More

    Maciej Jodłowski: Nie skreślam Zen Spirita w kontekście Derby. Jadąc za granicę, chcę walczyć o zwycięstwo

    Minione dwa sezony były dla Macieja Jodłowskiego znakomite. Jego dwulatki biegały tradycyjnie na bardzo wysokim poziomie, wygrywając wiele trofeów, ale do ich sukcesów doszły także liczne zwycięstwa w ważnych gonitwach dla trzylatków. W 2022 roku pochodzący z Sopotu trener mógł po raz pierwszy w karierze zawiesić nad stajnią Błękitną Wstęgę, kiedy to Jolly Jumper triumfował w Derby. Wcześniej ten sam koń zdobył dla niego klasyczną Nagrodę Rulera. Jesienią Maciej Jodłowski został wyróżniony tytułem Trenera Roku 2022 w Polsce. Z kolei w minionym sezonie klasyki dla prowadzonej przez niego stajni Orarius wygrywały klacze – Miss Dynamite (Oaks) i Marigold Blossom (Nagroda Wiosenna). Najwyższy odsetek zwycięstw (biorąc pod uwagę wszystkich trenerów ze znaczącą liczbą startów) zaowocował także drugą pozycją w czempionacie trenerskim (37 wygranych). Trudno się oprzeć wrażeniu, że i w tym roku z reprezentantami stajni Macieja Jodłowskiego trzeba będzie się bardzo mocno liczyć. W pierwszej piętnastce najwyżej sklasyfikowanych przed sezonem trzylatków jest aż 5 trenowanych przez niego.

    Krzysztof Romaniuk: Zanim przejdziemy do bieżących tematów, wróćmy na moment wspomnieniami do 2023 r. Jak ocenia Pan miniony sezon ze swojej perspektywy?

    Maciej Jodłowski: To był dla mnie sezon życia. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wcześniej wygrał tyle gonitw pozagrupowych, szczególnie najwyższej kategorii. Oczywiście, także w 2022 roku miałem wiele powodów do radości, przede wszystkim po sukcesie w Derby, jednak sumarycznie liczba zwycięstw w gonitwach kategorii A przechyla szalę na korzyść sezonu 2023. Trenowane przeze mnie klacze wygrały dwa klasyki, czyli Oaks i Wiosenną, a także nagrody SK Krasne i Soliny. Świetnie spisywał się Zen Spirit, który zdobył najcenniejsze trofea dla dwulatków: Dakoty, Ministra Rolnictwa oraz Mokotowską. Sukcesy na poziomie kategorii B jesienią dołożyły do tego niepokonana w trzech startach Pretty Rocket oraz Petit. Bardzo pewne drugie miejsce w czempionacie też ma swoją wymowę. I dlatego jestem trochę zaskoczony i rozczarowany…

    Rozczarowany? Czym?

    Cóż, nie ukrywam, że spodziewałem się po takim sezonie napływu większej liczby koni, może nowych właścicieli w stajni. Tymczasem, w porównaniu z poprzednim, mam 10 wolnych boksów. To dużo. Oczywiście, nie można wykluczyć jeszcze pojawienia się kolejnych. Poza tym, zima jest okresem, w którym żyjemy przede wszystkim z treningu koni. W sezonie dochodzi do tego procent od wygranych i jest trochę łatwiej, jednak między sezonami dobrze mieć komplet zajętych boksów. Po raz pierwszy od kilku lat nie trenuję żadnego araba.

    Choć nie ma imponującej liczby koni, to jednak trzeba powiedzieć, że na ich jakość raczej nie może Pan narzekać. Szczególnie wrażenie robi lista trzylatków w stajni. Przed sezonem aż cztery z nich znalazły się w pierwszej dziesiątce handikapu, w tym dwa na samym szczycie. Mowa o liderze rocznika Zen Spiricie oraz niepokonanej w trzech startach klaczy Pretty Rocket. Zacznijmy od ogiera – w ub. roku wspominał Pan, że został kupiony przede wszystkim z myślą o karierze dwuletniej. Czy to oznacza koniec jego sukcesów?

    Rzeczywiście w ostatnich latach kupowaliśmy na aukcjach część koni o szybkich, wczesnych rodowodach, a część z myślą bardziej o przyszłości, czyli dużych gonitwach dla trzylatków. Teoretycznie Zen Spirit należy do tej pierwszej grupy. Wcześnie dojrzał i w pierwszym sezonie startów pokazał dużą moc. Po bardzo nieszczęśliwej przegranej w debiucie, wygrał cztery kolejne biegi, w tym trzy najwyższej kategorii. Szczególnie w Mokotowskiej zrobił „defiladę”, bo jego wcześniejszy triumf w Nagrodzie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie był aż tak imponujący. Nie wynikało to jednak z jego słabości, tylko, co muszę przyznać, z mojej próby przechytrzenia przeciwników i zaliczenia dubletu. Ostatecznie Colonius był trzeci, natomiast Zen musiał się trochę namęczyć. Rozgrywając Mokotowską normalnie, wygrał bardzo zdecydowanie.

    Wracając do meritum pytania – czy uważam, że w tym roku ogier nic nie osiągnie? Wierzę w zupełnie inny scenariusz. Przez zimę zrobił się mocniejszy i nie widać, aby praca kondycyjna sprawiała mu problemy. Bez wątpienia będzie jednym z faworytów gonitw o nagrody Strzegomia i Rulera, a ten wiosenny klasyk to pierwszy duży cel w sezonie. Dużym atutem Zen Spirita jest jego charakter, ponieważ nie sprawia żadnych kłopotów w wyścigu, można go łatwo prowadzić. Nie nosi się i nie szarpie, co zdecydowanie zwiększa jego szanse także w przypadku wydłużania dystansu. W przeszłości już mieliśmy na Służewcu przypadki koni, które teoretycznie nie miały prawa radzić sobie na 2400 m, a wygrywały Derby, pod warunkiem, że nie były nerwowe i ostre. Tutaj z automatu narzuca się wspomnienie Bush Brave’a. Nie dość, że ogier poradził sobie w Derby, to w rozgrywanych na jeszcze dłuższych dystansach i w teoretycznie mocniejszej konkurencji St. Leger i Wielkiej Warszawskiej wygrywał jeszcze łatwiej! Także w ubiegłym roku w Derby dobrze wypadł Clyde, chociaż to raczej typowy miler i przed klasykiem miał bardzo długa przerwę, co pokazuje, że specyfika rozgrywania tej gonitwy w Polsce nie przekreśla zupełnie szans takich koni. Na ten moment nie widzę w przypadku Zen Spirita nic, co by przekreślało jego na takie sukcesy, z wyłączeniem właśnie pochodzenia.

    Zen Spirit wygrał w wieku dwóch lat aż cztery gonitwy i jest liderem rocznika derbowego przez startem sezonu 2024

    Czyli nie muszę już pytać o zgłoszenie ogiera do Derby, jasna jest także jego ścieżka startów w pierwszej części sezonu…

    Zgadza się. Więcej na pewno będziemy wiedzieć po wyścigu o Nagrodę Iwna.

    Numerem dwa w przedsezonowym handikapie, wśród trzylatków, jest z kolei Pretty Rocket. Tutaj ciekawym odniesieniem może być Marigold Blossom, świetnie biegająca w wieku dwóch lat. W poprzednim sezonie miał Pan dla niej jeden duży cel – wygraną w Wiosennej, który udało się zrealizować. Czy plany wobec Pretty Rocket są podobne, a może widzi Pan w niej potencjał na inne wielkie wyścigi?

    Z Marigold Blossom cel został zrealizowany, a nawet dodatkowo udało się wygrać wyścig o Nagrodę Soliny, trochę niespodziewanie dla wszystkich. To mnie bardzo ucieszyło, zresztą klacz przyzwoicie wypadła też w Oaks (4. miejsce – przyp. red.) na teoretycznie wyjątkowo niesprzyjającym dystansie. Widzę kilka cech wspólnych, jakie ma z nią Pretty Rocket. Jest szybką, ambitną i energiczną klaczą. W dystansie trzeba ją uważnie prowadzić, bo jest wyrywna do rywalizacji w każdej fazie biegu. To może znacząco utrudniać osiąganie sukcesów w dłuższych gonitwach. Na pewno pierwszym celem w sezonie będzie Wiosenna, a elementem przygotowań, prawdopodobnie, start w Strzegomia. Taki plan sprawdził się w przypadku Marigold i uważam, że wykorzystała w Wiosennej przewagę „przetarcia” nad swoją główną konkurentką, czyli Migliore Speranzą. Do Derby Pretty Rocket zostanie zgłoszona, jest sklasyfikowana przecież w kategorii B, więc to naturalne. Sprawdzian w Soliny powinien dać nam podpowiedź, jak kierować jej karierę w dalszej części sezonu.

    Niepokonana Pretty Rocket to kolejny as w talii Macieja Jodłowskiego

    W pierwszej dziesiątce rocznika obecnie sklasyfikowane są jeszcze trenowane przez Pana dwa konie firmy Westminster – Colonius oraz Kaboom. Oba pokazały się w ub. roku bardzo dobrze.

