Polski sezon wyścigowy ruszy 27 kwietnia, więc zostało nam do odliczenia jeszcze 6 tygodni, a na Zachodzie Europy zabawa trwa już w najlepsze. Za nami pierwsze gonitwy dla dwulatków w Irlandii i we Francji oraz pierwsza gonitwa rangi G3.
Wyścigi dwulatków zawsze przynoszą spore emocje. Są owiane tajemnicą, ponieważ mało kto wie, czego się spodziewać po pierwszej zimie w pełnoprawnym treningu. Do tego dochodzą debiutanckie starty potomstwa początkujących ogierów. Nie zawsze w pierwszych wyścigach dla dwulatków możemy od razu oglądać pierwsze potomstwo nowych reproduktorów, jak miało to miejsce tym razem, więc niedzielne gonitwy w Lyonie i Curragh były podwójnie interesujące.
Już w pierwszym wyścigu dla dwulatków w irlandzkim Curragh zobaczyliśmy potomstwo aż czterech nowych ogierów, takich jak: Space Blues, Lucky Vega, Supremacy, Ubettabelieveit. Do tego dochodzi St Mark’s Basilica, którego córka ścigała się we francuskim Lyonie. W sumie w akcji zobaczyliśmy 7 dwulatków w Irlandii i 10 we Francji, a 5 z nich nie skończyła jeszcze nawet drugiego roku życia. Interesujące jest to, że jeden z nich wypadł bardzo dobrze, zajmując drugie miejsce we francuskim starciu na 900 metrów.
St Mark’s Basilica po pamiętnych wygranych z 2021 roku kryje obecnie za 40 tysięcy euro, choć ze względu na doskonałe z punktu widzenia marketingowego sukcesy we francuskim 2000 Gwinei, francuskim Derby, Coral-Eclipse i Irish Champions Stakes, początkowo stanowił za 65 tysięcy euro. Pierwszym koniem po nim na torze okazała się Fragance, wnuczka Frankela i półsiostra dobrego Grand Scoopa (104 rpr). Nic więc dziwnego, że była wicefaworytką. Nie sprostała jednak oczekiwaniom i zajęła szóstą lokatę ze stratą 11 długości do zwycięskiego Minotora.

Minotor to syn doskonale znanego już Gokena, którego potomstwo konsekwentnie od lat punktuje w wieku dwóch lat i potrafi zajść daleko, walcząc później nawet w gonitwach rangi G1. Podobnie może być w przypadku, który wypracował 4 długości przewagi nad Night Mary (po Olympic Glory).
W Lyonie wystartował także koń po Space Bluesie – Amelia, ale nie dała sobie rady i zajęła ostatnie miejsce, tracąc do przedostatniego konia aż 8 długości na linii celownika. Czas na 900 metrów nie był wyjątkowy (58,34), ale to też nic dziwnego na torze mocno elastycznym (4,3).
Żeby nie było łatwo o osądy, to około półtorej godziny później w Irlandii wygrał Power Blue po nikim innym, jak Space Bluesie. W dodatku wygrał w imponującym stylu, o niespełna cztery długości. Drugie miejsce zajęła faworytka gonitwy Slaney View (po Mehmas) w treningu Jima Bolgera. Jeśli chodzi o następnych początkujących reproduktorów, to Zaltan (po Lucky Vega) był czwarty, Leblon Beach (po Ubettabelieveit) piąta i Ski Supreme (po Supremacy) szósta.

W najważniejszym wyścigu tygodnia Prix Exbury (G3 – 2000 m) zebrała się skromna pod względem liczebnym, ale dobra jakościowo stawka pięciu koni. Niesamowite, ale w zeszłorocznej edycji tego wyścigu mieliśmy wyjątkową okazję oglądać Gryphona, należącego wówczas jeszcze do polskiego właściciela Janusza Szweycera. Później można było z dumą wracać do tego wyścigu, ponieważ Gryphon zajął w nim drugie miejsce, tracąc tylko półtorej długości do zwycięzcy.
W tym roku nie przeżywaliśmy ponownie aż takich emocji i w Prix Exbury zabrakło polskiego akcentu. W startmaszynie znalazł się Sevenna’s Knight, który był piąty w Nagrodzie Łuku Triumfalnego 2024. Nie był jednak wyraźnym numerem jeden w notowaniach, a to przez rywalizację z duetem ze stajni Wathnan Racing, należącej do Emira Kataru. Władca wystawiał do tego wyścigu First Looka, francuskiego wicederbiste z minionego sezonu oraz zdecydowanie mniej zasłużonego ogiera Map Of Stars, który do tej pory wygrał jedynie na poziomie listed i był czwarty w G3, jednak to właśnie na nim zobaczyliśmy zakontraktowanego przez Emira Jamesa Doyle’a i nie bez kozery.
To właśnie Doyle, dosiadający Map Of Starsa (po Sea The Stars), otworzył rywalizację na poziomie grupowym. Wygrał o niespełna długość przed kolegą stajennym First Lookiem pod Michaelem Barzaloną, a Sevenna’s Knight pod Alexisem Pouchinem kończył trzeci.
Z perspektywy polskiego kibica ciekawym wyścigiem było też Prix La Camargo. Na liście startowej znalazła się niemiecka Damara (po Reliable Man), która pod koniec października startowała w Alson-Trophy i po zaciętej walce przegrała o pół długości z Merveilleux Lapin, polskim Koniem Roku 2025. Było to jedno z pierwszych porównań dających obraz poziomu, jaki był w hanowerskim Listed.
Niestety Damara nie popisała się we Francji i w niedzielnym Prix La Camargo rangi Listed zajęła dopiero siódme miejsce, finiszując 12 długości za zwycięską Flaming Stone (po Kingman) własności Juddmonte. Nie ma co jednak wyciągać pochopnych wniosków, wyścigi to przecież nie matematyka i ten rezultat nie oznacza, że Merveilleux Lapin pobiegłaby na poziomie Damary. O tym, jak podczas zimowej przerwy rozwinęła się gwiazda Patryka Gorczycy w treningu Macieja Jodłowskiego, dowiemy się najprawdopodobniej 27 kwietnia przy okazji Nagrody Strzegomia.

Link do służewieckiego planu gonitw 2025:
https://torsluzewiec.pl/wp-content/uploads/2025/01/Plan-Gonitw-2025.pdf
mc