąca o 6 kg mniej trzylatka dołączyła do niego 300 m przed celownikiem i choć polski dżokej robił, co mógł, w końcówce go wyprzedziła, dając tym samym dublet trenerowi Maciejowi Jodłowskiemu. Miss Dynamite wygrała stosunkowo łatwo, o 2,5 dł. przed młodszą towarzyszką.
Właścicielami znakomicie spisującej się triumfatorki są Kishore Mipruri i Wojciech Żmiejko. To dla nich kolejny sukces w gonitwie klasycznej na przestrzeni ostatnich lat – w ub. roku Miss Dynamite wygrała Oaks, a wcześniej w Wiosennej najlepsza była Wedding Ring. Wiosną Zen Spirit wygrał dla nich Nagrodę Rulera.
Vaclav Janacek na Służewcu gości kilka razy w roku, ale jeździ bardzo skutecznie. W sobotę wygrał łącznie trzykrotnie, na początku dnia prowadząc do wygranych także dwuletnie konie: Szamankę ze stajni Jodłowskiego oraz debiutującego Bolda dla trenera Janusza Kozłowskiego.
Luna Rae rewanżuje się Belli Antonelli
Bieg o Nagrodę SK Krasne zapowiadał nam się na rewanż za Oaks. W klasyku trenowana przez Wojciecha Olkowskiego Bella Antonella stosunkowo łatwo pokonała Lunę Rae, jednak trener, a także spora grupa kibiców tej ostatniej, wierzyli, że tym razem może być inaczej. Mniejsze szanse przyznawano pozostałej trójce, chociaż nieźle stały notowania uczestniczki Derby Lovely Leny, która na początku sierpnia wygrała mniejszy wyścig w niemieckim Dreźnie.
Po starcie na czele znalazła się Invencja, reprezentująca barwy patronującej gonitwie stadniny – SK Krasne. Narzuciła solidne, równe warunki. Blisko trzymała się najmocniej liczona Bella Antonella, a w ślad za nią podążała Luna Rae. Na prostej Bella Antonella zaatakowała polem, ale rywalka jej nie odpuszczała. Galopowała lżej i 300 m przed celownikiem objęła prowadzenie. Zmierzała po spokojne zwycięstwo pod prowadzącym ją z duzym wyczuciem Temurem Kumarbekiem Uulu. Aż 9 długości za drugą na mecie oaksistką, finiszowała ostatecznie Lovely Lena, która jednak musiała się bronić w końcówce przed atakami Neve. Piąta była Invencja.
Trenerem i właścicielem zwyciężczyni jest Salih Plavac.
Zjawiskowa Formuła znów triumfuje
Choć Invencja nie zdołała sprawić niespodzianki, to Stadnina Koni Krasne miała w sobotę powody do świętowania. To za sprawą dwuletniej Formuły, która raz po raz udowadnia, że w Polsce można hodować wielce utalentowane konie. W lipcu klacz w kapitalnym stylu wygrała bieg o Nagrodę Skarba, a tym razem sięgnęła po sukces na poziomie najwyższej kategorii A.
Do biegu o Nagrodę Dakoty przystępowała jako jedna z faworytek, ale jeszcze nie wszyscy byli przekonani, że poradzi sobie na tym poziomie. Dosiadający jej Sergey Vasyutov był jednak spokojny. Po starcie spokojnie ustawił się na końcu zasadniczej grupy i czekał na finisz. W stawce pięciu koni (na starcie została debiutująca Sunny Silence) miał wszystko pod kontrolą, szczególnie że mocne tempo narzuciła Arizona.
Na prostej polem nieźle atakował Montenegrin, ale Formuła z łatwością (i sporą odwagą) weszła pomiędzy walczące konie i szybko znalazła się na pierwszym miejscu. Wysyłana przez Sergeya Vasyutova pewnie odparła atak finiszującej po zewnętrznej z końca stawki Geii Sou Moro. W końcówce wyrobiła sobie bezpieczną przewagę i pozostała niepokonana już w trzecim starcie. Z kole Geia Sou Moro nieco osłabła w końcówce. Została wyprzedzona przez utrzymującego niezłe tempo Montenegrina, ale obroniła trzecią lokatę przed ogierem Marta’s Prince.
Trenerką, a także współwłaścicielką wraz z SK Krasne i Krzysztofem Zembowiczem, Formuły jest Małgorzata Łojek.
Marcus Aurelius spełnia marzenia!
Jednym z najwspanialszych wydarzeń mityngu Westminster Day jest specjalny wyścig Westminster Charity Race. Jego pomysłodawczynią jest Judy Ziburske, żona właściciela firmy Westminster. Gonitwa jest unikatowa w skali świata i to znakomita okazja do wsparcia 10 dużych organizacji charytatywnych działających na terenie Polski. Wspomniana firma, wraz z licznymi Partnerami, przeznacza 250 tys. zł na cele charytatywne. Środki są rozdzielane pomiędzy Fundacje, według miejsc zajętych przez konie reprezentujące ich barwy.
Faworytem sobotniej rywalizacji był świetnie spisujący się w tym roku Marcus Aurelius, dosiadany przez Kamila Grzybowskiego. Ogier, charakterystycznie dla siebie, mocno wyrwał po starcie i szybko znalazł się na czele stawki. Za nim biegły podliczany Serpention, niedoceniana Remama oraz Oasis King. Tempo było ostre, ale Marcus Aurelius wypadł na prostą atakowany przez Remamę. Klacz nie ustępowała, a wałach nie oddawał prowadzenia. W końcówce jeszcze poprawił i wygrywał dość pewnie. Z dalszej pozycji rozpędził się natomiast El Corazone, wyprzedzając kolejnych słabnących rywali i ostatecznie zdołał przesunąć się na drugie miejsce, pokonując Remamę i Sepentiona.
W ten sposób Marcus Aurelius zapewnił Fundacji Mam Marzenie zastrzyk finansowy w wysokości 100 tys. zł. Kolejne miejsca zajmowały: El Corazone (Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce, 40 000 zł), Remama (Fundacja Totalizatora Sportowego, 22 500 zł), Serpention (Cancer Fighters, 20 000 zł), Go Christian (Fundacja Ronalda McDonalda, 17 500 zł), Oasis King (Fundacja Polsat, 15 000 zł), Quattro Rocket (Fundacja DKMS, 12 500 zł), Gone Hill (Unicef Polska, 10 000 zł), Jolene (Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, 7 500 zł) oraz Manitu (Polska Akcja Humanitarna, 5 000 zł).
Triumfatora trenuje na Służewcu Emil Zahariev dla WRS Racing Club.
Krzysztof Romaniuk
Na zdjęciu tytułowym Bremen wygrywa Westminster Freundschaftspreis przed Timemasterem