W kolejnym odcinku podsumowania sezonu wyścigowego 2024 w Polsce oceniamy rocznik trzylatków, których rywalizacja wzbudza zwykle największe emocje, bo rywalizują one w Derby i Oaks, a później stają w szranki ze starszymi końmi w St. Leger, Wielkiej Warszawskiej i innych ważnych gonitwach. Był to rocznik w którym ciężko wyłonić zdecydowanego lidera tego sezonu, ponieważ sytuacja zmieniała się niemal jak w kalejdoskopie. Także za sprawą takiego pozytywnego w sumie trendu, że coraz bardziej zacierają się granicę pomiędzy polskimi wyścigami, a zagranicznymi. Pierwszy lider rocznika Zen Spirit wyruszył bowiem po Westminster Derby do Francji – podobnie jak później Sir Siljan, Bonnie Elizabeth, Gant, Kaboom, czy Mister Ursus – z kolei ze słynnej irlandzkiej stadniny Coolmore przybył w lipcu na Służewiec i stał się gwiazdą drugiej połowy sezonu – Bremen, który był krótko trzeci w Wielkiej Warszawskiej LR, a gdyby nie pechowe okoliczności, mógł nawet tę kultową u nas gonitwę wygrać (ma najwyższy handicap wśród koni w Polsce – 86,5 kg). Niestety, po Nagrodzie Liry (Oaks) kontuzja przerwała błyskotliwą karierę derbistki Magnezji, nie wyszła też do startu utalentowana Lady Monia. Warto podkreślić, że czeskie Derby w Pradze wygrał należący do firmy Westminster (i przez nią wyhodowany), trenowany na Służewcu przez Macieja Jodłowskiego, Naughty Peter, który jednak po dwutygodniowej przerwie nie zaistniał w walce o Błękitną Wstęgę na Służewcu, której wynik paradoksalnie był zaskakujący (nikt w Polsce nie trafił czwórki), mimo że na pierwszych miejscach przybiegli bohaterowie nagród Wiosennej, Rulera i Iwna. Crystal Wine zwyciężyła z kolei w Derby Chorwacji. Martwią słabe wyniki w sezonie 2024 trzylatków polskiej hodowli.
Bezdyskusyjnym czempionem dwulatków w Polsce w sezonie 2023 był trenowany przez Macieja Jodłowskiego, wyhodowany w Irlandii (zakupiony za 12 tysięcy euro na aukcji roczniaków Sportsman’s Sale Goffs w 2022 roku) Zen Spirit, który wygrał m.in. nagrody Ministra Rolnictwa i Mokotowską, dającą tradycyjnie tytuł zimowego faworyta na Derby. Z urzędu przystępował więc jako faworyt do wiosennych pozagrupowych sprawdzianów na 1600 metrów i zdał je celująco, wygrywając w wielkim stylu nagrody Strzegomia i Rulera. Inne konie nie mogły za nim zdążyć, a w tym roczniku mocnych ogierów było jak na lekarstwo (z resztą w kolejnym roczniku jeszcze bardziej dominują klacze).
Magia Derby potrafi być pułapką
Właściciele Zen Spirita – Kishore Mirpuri i Wojciech Żmiejko – oraz trener Jodłowski mieli w tym momencie poważny dylemat, co robić dalej. Ogier ma bowiem sprintersko-milerski rodowód, natomiast klasą wyraźnie przewyższał do tego momentu rywali w roczniku. Mirpuri mocno rozważał, by już po Rulera Zen Spirit został przeniesiony do Francji i tam biegał w gonitwach Pattern na dystansach około mili. Żmiejko i Jodłowski, którym „Kisior” zostawił ostateczną decyzję, skłaniali się raczej ku występowi na dystansie 2400 metrów w Derby, gonitwie, która kusi swoją magią i prestiżem, ale niejednokrotnie potrafi być też dla niektórych koni pułapką.
Związane jest to z kilkoma czynnikami, który mogą negatywnie wpłynąć na ich karierę i zdrowie. Wielu trenerów i właścicieli, trochę oślepionych tym blaskiem Derby, przyspiesza trening i karierę koni, czasami trochę późniejszych, nie do końca dojrzałych, czy w pełni wytrenowanych, albo długodystansowych, by już w pierwszą niedzielę lipca (to wczesny termin, biorąc pod uwagę klimat, zimę w naszym kraju) powalczyć o Błękitną Wstęgę. Inni z kolei do rywalizacji w Derby na 2400 m (czy wcześniej w Soliny i Iwna na 2200 m) posyłają w bój konie, które mają talent i już na koncie sukcesy, ale ich rodowód, budowa, predyspozycje, wskazują, że są raczej milerami, czy nawet sprinterami i długi dystans nie jest dla nich optymalny. To rzadko zdarza się w Europie Zachodniej, gdzie jest dość ścisła specjalizacja i podział dystansowy.
Spośród koni, które w ostatnich dekadach bardzo dobrze spisywały się w gonitwach milerskich, choćby w nagrodach Rulera czy Wiosennej, było sporo takich, które wyglądały na krótkodystansowców i miały później kłopoty z dobrymi wynikami na długich dystansach, a były na nich próbowane (choć nie wszystkie): Clyde, Matt Machine, Marigold Blossom, Jenny of Success, El Corazone, Emiliano Zapata, Timemaster, Young Thomas, Xawery, Bronislav, Modraszek, Emperor Ajeez, Hard Work, Golden Tirol, Lawsonia, Dżazzil. Byli też właściciele i trenerzy koni o predyspozycjach na krótsze dystanse, którzy uniknęli takiej pokusy, by biegać powyżej 2000 m, jak np w przypadku Lagerthy Rhyme.
Va Bank i Bush Brave to też były konie z optimum dystansowym 1600-2000 m (i na takich dystansach miały szanse na duże sukcesy w gonitwach Pattern na Zachodzie), ale to były wybitne konie, które w Polsce przewyższały rywali o kilka klas i dowolnie wygrywały też na dystansach 2600-2800 m. Na 4000 czy nawet 7000 metrów też wygrywałyby dowolnie z wszystkimi końmi w Polsce, ale to nie znaczy, że powinny biegać na takich dystansach.
Było jednak też wiele wspaniałych koni, które z różnych powodów (późne dojrzewanie, kontuzje, ale też mądre decyzje trenerów i właścicieli) nie biegały w Derby, a okazały się później znakomite i odniosły wielkie sukcesy: Turysta, Dixieland, Dietmar, Kesar, Bella Donna, Zagara, Tulipa, San Luis, Merlini, Camerun, Magnetic, Rain and Sun. Zwycięzca Wielkiej Warszawskiej w latach 2021-2022 Night Tornado na Derby też jeszcze nie był w pełni gotowy, zajął piąte miejsce, a później już dominował wśród polskich koni.
Milery z klasą deklasują dystansowe konie w Derby na 2400 metrów
Wracając do trzylatków 2024, to trochę podobna sytuacja jak z Zen Spiritem, była z trenowaną przez Macieja Janikowskiego, także urodzoną w Irlandii – Magnezją (kosztowała na aukcji firmy Goffs 7 tysięcy euro). Ona też ma raczej szybki i „krótki” rodowód, choć jest w nim trochę więcej genów dystansowych niż u Zen Spirita. Klacz nie była jednak aż tak wczesna jak ogier i trochę później zaczęła odnosić spektakularne sukcesy. Jako dwulatka w debiucie była druga za dobrą Socoranią, przed Cunning Foxem i Freedom Lily, a następnie wygrała wyścig.
Wiosną perła Dominiki Witusiak i Pawła Dukacza poszła jak burza. Łatwo o trzy długości wygrała na 1600 metrów Nagrodę Dżamajki, pokonując bardzo dobre klacze – Bonnie Elizabeth i Bellę Antonellę, a następnie wzięła klasyk na milę – Nagrodę Wiosenną, rewanżując się Socoranii i wyprzedzając przybyłą z Czech Kudafushi. Trener Janikowski, który nie lubi krótkich przerw dla swoich koni przed Derby i często omija występy w nagrodach Soliny i Iwna, zdecydował się na podobny manewr w tym roku. Magnezja wystartowała w Derby bezpośrednio po zwycięstwie w Wiosennej, mając 50 dni na regenerację i trening. Choć trener początkowo nie planował dla niej startu w Derby, ale w Oaks z klaczami, jednak Dominika Witusiak przekonała trenera, że tak znakomitej klaczy warto dać też szansę powalczenia z ogierami o Błękitną Wstęgę.
Na podobny ruch zdecydował się trener Jodłowski z Zen Spiritem (właściciele ostatecznie zdecydowali, że nie wyjeżdża w maju do Francji, zostaje w Polsce do Derby) – po efektownym zwycięstwie w milerskiej Nagrodzie Rulera syn Inns of Courta ominął Iwna na 2200 m i wystartował od razu na półtorej mili w biegu o Błękitną Wstęgę. Rozstrzygnięcie w Derby (wystartowało aż 19 koni) było – paradoksalnie, bo wyścig rozegrały konie, które triumfowały w nagrodach Wiosennej, Rulera i Iwna – zaskakujące (nikt w Polsce nie trafił czwórki), a odległości na celowniku bardzo duże.
Okazało się, że w Polsce wśród trzylatków – co było również pewnym zaskoczeniem dla autora tego tekstu – nie ma w tym roczniku dobrych dystansowych koni i dominatorzy mili także na 2400 metrów są poza konkurencją, przewyższając rywali o kilka klas. Konie, z którymi wiązano nadzieje w Derby, czy ogólnie na dłuższych dystansach, zupełnie zawiodły, przybiegając kilkanaście i więcej długości z tyłu: Crystal Wine, Mister Ursus, Bonnie Elizabeth, Socorania, Boitdanssonblanc, Mr Horn, a szczególnie blado wypadły przybyłe z Niemiec i Francji, liczone – Lovely Lena i Bali.
Nie dał też rady po dwóch tygodniach przerwy od zwycięstwa w czeskim Derby w Pradze Naughty Peter, a dopiero trzynaste miejsce zajęła jedyna przedstawicielka polskiej hodowli, Stay Brave. Wyścig w Derby był dużym rozczarowaniem dla stajni Westminster, która wystawiła aż pięć koni, ale najlepszy z nich, Mister Ursus, zajął dopiero szóste miejsce. Po Derby właściciel Westminster Marian Ziburske podjął decyzję o przeniesieniu kilku koni z Polski do treningu we Francji, a porażkę w Derby powetował sobie w Wielkiej Warszawskiej, wygranej przez dawną gwiazdę ze Służewca Kaneshyę, który już od roku pracował pod okiem trenera Henriego-Alexa Pantalla.
Europejskiej klasy dżokeje błysnęli na Służewcu
Derby 2024 to był teatr dwóch aktorów, właśnie Magnezji i Zen Spirita. To był także popis (podobnie jak w Wielkiej Warszawskiej, gdzie znakomicie pojechał na Kaneshyi doświadczony de Vries, a niewiele gorzej na Miss Dynamite Soufiane Saadi) znakomitych dżokejów z zagranicy. Szwed Per-Anders Graberg po raz kolejny – wygrywał już wcześniej trzykrotnie Wielką Warszawską, na trenowanym w Szwecji Equip Hillu (2007) i dwukrotnie dla trenera Janikowskiego – na Merlinim (2008) oraz Va Banku (2015), na którym triumfował także w Derby (2015) – pokazał niezwykły kunszt. Jego ofensywna, odważna jazda, atak w odpowiednim momencie, zdecydowały o zwycięstwie Magnezji w Derby.
Były czempion jeźdźców w Czechach i w Hiszpanii Vaclav Janacek od lat z dobrymi efektami gości na Służewcu i często jeździ właśnie na koniach Kishore Mirpuriego (dawniej choćby na Kundalini, a w tym roku poprowadził do zwycięstw w Nagrodzie Prezesa Totalizatora Sportowego i St. Leger znakomitą Miss Dynamite, ale nie mógł na niej jechać w WW). Zen Spirita zdążył poznać, bo wygrał na nim Nagrodę Rulera, ale wyścig w Derby nie wyszedł mu optymalnie. Wydaje się, że Czech był trochę spóźniony i zaskoczony ucieczką Magnezji już na początku prostej. Tak, czy inaczej, to klacz przeszła do historii jako derbistka 2024, bijąc Zen Spirita o dwie długości w czasie 2’32,0″ (26,7″-30,7″-31,3″- 32,4″-30,9″) na torze elastycznym.
W Derby podziwialiśmy nie tylko Graberga i Janacka, ale na Służewiec zawitało jeszcze kilku renomowanych dżokejów z Europy, podnosząc rangę gonitwy. Richard Kingscote, który w 2022 roku wygrał angielskie Derby na ogierze Desert Crown, dosiadał Naughty Petera, na którym wcześniej zwyciężył w czeskim Derby. Salvatore Sulas (poprowadził Moonu do triumfów w gonitwach rangi G3 i Listed we Włoszech) pojechał na Mister Ursusie, utalentowany Francuz Benjamin Marie (poprowadził na Longchamp do wygranej w Listed Noir braci Zielińskich) na Balim, czempion dżokejów w Czechach David Liska na Mr Hornie, a inny czołowy czeski dżokej Adam Florian na Bonnie Elizabeth.
Reszta koni była jednak o „hektar” z tyłu za najlepszą dwójką. Trzeci w Derby Smoke Plume (też z rodowodu i budowy sprinter/miler) stracił do Zen Spirita aż 11 długości. Trzy długości za nim finiszował Cunning Fox, a kolejne 4 dalej No Stress, za którym już blisko były Mister Ursus i Naughty Peter. To była jednak rzadko spotykana w Derby na Służewcu deklasacja reszty stawki ze strony pary Magnezja – Zen Spirit.
Kontuzja Magnezji i problemy Zen Spirita we Francji
Magnezja pokazała w Derby, że ma talent, szybkość i bardzo duże możliwości, ale ten start prawdopodobnie dużo ją kosztował. Ona i Zen Spirit zdecydowanie przewyższały klasą rywali w roczniku, więc w Derby były poza zasięgiem, ale dystans 2400 metrów nie był dla tych koni optymalny, podobnie jak dla Smoke Plume’a, co mogło się – choć nie jest to pewnik – odbić na ich dalszej dyspozycji i karierze.
Cztery tygodnie po Derby Magnezja pobiegła – pod Dastanem Sabatbekovem, który wygrał na niej Wiosenną – w Oaks i sensacyjnie zajęła dopiero piąte miejsce. Szokujące wręcz było, że straciła aż 12 długości do zwycięskiej Belli Antonelli. Miała złe wyniki badań krwi po gonitwie, nie była w pełni formy i zdrowia. Kilka tygodni po tym wyścigu naderwała ścięgno i ta kontuzja zakończyła jej karierę. Mamy nadzieję, że ta dobra rodowodowo i utalentowana klacz błyśnie w hodowli podobnie jak w Wiosennej i w Derby.
Zwycięzca tegorocznego Westminster Derby na Służewcu dostał zaproszenie do Anglii na wyścig Gordon Stakes, rangi G3, rozgrywany podczas prestiżowego Goodwood Festival, tak jak Sussex Stakes i Nassau Stakes rangi G1. Właściciele Magnezji i trener Maciej Janikowski z kilku względów (dodatkowe koszty, długi czas kwarantanny w Anglii, problem z przygotowaniem klaczy na miejscu przed startem oraz niekorzystny termin wyścigu z perspektywy polskiego kalendarza wyścigowego) zrezygnowali jednak z zaproszenia do Wielkiej Brytanii. Biorąc pod uwagę problemy Magnezji po Derby, była to dobra decyzja, ale w przyszłości warto kontynuować tę współpracę z Anglikami.
Czempion dwulatków, bohater wiosny 2024 na Służewcu, wicederbista Zen Spirit w końcu w połowie lipca wyruszył do Francji z myślą o zdobyciu statusu black type i ewentualnie sprzedaży po wypromowaniu na tamtejszym rynku. Rozpoczął treningi w renomowanym ośrodku w Chantilly. Wybór Kishore Mirpuriego padł na młodą i niedoświadczoną w roli trenerki Victorię Head z wielkiego francuskiego wyścigowego rodu, wspieraną przez słynnego ojca – Freddy’ego, który przeszedł na emeryturę.
Początki były przyzwoite, we wrześniu i październiku Zen Spirit zajął piąte i czwarte miejsce w gonitwach rangi Listed w Strasbourgu i Chantilly na 2100 i 1800 m. Niestety, słabo wypadł 12 listopada w Chantilly pod słynnym Christophem Soumillonem w gonitwie klasy pierwszej na 1600 na piaskowo-syntetycznej nawierzchni PSF. Był szósty, nie przyspieszył na prostej wyglądał na zmęczonego sezonem, więc nie była to raczej sprawa bieżni, czy dystansu, ale ogólnej dyspozycji. Wyjechał teraz na urlop, relaks na padokach, miejmy nadzieję, że w sezonie 2025 wróci świeży i znów w wysokiej formie.
Smoke Plume i grecki trener objawieniami sezonu 2024
Występ w Derby na 2400 m i ciężka pogoń za Magnezją też mogły sporo kosztować mającego milersko-sprinterski rodowód Zen Spirita (na dodatek będącego dość trudnym koniem do utrzymania w formie i kondycji) i odbić się na jego dyspozycji w drugiej połowie sezonu 2024, zwłaszcza po zmianie otoczenia. Podobnie można spojrzeć na karierę trzeciego w Derby Smoke Plume’a. Oczywiście, nigdy do końca nie wiadomo i nie można tego przesądzać, jakie są przyczyny słabszych występów, załamań formy, kontuzji, czy wzlotów, danych koni, ale występy koni o rodowodach, budowie i predyspozycjach krótkodystansowych na dystansach 2400-2800 metrów zwiększają ryzyko ewentualnych problemów.
Smoke Plume był rewelacją sezonu 2024 w gronie trzylatków, podobnie jak objawieniem dwóch ostatnich sezonów na Służewcu jest jego grecki trener Ioannis Karathanasis, który do sukcesów prowadził też Stage Door. Wyrośnięty, pięknie zbudowany i urodziwy Smoke Plume zadebiutował dopiero jako trzylatek i karierę rozpoczął od efektownego zwycięstwa w kwietniu o 4,5 długości. Już w drugim starcie był trzeci w Nagrodzie Rulera na milę, a następnie wygrał Iwna na 2200 m i zajął trzecie miejsce w Derby. Jednak chyba najlepszy wyścig zrobił zwyciężając w Nagrodzie Kozienic (2000 m), bijąc niespodziewanie utytułowane starsze konie – Lightning Jocka z Niemiec, Anatora i Timemastera.
Później jednak było pod górkę i Smoke Plume biegał słabiej, ten trudny początek sezonu i bieganie powyżej 2 km musiały go trochę kosztować, miał też pecha. W mocno obsadzonej Westminster Freundschaftspreis (2000 m) spóźnił start i zajął piąte miejsce. W Wielkiej Warszawskiej (2600 m) został pokaleczony przez innego konia i kończył ósmy. Na koniec sezonu wystartował na słynnym torze San Siro w Mediolanie w Premio Federico Tesio G3 (2000 m), gdzie był szósty, ale ze sporą stratą. Trener Karathanasis tłumaczył to złym stanem toru, pierwszą podróżą za granicę, ale też przyznał w rozmowie z Equi TV, że Smoke Plume to jednak nie jest koń na dystanse powyżej 2000 metrów.
Bremen – czyli gwiazda spada na Służewiec
Życie nie znosi próżni. Gdy do Francji wyjechał Zen Spirit, jego śladami ruszyły po Derby Sir Siljan, Bonnie Elizabeth, czy Mister Ursus, a kontuzji doznała Magnezja, w Polsce pojawił się trzylatek, który jeszcze przed przyjazdem stał się gwiazdą i był chyba najlepszym koniem jaki biegał na Służewcu w sezonie 2024. Wyborny pochodzeniowo i biegający już wcześniej na wysokim europejskim poziomie (rating 105 funtów, we Francji 46) trzyletni Bremen (Galileo – Sea Siren po Fastnet Rock) trafił do Polski na początku lipca. Jego trenerem w Irlandii był Donnacha O’Brien, syn słynnego Aidana O’Briena.
Kupiony w Coolmore przez Ukraińców z Millennium Stud za ponad 100 tysięcy euro Bremen na 6 startów w Irlandii wygrał dwa wyścigi, był piąty w gonitwach rangi G2, G3 i i Listed. 12 maja w G3 w Leopardstown na 2000 m był tylko nieco ponad dwie długości za ogierem Los Angeles, który zajął trzecie miejsce w Epsom Derby 2024, wygranym przez City of Troya (oba konie należą do Coolmore), a później wygrał irlandzkie Derby i był trzeci w Łuku.
Wyhodowana w Coolmore siostra Bremena, wybitna Warm Heart, była jedną z najlepszych klaczy świata, biegała 11 razy, wygrała 6 wyścigów i około 2,2 mln dolarów (najwyższy rating 121). W ubiegłym roku zwyciężyła w dwóch wielkich gonitwach G1 dla klaczy na 2400 m – Yorkshire Oaks i Prix Vermeille oraz na tym samym dystansie Ribblesdale Stakes G2 podczas Royal Ascot. W listopadzie była druga, o szyję za wybitną Inspiral, w Breeders Cup Filly & Mare Turf G1 na 2000 m. 10 grudnia zajęła trzecie miejsce w Hong Kong Vase G1 na 2400 m, tracąc ponad trzy długości do zwycięskiego francuskiego Junko.
Mógł wygrać Wielką Warszawską, gdyby nie The Clash i plus 2 kg
Po przyjeździe na Służewiec Bremen, mimo że krótko pracował, wygrał w treningu Krzysztofa Ziemiańskiego prestiżową gonitwę Westminster Freundschaftspreis. W tym mocno obsadzonym wyścigu Szczepan Mazur poprowadził go ofensywnie, uciekł na prostej, a w końcówce odparł atak finiszującego dynamicznie Timemastera. W Wielkiej Warszawskiej trochę zabrakło szczęścia i finiszował trzeci, za Kaneshyą i Miss Dynamite.
8 listopada Bremen oraz pięcioletni Kaneshya, ruszyły śladem Night Tornado, który w sezonie 2021 wygrał na torze Lyon Parilly gonitwę rangi Listed – Prix du Grand Camp na 2400 metrów. Był to rewanż za rozegraną 6 października na Służewcu Wielką Warszawską (również Listed), w której zwyciężył Kaneshya o 3/4 długości przed Miss Dynamite, za którą o szyję był Bremen, wybity z rytmu po starcie przez galopującego bez jeźdźca The Clasha.
W Lyonie konie wystartowały pod innymi jeźdźcami niż w Warszawie. Na Kaneshyi nie pojechał Adrie de Vries, a znający go świetnie stajenny dżokej Henriego-Alexa Pantalla Tony Piccone. Trenowanego Ziemiańskiego Bremena zamiast Szczepana Mazura dosiadał Gavin Ryan, który jeździł na synu Galileo w Irlandii.
Pięcioletni Kaneshya niósł w Lyonie najwyższą wagę w polu 60 kg, ponieważ miał dodatkowo 1,5 kg za zwycięstwo w WW, która ma rangę Listed. Trzyletni Bremen niósł wagę wieku 56 kg, bo co prawda w Wielkiej zyskał status black type, ale nie ma zwycięstwa na poziomie Listed, więc nie miał nadwagi. Cztery kilogramy różnicy między nimi to w jesiennych warunkach na 2400 m spora różnica i Bremen pewnie zrewanżował się, zajął czwarte miejsce, dwie długości przed Kaneshyą. 4 kg miały też dzielić oba konie w WW, ale ostatecznie było to tylko 2 kg. Kaneshya miał 60 kg, a Bremen 58, ponieważ Szczepan Mazur nie wyważył się na 56 kg, co prawdopodobnie zdecydowało o wyniku gonitwy.
Bremen, któremu trochę brakuje warunków fizycznych, wydaje się najlepszym trzylatkiem spośród tych, które biegały w Polsce w sezonie 2024, a chyba i ogólnie najlepszym na ten moment koniem w naszym kraju, choć jest kilka mocnych dwulatków. Handicaper PKWK Krzysztof Wolski też wycenił go najwyżej, na 86,5 kg. Magnezja ma w handicapie na 18 listopada 82 kg, Smoke Plume 81, Bella Antonella 77,5. Liderka wśród koni starszych Miss Dynamite też jest niżej oceniona od Bremena, ma 84 kg, Jolly Jumper 83,5, a Timemaster i Lightning Jock po 82. Zen Spirit po Derby miał 83 kg, a Naughty Peter 81,5. Wygląda natomiast na to, że mocne są dwulatki, po tym jak Marveilleux Lapin wygrała wyścig Listed w Niemczech, a Place Fontenoy była druga w G3.
Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się
Liderką wśród trzyletnich klaczy była oczywiście Magnezja, jej występu w Nagrodzie Liry (Oaks) nie ma co uwzględniać przy ocenie ze względu na różne perturbacje. Tak jak cały rocznik trzylatków, nie jest jednoznaczny do oceny, przez rotacje i migracje koni, zmiany formy, tak nie jest klarowna hierarchia wśród klaczy (jak w piosence Jerzego Połomskiego – „Bo z dziewczynami”). Derby wygrała Megnezja, ale w Oaks aż o 4 długości odjechała trenowana przez Wojciecha Olkowskiego Bella Antonella przed Luną Rae i Lady Monią. Luna Rae z kolei nie dała szans Belli Antonelli w Nagrodzie Krasne, ale została zdyskwalifikowana z pierwszego miejsca po wykryciu u niej podwyższonego poziomu jednego z hormonów.
Bella Antonella, która przed Oaks wygrała też Nagrodę Soliny, od występu w Krasne już nie wystartowała. Jej dżokej i współwłaściciel Anton Turgaev ocenił, że było dla niej za wcześnie na rywalizację z mocnymi końmi starszymi w Wielkiej Warszawskiej i klacz ma się rozwijać i nabierać sił na rywalizację w przyszłym sezonie. To rzadki przykład cierpliwości i rozsądnego podejścia do menażowania koni.
Z kolei Luna Rae (własności i w treningu Saliha Plavaca) po dyskwalifikacji miała przerwę i 3 listopada wygrała wyścig grupowy, który był przetarciem przed występem we Francji. W Deauville 26 listopada słabo wypadła w Prix Lyphard LR na 1900 m. Zajęła jedenaste miejsce na dwanaście koni, nie była już w najwyższej formie. Rywalizacja ze starszymi końmi na nawierzchni PSF była dla niej ciężkim wyzwaniem. Została w treningu we Francji i jest szansa na jej lepsze kolejne występy, bo to klacz o dużym potencjale.
Nietypowa kariera chorwackiej derbistki Crystal Wine
W Chantilly u Alicji i Roberta Karkosów wraz z Luną Rae trenują dwie inne klacze należące do Saliha Plavaca – Moonara i trzyletnia Crystal Wine, która odniosła jeden z najbardziej zaskakujących sukcesów w tym sezonie spośród koni trenowanych w Polsce – wygrała Derby w dość egzotycznej wyścigowo Chorwacji, która próbuje po przerwie reaktywować wyścigi na poważniejszym poziomie. Póki co, pokonała – na torze przypominającym klepisko – dość przeciętnych i nielicznych rywali, ale ten sukces na pewno cieszy jej trenera i właściciela, który z pochodzenia jest Bośniakiem i ma przyjaciół w Chorwacji.
Sama Crystal Wine to ciekawy przypadek. Jest jedynym koniem, który potrafił pokonać w wieku dwóch lat Zen Spirita i stało się to od razu w debiucie. Inna sprawa, że dżokej dosiadający późniejszego czempiona pojechał w tym wyścigu, oględnie mówiąc, słabo. Mam jednak wrażenie, że tak wczesne wystawienie do startu i rzucenie na Zen Spirita klaczy o stayerskim pochodzeniu, zahamowało później jej rozwój i karierę. Kilka występów Crystal Wine w tym i poprzednim sezonie miała bardzo słabych, choćby w Efforty, Westminster Derby i Oaks. Trochę lepiej wypadła w Nagrodzie Rzeki Wisły, gdy była trzecia za Stage Door (ta biegała w kratkę i sensacyjne zwycięstwa przeplatała słabszymi startami) i Lady Agnieszką, a przed Freedom Lily i Socoranią. Miejmy nadzieję, że we Francji Crystal Wine w pełni odżyje i pokaże lwi pazur, jak w Chorwacji.
Oprócz opisanych szerzej koni, pojedyncze przebłyski w sezonie 2024 miało też kilka innych trzylatków. Wśród nich są: Cunning Fox, Don’t Cry, Heaven Give Enough, Socorania, Boitdanssonblanc, Regina Force, No Stress, Freedom Lily, Lady Agnieszka, Blushing Meadows, Invincible Angel, Ristretto, Stay Brave, Lovely Lena, Top Profit, Golden Bungle, Svarog, Amaja, Asteria, czy przyszłościowy, niedoceniany stayer Son of Jameson.
Sam rodowód nie leci – rozczarowały trzylatki z wybitnymi pochodzeniami
Jednym z większych rozczarowań tego sezonu wśród koni zagranicznych była Lady Monia, która na wiosnę bardzo słabo wypadła w roli faworytki w Nagrodzie Irandy. Choć córka niemieckiego derbisty Sea The Moona zajęła później jeszcze drugie miejsce w Nagrodzie Novary i trzecie w Oaks, to później ta znakomita pochodzeniowo klacz (idzie w prostej linii od Natalmy, matki legendarnego Northern Dancera) nie wyszła już do startu, a oczekiwania wobec niej były ogromne i miała wielu zwolenników.
Ogólnie rozczarowały w tym roczniku konie sprowadzone do Polski ze spektakularnymi rodowodami. Oczy wszystkich były zwrócone na Hazarda (Ten Sovereigns – Hardiyna po Sea The Stars), bo to półbrat francuskiego derbisty z 2023 roku Big Rocka, a rzadko konie mające tak blisko wybitne rodzeństwo pojawiają się w polskim treningu. Karierę Hazarda zatrzymały jednak kłopoty zdrowotne. Był piąty w debiucie, później drugi i od maja nie wyszedł już do startu. Trzymamy kciuki za reaktywację w sezonie 2025.
Pochodzeniem chyba najbardziej przyciągał uwagę pochodzący ze znakomitej rodziny żeńskiej Chain of Command (Galileo – Belesta po Xaar), zakupiony przez Sławomira Pegzę od renomowanej stadniny Coolmore. Syn wybitnego na torze i w hodowli Galileo i matki z sukcesami na na poziomie Pattern, nie tylko okazał się późnym i dystansowym koniem, ale póki co nie pokazał krzty talentu. Po trzech słabych występach zajął 16 listopada drugie miejsce w… handicapie czwartej grupy. Oby to był zwiastun znacznie lepszej postawy w przyszłym sezonie. W tym ostatnim wyścigu pokonał go Don Luigi, ale jedna wygrana w najniższej grupie to też duże rozczarowanie w przypadku syna wielkiego Sea The Starsa.
Konie ze Służewca mocno poprawiają we Francji
Osobny rozdział to trzylatki ze stajni Westminster, które nie do końca spełniły się w Polsce, a po wyjeździe do Francji ich kariery w treningu Henriego-Alexa Pantalla zapowiadają się bardzo ciekawie. To Sir Siljan, Bonnie Elizabeth, Gant, Kaboom, czy Mister Ursus. Już wcześniej spory progres i awans do ścigania się na wysokim poziomie Pattern pokazały na francuskich torach takie konie, które opuściły Polskę, jak Gryphon, Kaneshya, czy Noir, a w niemieckim treningu rozwinął się derbista 2023 ze Służewca Westminster Moon, dzięki czemu został sprzedany przez firmę Mariana Ziburske na listopadowej aukcji Arqany za 260 tysięcy euro (Kaneshya poszedł za 92 tysiące euro).
Największy postęp spośród koni, które zostały przeniesione w tym roku ze Służewca do Francji, zrobił niewątpliwie Sir Siljan (Cloth of Stars – La Undecima po Acclamation), bliski krewny trójkoronowanego Va Banka. Do tego stopnia, że Marian Ziburske ocenia jego aktualną wartość na ponad 200 tysięcy euro. Zakłada też, że w obecnej dyspozycji Sir Siljan byłby w stanie wygrać Derby na Służewcu i jednocześnie zapowiada, że tego konia być może zobaczymy w przyszłym roku w walce o zwycięstwo w Wielkiej Warszawskiej.
Sir Siljan wygrał w 2023 roku w treningu Krzysztofa Ziemiańskiego wyścig jako dwulatek na Służewcu, uplasował się też na trzecim miejscu w biegu o Nagrodę Hipokratesa. W tym roku był trzeci w Memoriale Tomasza Dula, drugi w drugiej grupie, zaś w Nagrodzie Iwna czwarty, w swoim ostatnim starcie w Polsce. Obecnie jest w grupie kilkunastu koni trenowanych dla firmy Westminster we Francji przez Henriego-Alexa Pantalla.
24 września tego roku Sir Siljan debiutował we Francji i niespodziewanie zajął pod Tonym Piccone drugie miejsce w Vichy, 1/4 długości za Pay to Learn, w conditions klasy pierwszej na 2400 metrów dla trzylatków. Sir Siljan zrobił we Francji bardzo duże postępy. 11 października w Compiegne w Prix du Vermandois w siedmiokonnej stawce pokazał znakomite przyspieszenie (mimo ofensywnej jazdy po miękkim torze), wygrał bez użycia bata, tylko w posyle, niezagrożony o cztery długości przed dosiadanym przez Alexisa Pouchina wałachem Tic Tac (Starspangledbanner – Etonnez Moi po High Chaparral), też ze stajni Pantalla.
Znany francuski portal Jour de Galop poświęcił wtedy zwycięzcy ze stajni Westminster osobny artykuł, zatytułowany: „Francuska metamorfoza Sir Siljana”. Podkreślono, że pokazał zupełnie inną twarz niż w Polsce, gdzie biegał na krótszych dystansach.
Wydaje się, że rzeczywiście Sir Siljan miał potencjał, aby w Polsce powalczyć o zwycięstwo w Derby, ale nie osiągnął na czas odpowiedniej formy. To późny i dystansowy koń, który cały czas progresuje i prezentuje się kapitalnie eksterierowo. 18 listopada ponownie w pięknym stylu zwyciężył, tym razem w Grand Prix d’Angers, wyścigu klasy pierwszej na dystansie 3000 metrów dla trzylatków (pula nagród z premiami 52 500 euro). Sir Siljan zarobił już we Francji 61 250 euro, jego handicap wynosi 44.
Słabiej w Grand Prix d’Angers wypadła debiutująca we Francji Kaboom ze stajni Westminster, która w ubiegłym roku należała do czołowych dwuletnich klaczy na Służewcu, a w tym roku była druga w Nagrodzie Irandy i trzecia w Soliny. Powinna jednak poprawiać w kolejnych startach.
16 listopada we Francji swoje wyścigi wygrały też dwa inne konie firmy Westminster, które przybyły z Polski do stajni Pantalla – Bonnie Elizabeth i Gant. Bardzo dobra pochodzeniowo klacz zaliczała się w wieku dwóch lat do ścisłej czołówki, była druga w Nagrodzie Efforty, ale w tym roku mocno rozczarowała, zajmując piąte miejsce w Wiosennej, dziewiąte w Derby i siódme w Oaks. Być może trening i starty we Francji pozwolą jej wejść na optymalny poziom, bo w debiucie zwyciężyła łatwo o 3 długości, choć z niezbyt mocnymi rywalami.
Gant jako dwulatek biegał na Służewcu w treningu Ziemiańskiego tylko raz i zajął w listopadzie drugie miejsce. W wieku trzech lat miał trzy przeciętne występy, plasując się na siódmym, piątym i czwartym miejscu. We Francji też mocno poszedł do przodu, bo po dwóch czwartych miejscach wygrał maiden w Mont-de-Marsan na 2000 m aż o 6 długości.
Zwycięzca Memoriału Jerzego Jednaszewskiego (i to aż o 10 długości), szósty w Derby Mister Ursus, wyścigu we Francji jeszcze nie wygrał, ale po dwóch szóstych lokatach, 14 listopada pokazał się z dobrej strony, zajmując drugie miejsce w wyścigu klasy drugiej w Fontainebleau na 2000 m. Na dłuższych dystansach i bardziej grząskich torach może biegać jeszcze lepiej.
Bez mocniejszego wsparcia PKWK i ministerstwa rolnictwa – nie będzie polskiej hodowli
Na koniec smutny akcent z małym promykiem nadziei. W sezonie 2024 bardzo słabo wypadły trzylatki wyhodowane w Polsce, nie zaistniały w wyścigach pozagrupowych. W Derby startowała tylko Stay Brave, zajmując dopiero trzynaste miejsce. To ona jest najwyżej ocenionym polskim trzylatkiem w handicapie – 70,5 kg. Córka trójkoronowanego Bush Brave’a i biegającej z sukcesami w gonitwach pozagrupowych Staight Away pokazała sporo szybkości, ale tylko na poziomie grupowym.
W wieku dwóch lat najlepiej z koni polskiej hodowli biegał syn Baliosa i Sofiry Streak, który wygrał zamkniętą dla „importów” pozagrupową Nagrodę Intensa i był piąty w Mokotowskiej. W tym roku miał przebłyski – wygrał wyścig grupowy, był piąty w Haracza, szósty w Strzegomia, ósmy w Rulera – ale nie zrobił postępów.
Bardzo dobre wrażenie zrobił w pierwszym wiosennym starcie ciekawy pochodzeniowo, wyhodowany przez Witolda Krzemińskiego Juvenil (Silvaner – Jagienka po Wiener Walzer), który wygrał pierwszogrupową Nagrodę Irandy (2000 m), bijąc o szyję Kaboom, a daleko za nimi były Ristretto i faworytka Lady Monia. Jednak w kolejnych startach Juvenil mocno obniżył loty. Być może wpływ na to miał fakt, że po dwóch tygodniach od występu w Irandy biegał w Nagrodzie Rulera na chyba niezbyt odpowiednim dla niego dystansie 1600 m. Sezon zakończył niestety ostatnim miejscem, daleko za przedostatnim koniem, w gonitwie grupowej. Tak zgasła jedna z większych nadziei polskiej hodowli na sukcesy w tym roczniku.
Nie rozwinęła się zgodnie z nadziejami bardzo dobra pochodzeniowo Invencja (handicap 67,5), podobnie inne obiecujące klacze – Sajonara (67), Neve (63,5), Taris (63), Inwestycja (62,5), Grzechu Warta (62), Karkossa (60,5), czy zwłaszcza Petra (zaledwie 56), półsiostra derbisty i zwycięzcy Wielkiej Warszawskiej Patronusa.
Szkoda, że nie przyniosło spodziewanego efektu, rzadko podejmowane przez Polaków, wysłanie dobrych klaczy – Elegant Pride i Finiszovej – na stanówki do Coolmore rozpoczynającymi krycie reproduktorami ze znakomitą karierą na torze (Capri, Highland Reel). Urodzone z tych połączeń El Capri i Furor Divinus wygrały po jednym wyścigu jako dwulatki, ale w tym sezonie biegały bez sukcesów. Miejmy nadzieję, że to nie zniechęci polskich hodowców do dalszych takich prób. Szersze takie działania na pewno przyniosą dobre efekty, choć bez zdecydowanie mocniejszego finansowego wsparcia ze strony PKWK i ministerstwa rolnictwa, ciężko będzie zatrzymać regres polskiej hodowli.
Nadzieja w potomstwie trójkoronowanego Va Banka
Ten promyczek nadziei odnośnie polskiej hodowli, to postawa kilku dwulatków w sezonie 2024, które dają nadzieję, że podsumowując sezon trzylatków w przyszłym roku, będziemy o krajowych koniach pisać w znacznie lepszych nastrojach. Te nadzieje rozbudziło przede wszystkim potomstwo trójkoronowanego Va Banka (nie w pełni docenianego wcześniej w Polsce, a to był najwyższej światowej klasy koń o kapitalnym rodowodzie, w swoim czasie najlepszy w Europie na dystansach 1600-2000 m, co od lat podkreślałem), zwłaszcza niezwykle szybka, obdarzona po ojcu lekkim ruchem Formuła, która wygrała Nagrodę Dakoty (kategoria A), była też druga w Efforty i trzecia w Ministra Rolnictwa.
Talent pokazały też inne konie po Va Banku – Pianistka, Solidago, Terminator, czy Money Money. Nadzieje na sukcesy w przyszłym roku w rywalizacji z końmi importowanymi można wiązać także z dwoma pierwszymi końmi w Nagrodzie Intensa – Dzielnym Wojtkiem (syn angielskiego derbisty Motivatora, ojca Treve, dwukrotnej zwyciężczyni Nagrody Łuku Triumfalnego) i ogierem Dream On z Mosznej, jak również z Imperatorem, synem mającego bardzo dobry rodowód i karierę na torze Yucatana.
Robert Zieliński
Na zdjęciu tytułowym Magnezja wygrywa Westminster Derby 2024 przed Zen Spiritem