    Czym przewyższyły moje oczekiwania w kontekście występów w wieku dwóch lat. Ogier nie sprawiał na mnie wrażenia konia wczesnego, a od początku radził sobie dobrze. Wygrał za drugim razem, a potem na poziomie kategorii A wypadał solidnie – był trzeci w Dakoty i Ministra Rolnictwa, a potem czwarty w Mokotowskiej, ale tam Martin Srnec trochę przesadził z tempem. Klacz to półsiostra znakomitej w wieku dwóch lat Westminster Cat, jednak w zupełnie innym typie i ojcu o odmiennym profilu. Westminster Cat była po sprinterze Alhebayebie, a z budowy mocna i nabita. Kaboom jest delikatniejsza, w dłuższych liniach i po ogierze Lord of England. On był, co prawda, dobrym dwulatkiem, ale później wygrywał na dystansach 1600-2000 m, a w stadzie dał sporo koni o predyspozycjach… stayerskich. Obserwując Kaboom spodziewałem się, że w wieku dwóch lat poradzi sobie nieźle, choć bez fajerwerków. Tymczasem biegała rewelacyjnie, wygrywając dwa wyścigi grupowe i zajmując czołowe miejsca w Nagrodach Cardei (druga) oraz Efforty (trzecia).

    Idąc tym tokiem myślenia, czy to oznacza, że w tym roku będą jeszcze lepsze?

    Wszystko zweryfikuje rywalizacja na bieżni. Klacz jest bardziej „zagrana”, bo wygrała dwa wyścigi. Zobaczymy,  jaki ostatecznie obierzemy cel z właścicielem, czy to będzie Derby, czy raczej Oaks. Moim zdaniem nie powinna mieć problemów z rywalizacją na długich dystansach. Ogier wydaje mi się natomiast typowym milerem. Biega siłowo, dobrze czuje się na froncie. Wyraźnie dojrzał i zmężniał. Z nim mamy większe pole manewru, jeśli chodzi o zapisywanie wiosną, ale na horyzoncie jawi nam się start w gonitwie o Nagrodę Rulera, która już w maju.

    Kaboom wygrywa gonitwę o Nagrodę Dorpata

    Jak widać, ma Pan spore powody do optymizmu, a to przecież nie koniec. Niewiele niżej w zestawieniu jest interesująca Amaja, z wyceną 70,5 kg i 14. miejscem wśród trzylatków.

    I wcale nie oceniam jej niżej. Chociaż jest córką milera Footstepsinthesand, to jest to raczej klacz w dystans. Zadebiutowała na 1400 m i poradziła sobie bardzo łatwo. Nie była nadzwyczajnie przyjemna do prowadzenia, ale pracujemy nad tym i widzę znaczny progres. Daje się dużo lepiej kontrolować, co może być kluczowe w dystansowych sprawdzianach. Jej dotychczasowa kariera jest niezła. Po zwycięstwie we Wrocławiu nieźle wypadła w Nagrodach Dorpata i Cardei, zajmując trzecie miejsca. Po tym ostatnim starcie rozmawiałem ze Szczepanem, który potwierdził, że 1200 m nie jest dla niej. W listopadzie zdeklasowała konkurentki na poziomie I grupy na 1400 m, co jest bardzo dobrym sygnałem przed startami w wieku trzech lat.

    Mając takie bogactwo w roczniku, nie rozważa Pan zagranicznych startów w najbliższym czasie?

    Jestem typem trenera, który jadąc za granicę musi mieć pewność, że jego konie będą walczyć o zwycięstwo. Najpierw muszą potwierdzić swoją wartość na Służewcu, a następnie można myśleć o wyprawie gdzieś dalej. Nie możemy tego traktować jako wycieczki, na zasadzie „może się uda”. Oczywiście, część właścicieli chciałaby spróbować i postaram się spełnić ich oczekiwania, ale raczej bardziej widzę sens takich wyjazdów w drugiej części sezonu. Pierwsza jest zbyt krótka i intensywna. Jest o co walczyć na własnym podwórku.

    Omówiliśmy piątkę trzylatków, które maja za sobą udany sezon. Trenuje Pan jednak jeszcze inne, nie mające takich osiągnięć. Czy ukrywa się wśród nich jakiś ponadprzeciętny talent?

    Na ten moment trudno to stwierdzić, ponieważ w przeważającej części są to konie o dystansowych i późniejszych rodowodach. Siłą rzeczy trudno było się po nich spodziewać wielkich wyników w ub. roku. Na pewno czas powinien działać na korzyść Lady Agnieszki, Freedom Lily, Boitdassonblanca, czy nowego w stajni Le Guy Des Fresnes. Dwa ostatnie, można powiedzieć, że mają nawet bardziej „płotowe” pochodzenia. Boitdassonblanc ładnie wypadł na koniec sezonu, a jego ojciec dał m. in. ubiegłorocznego sensacyjnego zwycięzcę Derby Słowacji, więc kto wie.

    Podoba mi się już teraz Lady Agnieszka. Od początku było wiadomo, że to klacz na trzylatkę, więc jej starty w wieku dwóch lat były ulgowe, a i tak w drugim zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Zajęła trzecie miejsce, blisko niezłych rywali. Powinna zdecydowanie pójść do przodu i poprawić się na dłuższych dystansach. Stajnia Westminster ma jeszcze dwa ogiery – Naughty Petera, który radził sobie nieźle, a także Neo. Ten ostatni na treningach się wyróżniał, jednak nie przełożyło się to na jego postawę w wyścigach. Na ten moment trudno mi ocenić, czy to była kwestia niedojrzałości, czy może to „robociarz”, lepiej czujący się na piaskowej nawierzchni. W teorii, oba mogą pokazać więcej w tym roku.

    Niezłe wrażenie sprawiał Quattro Rocket, chociaż jego starty pozostawiły u mnie pewien niedosyt. Jak się okazało, miał problemy oddechowe. W zimie przeszedł zabieg pod okiem dr. Treli, jednak dopiero w trakcie sezonu będzie wiadomo, czy mu to pomogło – szanse to mniej więcej 50 na 50. Uważam, że ogier ma potencjał.

    Akademia z sukcesami biegała dla stajni Macieja Jodłowskiego w sezonach 2017-2019. Czy syn pójdzie w jej ślady?

    Na pewno wszyscy kibice są ciekawi, czy Pańskie dwulatki znów będą „rządziły” na torze.

    Tego nigdy nie da się z góry przewidzieć, bo na tym etapie ich trening nie jest jeszcze maksymalnie zaawansowany. Na pewno jestem zadowolony z tej grupy. Zgłosiłem do sezonu 13 młodych folblutów, w zdecydowanej większości zagranicznej hodowli. Kilka lat temu przylgnęła do mnie łatka „specjalisty od przygotowania dwulatków”, co w domyśle oznaczało, że starszym koniom w moim treningu nie idzie tak dobrze. Myślę, że ostatnie sezony temu zaprzeczyły. Wcześniejsze statystyki wynikały z prostego faktu – miałem dużo wczesnych i szybkich folblutów, których potencjał udało się wykorzystać wtedy, kiedy miały przewagę nad rywalami – na początku kariery i krótszych dystansach. W ostatnich latach mam już bardziej zrównoważone pod tym względem roczniki, a więc trenuje konie zarówno wczesne, jak i późniejsze i bardziej dystansowe.

    A na które z nich Pan najbardziej liczy w sezonie 2024?

    Na to pytanie na razie nie odpowiem. Już wielokrotnie zdarzało mi się, że dwulatek sprawiał wrażenie wczesnego i gotowego, a badanie skostnienia wykazywało coś zupełnie innego. I odwrotnie, były takie, które wydawały się ospałe i późniejsze, ale były gotowe do rozpoczęcia mocniejszych treningów, zupełnie zmieniając się na plus przy mocniejszej pracy. Dopóki nie zrobimy prześwietleń, nie ma sensu tego rozważać i ferować wyroków.

    Rodowodowo wyglądają naprawdę ciekawie. W takim razie zapytam inaczej – w tej grupie jest tylko jeden koń polskiej hodowli, ale wydaje mi się, że może go Pan darzyć szczególnym sentymentem…

    Zgadza się. Mowa o Akropolu, synu Akademii. Ta dzielna klacz w moim treningu była trzecia w Derby i Oaks, a także druga w Prezesa Totalizatora Sportowego za derbistą Fabulousem Las Vegasem. Przed Derby wygrała bieg o Nagrodę Soliny. Pani Kasia Wolanin wzięła ją do hodowli i pokryła Fulbrightem w Mosznej. Bardzo mi się podoba i ogólnie mam przeczucie, że SK Moszna będzie miała pożytek z tego ogiera. Akropol fajnie się prezentuje i nie wygląda, żeby znacząco ustępował rówieśnikom sprowadzonym z Zachodu. Co ciekawe, jest najwyższy, chociaż nie może to dziwić tych, którzy pamiętają, jak zbudowana była jego matka.

    Oaksistka Miss Dynamite

    No dobrze, omówiliśmy już szeroko pojętą młodzież, ale także wśród starszych folblutów jest niemały potencjał. W najwyższej grupie sezon zaczynają Petit i Miss Dynamite. To doświadczone i sprawdzone folbluty, aż prosi się, żeby spróbować je za granicą.

    Na pewno będziemy to rozważali. Szczególnie Kisiorowi (Kishore Mirpuriemu, współwłaścicielowi klaczy – przyp. red.) zależy na podjęciu próby zdobycia dla niej statusu black type, który zdecydowanie zwiększyłby jej wartość, także hodowlaną. Myślę, że przyjdzie na to czas w drugiej części sezonu. W pierwszej chcę się skupić na przygotowaniach do gonitwy o Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego. Klacz ma za sobą bardzo dobry sezon, w którym wygrała dwa wyścigi najwyższej kategorii – Oaks i SK Krasne. Potem biegała też świetnie, ale musiała się mierzyć z dużą nadwagą, co odbierało jej szanse. I tak spisywała się super. Z perspektywy czasu żałuję, że nie zgłosiliśmy jej do Wielkiej Warszawskiej. Dość poważnie się nad tym zastanawialiśmy. Moim zdaniem, mogła już wtedy uzyskać status black type, bo była w świetnej formie, jednak kilka tygodni wcześniej o tym nie mogliśmy wiedzieć.

    Jak wszyscy wiemy, Petit trafił do mojej stajni tuż przed Wielką Warszawską. Naprawdę tuż, bo przed samym weekendem rozgrywania tej gonitwy, w której nie zaprezentował swojego potencjału. trzy tygodnie później wygrał jednak, i to pod nadwagą, mocno obsadzony wyścig o Nagrodę Korabia. Uważam, że nadal z powodzeniem może rywalizować ze ścisłą czołówką na długich dystansach. I w jego przypadku pierwszym celem będzie Nagroda Prezesa TS.

    Petit w październiku stoczył zwycięską walkę z Proletariusem i Senlisem o Nagrodę Korabia

    Pozostała czwórka koni starszych biegała dotąd raczej na poziomie grupowym. Czy to się może zmienić?

    Tullamore to solidny sprinter, ale chyba powyżej pewnego poziomu już nie podskoczy. Na krótkich dystansach też nieźle biegał w drugiej części sezony Dom Francisco. To młodszy folblut, więc może posiadać rezerwy. Pozostała dwójka jest trochę zagadkowa. Green Clovera trenował w poprzednim sezonie Łukasz Such i plany wobec niego były bardzo ambitne, więc na pewno dostrzeżono w nim spory potencjał. Trudno mi się do tego odnieść, bo przyszedł do mnie z kontuzją. Wcześniej wygrał na poziomie grupowym we Wrocławiu, a na Służewcu był trzeci w Memoriale Jerzego Jednaszewskiego i wystartował w Derby, zajmując 12. miejsce. Teraz jest w porządku, trenuje normalnie. To może być ciekawy koń.

    Tak samo jak Battle On. Ten ma jeszcze mniej doświadczenia. Pobiegł po raz pierwszy, i jak na razie ostatni, na początku września. Wygrał wyścig IV grupy, ale w bardzo dobrym czasie 1’38,5” na 1600 m. Stawka nie była może nadzwyczajnie mocna, jednak w większości przeciwnicy byli o wiele bardziej doświadczeni. Potem miał uraz, który zatrzymał jego karierę. Teraz jest zdrowy, pracuje dobrze i będę z niecierpliwością czekał na jego pierwszy w tym sezonie start.

    Zdarzały się sezony, w których miał trener stajennego dżokeja, ale chyba najczęściej radził sobie Pan bez niego. W tym roku w stajni Orarius nie ma stałego jeźdźca?

    To się zgadza. Mam bardzo fajna ekipę pracowników, jednak nie ma wśród nich dżokeja.

    Czy już się Pan z kimś konkretnym umawiał na dosiady w tym roku?

    Tak. Jestem umówiony ze Szczepanem Mazurem, że będzie dla mnie jeździł, jeśli nie będzie miał akurat zobowiązań wobec stajni Millennium, z którą ma współpracować. Cieszę się, bo razem osiągaliśmy zawsze spore sukcesy i wszystko się świetnie układało. To świetny dżokej.

    Życzę zatem udanych przygotowań do sezonu i dziękuję za rozmowę.

    Dziękuję.


    Rozmawiał: Krzysztof Romaniuk

    Na zdjęciu tytułowym Maciej Jodłowski (po lewej) wraz z dżokejem Stefano Murą po zwycięstwie Miss Dynamite w biegu o Nagrodę SK Krasne

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły