Sezon wyścigowy 2024/2025 na Bliskim Wschodzie rozpoczął się przed paroma tygodniami, a na liście nazwisk trenerów stacjonujących w Zjednoczonych Emiratach Arabskich znalazło się polskie nazwisko. Nową postacią w wyścigach konnych Bliskiego Wschodu stał się Maciej Kacprzyk, czołowy polski trener, którego konie mimo zaledwie 88 startów w polskim sezonie 2024, wygrały 25 gonitw i dały mu czwarte miejsce w czempionacie trenerskim, ze skutecznością wynoszącą 28,4 procent. W ostatnich dniach na torach w Emiratach pokazały się pierwsze konie w jego treningu.
Ten rok był dla Macieja Kacprzyka bardzo udany. Jego stajnia, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić, była szczególnie groźna w gonitwach dla koni czystej krwi arabskiej – Bad Guy Pompadour wygrał na Służewcu Derby Europy Centralnej i Nagrodę Europy G3. W jego stajni “MK Racing” nieprzypadkowo zdecydowanie przeważały araby. Kacprzyk kilka lat temu obrał sobie za cel, stworzenie rozpoznawalnej na świecie polskiej stajni pre-trainingowej. Przez większość swojej siedmioletniej kariery Polsce trenował konie za cenę przewyższającą średni koszt utrzymania konia w treningu w Polsce, ale dalej korzystny dla zagranicznych właścicieli. To właśnie głównie dla właścicieli kojarzonych z gonitwami we Francji lub w krajach znad Zatoki Perskiej, trenował młode konie.
Polskie wyścigi i stajnia Kacprzyka były dla tych żółtodziobów początkiem kariery, a starty na naszych torach miały za zadanie zweryfikowanie ich możliwości. Te z nich, które wyróżniały się u nas, trafiały później na Bliski Wschód. Żeby to było możliwe, Kacprzyk musiał schować dumę do kieszeni i skupić się na wykonywaniu usługi, która sprawnie weryfikowała ich możliwości, a nie marzeniach o sukcesach w największych europejskich wyścigach i wieloletnich planach związanych z obiecującymi końmi. Z czasem można powiedzieć, że znalazł dla siebie niszę, a ten model biznesowy się sprawdził.
Z biegiem lat wypracował sobie markę, do czego w dużej mierze przyczyniły się sukcesy koni własności stajni Al Khalediah, z którymi Kacprzyk odważnie wyjeżdżał na tory Europy Zachodniej, a nawet na Saudi Cup do Arabii Saudyjskiej. Te występy, jak i liczne zwycięstwa w gonitwach pozagrupowych w Polsce, szeroko promowane były w mediach społecznościowych, tak by docierały do grupy docelowej i tak się ten biznes kręcił.
Ze względu na charakter stajni pre-trainingowej, MK Racing towarzyszyły zmiany, a rotacja w boksach była zapewne większa niż u jakiegokolwiek innego polskiego trenera. Z czasem zaczęło pojawiać się więcej koni o wyróżniających się rodowodach i znacznych możliwościach, które jednak szybko z Polski wyjeżdżały, ale w końcu taki był zamiar tego przedsięwzięcia. Kluczowe było to, że trenowane przez niego konie, po tym jak trafiały na Bliski Wschód, potrafiły pokazywać się tam z dobrej strony. Dzięki temu Maciej Kacprzyk zaczął dostawać propozycje nowych wyzwań i gdy w końcu pojawiła się odpowiednia, skorzystał z okazji.
Dostał ofertę objęcia stanowiska trenera w Al Ain Stud w Al Wathba, na przedmieściach Abu Zabi. Przyjmując ją, związał się dwuletnim kontraktem ze stajnią skupiającą się na koniach czystej krwi. Powierzono mu sporą, jak na początek kariery w nowym miejscu, stajnię z 25 końmi, głównie trzylatkami lokalnej hodowli. Niestety dla polskiego trenera poziom, jaki prezentowały konie z tej stajni poprzednich latach, nie zachwycał, dlatego celem na niedawno rozpoczęty sezon będzie wywalczenie pięciu zwycięstw. To i tak oznaczałoby zauważalny progres względem poprzedniego roku, ponieważ ostatni sezon stajnia zamknęła z trzema wygranymi, a dwie z nich zapewnili trenerzy, którzy nie współpracowali na wyłączność ze stadniną.
Kacprzyk został zarejestrowany jako trener z emiracką licencją jeszcze w październiku, przed otwarciem sezonu 2024/25, a razem z tym wygasła jego licencja polska. Czołową, choć już okrojoną, stajnię przejęła jego małżonka, była prezeska Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, Agnieszka Kacprzyk. Na nią konie ze stajni MK Racing wystartowały 10 razy, z czego dwa zakończyły się zwycięstwami, co w połączeniu z wcześniejszymi 25 wygranymi dałoby trzecie miejsce w czempionacie trenerskim. Ponieważ raptem o jedno oczko Macieja Kacprzyka finalnie wyprzedził Janusz Kozłowski.
Stajnia MK Racing kończy swoją działalność w Polsce wraz z końcem listopada, a nazwisko Macieja i Agnieszki zapewne na dłużej zniknie z polskiego programu gonitw.
Nadzieje na sukcesy stajni wiązane są głównie z młodymi końmi. Starsze w poprzednich sezonach nie radziły sobie najlepiej, i najpewniej nie dostaną skrzydeł też po zmianie planu treningowego. Z kolei dwa najwyżej ocenione konie w stajni, którą objął Kacprzyk, są kontuzjowane i raczej nie doczekają startów w tym sezonie. Na dżokeja stajennego Macieja Kacprzyka w ZEA przymierzany był Kirgiz, doskonale znany z polskich torów, dwukrotny czempion polskich wyścigów Sanzhar Abaev. Niestety „Sancho” jednak został w Polsce, a stajnia Kacprzyka pozostanie bez tak zwanej stałej, pierwszej ręki.
Jak do tej pory w Emiratach wystartowały trzy konie trenowane przez Kacprzyka. Musaaned, Boraq El Medam i JL De Faust. Pierwszy z nich, czteroletni Musaaned zajął pod Oscarem Chavezem dwunaste miejsce w handikapie na 1800 metrów (pula 66 000 AED). Drugi do startu wyszedł sześcioletni Boraq El Medam, także pod Chavezem i wywalczył pierwsze płatne miejsce dla Kacprzyka. Był piąty w wyżej dotowanym niż w przypadku Musaaneda, handikapie na sprinterskim dystansie 1200 metrów (100 000 AED). W czwartek, 29 listopada wystartował trzeci z nich JL De Faust, który zajął ostatnie, czternaste miejsce, w odstępie i ze stratą wynoszącą ponad 50 długości do zwycięzcy (80 000 AED).
Znacznie większe nadzieje budzą trzylatki, które pokazały się podczas próbnych startów. Te “triale” odbywają się w formie zbliżonej do wyścigu. Biorą w nich udział konie z różnych stajni, jeźdźcy reprezentują barwy stajni, a odległości i czas są standardowo mierzone, jednak wyniki nie są zaliczane do statystyk, a co najistotniejsze nie ma żadnych nagród.
Młode konie wystawiane przez Kacprzyka pokazały się z dobrej strony na sztandarowym torze Meydan w Dubaju. AS Mazin celownik minął na czwartej pozycji na osiem koni, ze stratą pięciu długości do najlepszego z rywali w czasie 1.10.36 na 1000 metrów. Jeszcze lepszy okazał się AS Mared Al-Bahr, który wygrał swój trial o pół długości przed najlepszym z sześciu konkurentów i uzyskując lepszy czas od kolegi stajennego – 1.09.01. Kolejne starty, już nie w formie próbnej, a na poważnie, w najbliższą niedzielę. W gonitwach handikapowych na torze Abu Dhabi wystartują czteroletnie HM Jazi i Meezaan, a oba zakończyły poprzedni sezon mając po jednej wygranej na koncie.
mc