More

    Salih Plavac: Jeszcze nigdy nie miałem tak dobrej i równej stawki koni 

    Salih Plavac to człowiek orkiestra polskich wyścigów konnych. Od dawna odnosi sukcesy w roli właściciela i hodowcy koni, a od kilku lat dobrze radzi sobie też w nowej roli trenera, przygotowuje konie w prywatnym ośrodku treningowym i hodowlanym w Gołoszycach w Górach Świętokrzyskich. W jego barwach biegały tak znakomite konie jak Golden Tirol, Exciting Life, czy zwyciężczyni Wielkiej Warszawskiej Pride of Nelson. W poprzednich sezonach dobre wyniki notowały też klacze wyhodowane przez Saliha Plavaca – Dakini, Drink Life, czy Inwestycja. Na inaugurację sezonu konie Plavaca biegały ze zmiennym szczęściem, ale świetny występ w Nagrodzie Strzegomia zaliczył Top Profit, który sensacyjnie zajął drugie miejsce za liderem rocznika Zen Spiritem. Saliha Plavaca, jeszcze przed pierwszym dniem wyścigowym, poprosiliśmy o opinie na temat trenowanych przez niego koni, wśród których jest dwulatek wyhodowany przez Elżbietę II, zmarłą niedawno królową Wielkiej Brytanii.

    Salih Plavac (z bukietem kwiatów) świętuje wraz z rodziną zwycięstwo Pride of Nelson w Wielkiej Warszawskiej 2019

    Michał Celmer: Jako pierwszego omówmy może jedynego pięciolatka – Poloneza. 

    Salih Plavac: Polonez prawie został sprzedany. Wszystko było już umówione, tylko klient domagał się przeprowadzenia zabiegu kastracji, ale niestety, po tym jak już został wałachem, wycofał się z transakcji, więc Polonez ostatecznie został w treningu. To bardzo fajny, zdrowy koń. Wszystko ładnie, ale muszę przyznać się, że jest pierwszym koniem w moim treningu, który nabawił się kontuzji. Ma kłopot z tylną nogą. Nie jest to jakieś tam ruszenie, bo nawet nie zerwał ścięgna na jeden procent. Przez ten okres zimowy są u mnie na oranicy bardzo trudne warunki. Mamy bardzo ciężką glinę i konie zapadają się na pewnym odcinku nawet do 40 centymetrów i gdzieś sobie tę nogę uszkodził. Nie jest to na szczęście nic groźnego i niedługo wróci do wyścigów. 

    Jest szansa, że pójdzie znacznie do przodu? 

    Trudno powiedzieć. Myślę, że wykryliśmy jaki miał wcześniej problem i teraz będzie dobrze. To nie jest na pewno koń pozagrupowy, ale na te słabsze wyścigi trzeciej i czwartej grupy będzie niezły. Powinien co sezon wygrać ze trzy wyścigi. Późno zrozumieliśmy, że on potrzebuje innego rodzaju jazdy i myślę, że tutaj był mój błąd, ale jeżeli wróci na tor, to zobaczymy jak to wyjdzie. 

    Dalej mamy czteroletnie ogiery – Jurisa i Vira. 

    Juris to koń mojego kolegi Witolda Krzemińskiego. Był w treningu we Wrocławiu u trenera Łukasza Sucha. Ile ten koń ma klasy to jeszcze nie wiem. Jest po kontuzji. Przyszedł do mnie w połowie listopada. Jak do tej pory pracuje i można powiedzieć, że wszystko jest bardzo dobrze. Planujemy mu w maju wyścig na dwa kilometry. Trudno mi go ocenić, wyścigi go zweryfikują. Właściciel uważa, że to bardzo dobry koń. Nie ukrywam, że może takim być, bo we wcześniejszych wyścigach pokazał się bardzo dobrze, ale nie ma wiele szybkości. W dystansie coś może mu się udać. Jest zdrowy i dobrze pracuje. 

    Co do Vira, to dużo więcej się po nim spodziewałem w wieku trzech lat. Ostatnio sprawdzałem statystyki jego ojca i okazuje się, że potomstwo ogiera Olympic Glory jest późne, dobrze biega w wieku czterech lat i później. Teraz faktycznie widać, że dojrzał i będzie wiedział o co chodzi. Na pewno ma klasę, a jest zdrowy, więc może się pokazać. Moim zdaniem to koń do mili, najlepsze gonitwy dla niego będą na 1400 i 1600 metrów. Nie wiem, czy uda mu się dojść do czołówki, ale dalej ma na to szansę. Pobiegnie w gonitwie uczniowskiej pod Syimikiem Urmatbekiem, który teraz u mnie pracuje. 

    Do Syimika jeszcze wrócimy, teraz czteroletnie klacze – Moonara i Remama. 

    Obie są trochę elektryczne. Mam problem z Moonarą, bo nie ma dla niej wyścigów, a nie chcę z nią jechać za granicę, bo jest nerwowa. Jest bardzo szybka, ale nie ma gdzie biegać na 1000 czy 1200 metrów. Nie jest też łatwa do pracy treningowej, zazwyczaj pracuje sama. Próbujemy ją przygotować do Nagrody Jaroszówki. 

    Moonara zwycięża na Służewcu

    Remama jest bardzo fajna, pokazała się w ubiegłym roku bardzo dobrze. Była szósta w starciu z dobrymi sprinterami. Później nie chciała wejść do maszyny i została zwolniona z dyspozycji startera, a następnie łatwo wygrała kolejny wyścig. Po nim czuła się bardzo dobrze, aż piszczała jak wróciła do boksu. Zaczęła trochę szaleć i kopnęła w poidło, przy czym rozwaliła sobie nogę i musiała pauzować, a akurat sezon się kończył. Będzie biegać w następnym tygodniu. 

    Ma Pan 11 trzylatków, czy z nich najlepsza jest Crystal Wine? 

    Od kiedy jestem właścicielem koni, nigdy nie miałem tak równej stawki trzylatków. Czy Crystal Wine jest najlepsza? Nie wiem, na pewno jest bardzo dobra. Według mnie to klasowy koń i potwierdzi to w tym roku (niestety, Crystal Wine nie wyszedł pierwszy start w tym sezonie, zajęła ostatnie miejsce w Memoriale Tomasza Dula – przyp. red.). Ostatniego startu w zeszłym sezonu nie biorę pod uwagę, bo dżokej nawet przez sekundę nie wykonywał dyspozycji. To nie była moja taktyka, to nie była prawdziwa Crystal Wine. Nie mogę za to winić klaczy. Nie rozwinęła się dużo, ale widać, że jest dojrzała. Wie na czym polega robota i swoje zawsze robi. Oprócz niej bardzo podobają mi się Horn i Galiwells, tak samo dobre są Damarshal, czy Inns Of Spirit. 

    Crystal Wine jest jednym dotąd koniem w Polsce, który pokonał Zen Spirita, było w ubiegłym roku w wyścigu dla debiutujących dwulatków

    To zacznijmy teraz od klaczy, bardzo ciekawi mnie Fastnet Teresa. 

    Miała wystartować teraz, była w zapisie, ale po ostatnim galopie dostała lekkiej bukszyny i nie pobiegnie. Spróbujemy tydzień później. Ile ma klasy, nie jestem w stanie sprawdzić na swoim torze. Trzyma się najlepszych koni na treningach i nigdy nie odpada. Zapowiada się dobrze. 

    A Inwestycja? 

    Inwestycja będzie bronić honoru naszej hodowli. Jeden wyścig fajnie wygrała, w ostatniej gonitwie w ubiegłym roku mi się podobała, ale jeździec się nie popisał. Według mnie potrzebuje dystansu, najlepiej od 1800 do 2000 metrów. Ćwiartki po 28 sekund nie są dla niej, bo nie ma tyle szybkości. Jest silna, to fajny koń, ale nie uważam, że zrobi cuda i będzie biegać rewelacyjnie. Raczej to przyzwoity poziom. 

    Kolejna klacz to Smooth Queens. 

    To koń z rewelacyjną głową. Marzenie każdego trenera. Robi to, czego się od niej wymaga, doskonale współpracuje z jeźdźcem. Jest po sprinterze, ale nie ma w niej za dużo szybkości, raczej będzie biegać w gonitwach od 1600 do 1800 metrów. Powinna coś tam punktować. 

    To teraz idziemy do ogierów, a raczej do wałacha. Fast Devil. 

    Jest już wałachem, bo sprawiał nam duże problemy jako dwulatek. Nie mogliśmy sobie z nim poradzić, a teraz doszedł już trochę do siebie. Uważam, że to koń na płoty, chętnie dałbym go na trening skokowy, ale się waham. Wolałbym go sprzedać niż samemu się tym zajmować, bo sam wolę skupić się na gonitwach płaskich. Pracuje solidnie, tylko potrzebuje gonitw powyżej dwóch kilometrów. Niestety, w naszym planie nie ma takich wyścigów, szczególnie na początku, więc musi stać i czekać. Puszczać go w gonitwie na 1600 metrów nie ma żadnego sensu. 

    Kolejny jest Galiwells. 

    Dostaje ode mnie zielone światło na Derby. To fajny, rzetelny koń. Nabrał ciała, zrobił się piękny. Ma dobry charakter, o nim mogę mówić w samych superlatywach. Może nie jest największą nadzieją, bo bardziej stawiam na Mr Horna i Crystal Wine. 

    Damarshal

    A jak się czuje Damarshal? 

    To naprawdę dobry zawodnik, w którego szczerze wierzę. Pobiegnie w nagrodzie Irandy, mam nadzieję, że pokaże się tak, żeby każdy dostrzegł w nim to, co widzę ja jako trener. 

    Do Mr Horna zaraz dojdziemy, najpierw Inns Of Spirit. 

    Niby też jest po sprinterze, ale też chyba potrzebuje dystansu. Z miejsca na treningach nie radzi sobie najlepiej, rozkręca się z czasem. Nie będę go pisał na duże wyścigi, bo jeszcze potrzebuje trochę czasu. Jest późnym koniem, ale ma trochę klasy i powinien to pokazać pod koniec sezonu. 

    Kolejny jest Limonczelo.

    Kupił go na aukcji Kishore Mirpuri, ale pod koniec sezonu pozbywał się swoich koni, więc teraz będzie biegał na moje konto. Nie wyszedł do startu, bo miał problemy rozwojowe. Ciągle pracował, ale sporo rósł. Przyjechał jako malutki konik, a w tej chwili to naprawdę ładny koń. Jeśli chodzi o głowę, to znowu marzenie mieć takiego super konia. Idzie w zapis do gonitwy dla debiutów razem z Teresą. Jak na ten moment to solidny koń. 

    Mr Horn zajmuje jako dwulatek drugie miejsce za Sir Siljanem

    Doszliśmy w końcu do Mr Horna. 

    Miał teraz już biegać, ale nie wystartuje, bo mieliśmy na torze wypadek, w którym się dwa konie zderzyły, właśnie Mr Horn i Belarda, oba są wycofane z sobotnich gonitw. Na szczęście skończyło się na kilku obiciach i otarciach. Idzie w zapis do Derby. Może być czołówką rocznika na dystansach powyżej dwóch kilometrów. Pokazał się dobrze w pierwszym wyścigu. W drugiej gonitwie nie powinien pobiec, to mój błąd. Trzy dni przed wyścigiem uderzył się w maszynie. Dwa dni sączyła mu się krew z nosa, dzień przed wyścigiem krwawienie ustąpiło, ale mogło coś go tam jeszcze pobolewać. Powinienem poczekać z nim jeszcze dwa, może trzy tygodnie. Chyba ten błąd wynikał z braku doświadczenia trenerskiego. 

    Ostatni z trzyletnich ogierów to Top Profit. 

    Jest gotowy do biegania, nie mogę powiedzieć, że nie. Podoba mi się, nawet bardzo. Co on zrobi w Strzegomia? Nie wiem (rozmowa odbyła się kilka dni przed sobotnim wyścigiem – przyp. red.). To nie jest jego wyścig docelowy, teraz chcemy zobaczyć, gdzie jest jego miejsce w hierarchii. Nic nie chcemy robić na siłę. Zamierzamy go przyoszczędzić na dalszą część sezonu lub nawet kolejny rok. To bardzo fajny ogier. 

    Zdjęcie z fotofiniszu w Nagrodzie Strzegomia – Zen Spirit wygrywa przed Top Profitem

    Jest jeszcze Belarda, o której Pan wspomniał przy Mr Hornie. 

    To też fajna klacz, jest zdrowa, ale brała udział w tym ostatnim wypadku. Jeszcze nie wiem, gdzie ją zapiszemy. Docelowo chcemy z nią biegać gonitwy na około 1600 metrów, więc chciałem, żeby wzięła udział w Wiosennej, ale teraz mamy zagwozdkę, czy bez przetarcia ma iść prosto do klasycznej gonitwy, czy jednak zmieniamy plany. 

    Mamy jeszcze jedną trzyletnią klacz, która nazywa się Luna Rae. Kupiliśmy ją na aukcji w Irlandii za 6 tysięcy euro. Jest córką Sea The Moona, a jej matka jest po Frankelu. Nie biegała w Irlandii. Była szykowana na wyścigi, ale po mocniejszych treningach dostawała mięśniochwatów. Była wygłodzona, wychudzona, a u nas się już odbudowała i chyba znaleźliśmy inną przyczynę jej problemów, więc liczymy, że teraz będzie z nią już wszystko dobrze. To nasza duża nadzieja. 

    To możemy przechodzić do dwulatków. Pierwszy jest ogierek po Kodi Bearze.

    Kiedyś miałem konia po tym ojcu, nazywał się Kody Express. Bardzo go lubiłem i dlatego szukałem konia po tym ojcu. To duży koń, nieposkładany. Trochę pracuje, trochę odpoczywa, bo sporo rośnie. Myślałem, że będzie wcześniejszy, ale to żaden problem, po prostu czekamy aż się rozwinie. Nie spieszymy się z nim. 

    Kolejny jest syna ogiera River Boyne. 

    Fajnie wyglądał na aukcji, nie był nawet drogi. Przyjechał do nas 18 czy 19 dni po aukcji. Bardzo długo trwał transport i niestety od tamtej pory choruje. Przez miesiąc miał gorączkę, do teraz kaszle. Doszedł już do siebie, nabrał masy, ale jest jeszcze dziecinny. Nie traktuje treningów jako pracy, tylko jak zabawę. Skacze, wyłamuje, rozrabia, mija konie, innym razem nie chce podejść do konia obok. Jest kompletnie zielony. 

    A ten po ogierze Twilight Son? 

    Kupiliśmy go w Newmarket. Ten koń powinien być wczesny. Za dwa tygodnie będziemy robić skostnienia. Dołożymy mu trochę roboty, jeśli z kośćmi będzie wszystko okej. To fajny, lekki i bystry koń, z którego jesteśmy zadowoleni. 

    Dalej jest ogier po Land Force, wyhodowany przez samą Królową Elżbietę II. 

    To wyjątkowa sprawa, nie byle co. Na początku nawet nie wiedziałem, że to koń od Królowej. Następnego dnia rano podszedłem do niego i poprosiłem obsługę o pomoc, a chłopak, który z tym koniem pracował, powiedział, żebym zapisał sobie ten dzień w kalendarzu, bo to mój najszczęśliwszy dzień. Zapytałem dlaczego, a on wyjaśnił, że Król Wielkiej Brytanii sprzedawał wszystkie konie bez rezerwy i przy odrobinie szczęścia można było wyłapać roczniaka Królowej z dużym potencjałem za niewielkie pieniądze, co wcześniej było nierealne. Pokazuje w treningu, że może być niezły. Mocny, konkretny, fajny, poprawnie zbudowany. Trochę się wyróżnia na tle innych młodych koni, ale raczej będzie nieco późniejszy, na drugą część sezonu. 

    Królowa Elżbieta II wyhodowała wiele koni, które wygrywały gonitwy rangi G1

    O proszę, to niezła historia. Kolejny jest kasztan po Bated Breath. 

    To też ciekawy koń kupiony w Newmarket. Jest solidny i szeroki. Widać, że to sprinter. Jest bardzo szybki. Teraz ma lekką przerwę przez drobną kontuzję. Za tydzień pewnie wróci już do pracy. Zapowiada się na dobrego konia. 

    Polskie konie zostawimy na koniec, więc teraz przejdziemy do klaczy. Pierwsza jest kwietniowa kobyłka po Arizonie.

    Mała Arizona została kupiona przeze mnie na aukcji źrebaków. Później odchowywała się u mnie na gospodarstwie. Przyjechała bardzo drobna, ale teraz się ładnie rozwija, sporo rośnie. Jest bardzo bystra. Jeśli będzie skostniała, to będzie gotowa na pierwsze gonitwy dla dwulatków. Nie ostrzymy jej, ale jest elektryczna i energiczna, bardzo łatwa do przygotowania wyścigowego. Nie ma szans na długie dystanse, tylko czeka na sygnał i do przodu, to sprinterka. 

    Dalej mamy klacz po King Of Change od matki po Dalakhanim. 

    Ona też miała teraz zastój, robi się z niej bardzo duża klacz, ale przez to musieliśmy na nią trochę poczekać. Czy ona zdąży się przygotować na ten sezon? Nie wiem, ciągle chodzi mi głowie, żeby puścić ją na padok i się tym nie martwić, a do treningu wdrożyć ją dopiero z myślą o startach w wieku trzech lat. To pewnie nawet koń na czterolatka. Zobaczymy jednak co pokaże teraz w treningach. 

    Kolejna jest klacz po Smooth Daddy. 

    Ją też kupiłem jak była jeszcze źrebakiem. Wychowała się u nas, to nic wyjątkowego. Fajna klacz, raczej szybka. Może nie na pierwsze dni, ale po przerwie derbowej. Raczej nie będzie wielką klaczą, pewnie podobna do Smooth Queens. To koń z fajną głową, ale możliwości raczej przeciętne. 

    Następna jest klacz po ogierze Soldier’s Call. 

    Była kupiona z tą po Smooth Daddy i tamtą kupiliśmy w dodatku do tej, żeby ta nie jechała sama. Ramowa kobyłka, fajnie się rusza, ale z nią też nie możemy się spieszyć, bo jest duża i sporo rośnie. Po jej nogach widać, że jest za wcześnie, więc czekamy. Pracuje spokojnie. 

    Soldier’s Call

    To wróćmy teraz do polskich koni, czyli Jurando i White Lotus. 

    Jurando to koń hodowli Witolda Krzemińskiego. Jeśli chodzi o wygląd konia, eksterier, to chyba jest najgorzej wyglądającym koniem w stajni, ale pracuje rzetelnie. Lepiej od niektórych zagranicznych. Jak dla mnie to bardzo zadziwiająca sprawa. Jest chudy, to szczupak, idzie w górę. Nie widzę w nim jeszcze konia, więc może wyjdzie dopiero pod koniec sezonu. Długo chorował, potrzebował czasu, żeby się zaaklimatyzować. Dopiero teraz odżył, zrobił się weselszy i chętnie pracuje. 

    White Lotus to koń naszej hodowli. Klaczka późna, grubawa, ale systematycznie pracuje. Codziennie trenuje, wszystko jest okej. Jeśli okaże się skostniała, to może po przerwie derbowej zobaczymy ją na torze.

    Podtrzymuje Pan jeszcze własną hodowlę? 

    W prywatnej hodowli została tylko matka White Lotus, czyli Worship po ogierze Wootton Bassett. Mamy jeszcze jednego roczniaka po Exciting Lifie od niej. Rok temu jej nie zaźrebialiśmy, a teraz chcemy ją pokryć jeszcze raz. Mamy jeszcze jedną klacz, ale wydzierżawioną do Pana Krzemińskiego – Zarine. Urodziła klacz po Exciting Life i będziemy się zastanawiać co dalej. 

    Czy myśli Pan jeszcze o kupowaniu jakichkolwiek koni do własnej hodowli, czy skupi się Pan już wyłącznie na importach? 

    Nie, już nie będę dokładał do własnej hodowli. Już nie dam rady mieć hodowli i treningu. Kompletnie z tego rezygnujemy. 

    Wcześniej mówił Pan, że współpracuje z Panem Syimik Urmatbek. Będzie jeździł na pierwszą rękę mimo tego, że ma mało doświadczenia, czy zamierza Pan współpracować z jakimiś dżokejami? 

    Jesteśmy umówieni z Kamilem Grzybowskim na gonitwy, w których nie może jeździć Syimik z uwagi na status ucznia, czyli w gonitwach pozagrupowych i dla dwulatków. Brakuje mu 5 wygranych do rangi starszego ucznia. Jeśli uda mu się to szybko ogarnąć, to będziemy mogli myśleć o większej liczbie dosiadów. Na razie jest w zapisie i zobaczymy, jak sobie poradzi, bo jego poprzednie jazdy ciężko mi oceniać. 

    Syimik Urmatbek wygrywa wyścig na Jockerze de Bozouls

    Zapomniałem jeszcze zapytać o odsady, czy teraz też ma Pan jakieś źrebaki, które wychowują się u Pana? 

    Mamy dwa odsady kupione w lutym. Klacz po Galileo Gold za tysiąc euro i ogiera po synu Frankela, który dopiero zaczyna przygodę reproduktora. Jego ojciec to Mirage Dancer. Koń zszedł z aukcji niesprzedany za kwotę 7 tysięcy euro, ale udało mi się dogadać z właścicielem i kupić go poza ringiem za niższą kwotę, niewielkie pieniądze. Jest bardzo późny, bo urodzony w czerwcu, ale to fajny koń. Szybko przyjechały z aukcji, bo po trzech dniach były już w Polsce, więc nie ma żadnych problemów z nimi i rosną u mnie na pastwiskach. 

    Po trzech dniach? To szokująco szybko. 

    Tak, teraz to dla mnie bardzo ważne, po tym jak wcześniej moje konie przez nieodpowiednio zorganizowany transport pośrednika jechały bardzo długo i przez wiele miesięcy miały problemy zdrowotne. Część drogi wiózł mi Mullins, a później zgarnął je mój samochód prywatny. Nie będę się już prosił innych firm. Te konie muszą szybko być w domu, bo tam są zaniedbywane, głodzone, łapią różne infekcje, choroby, a nikt nie zwróci im czasu, które później tracą, ani mi pieniędzy, które muszę wydać później na leczenie. Pośrednik dostarczy konie i umywa ręce. Dostanie zapłatę i nic więcej go nie interesuje. Przecież to są zwierzęta, trzeba o nie dbać i teraz sam będę się o to troszczył, żeby nie mieć przykrych niespodzianek. 

    Dziękuję za rozmowę. 

    Dziękuję bardzo. 

    Rozmawiał Michał Celmer 

    Na zdjęciu tytułowym Top Profit wygrywa gonitwę na Służewcu jako dwulatek

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły