More

    Petro Nakoniechnyi: Ciężko w Janowie pracujemy, a reszta… w nogach koni

    Petro Nakoniechnyi, po trzech latach trenowania koni własności państwowej stadniny Michałów na torze we Wrocławiu, przeniósł się i został trenerem w Janowie Podlaskim. Z jednej strony ma znakomite warunki do pracy w zorganizowanym ośrodku na miejscu, ale z drugiej obejmuje posadę trenera w stadninie o ogromnych tradycjach wyścigowych i poprzednikach, którzy mogą pochwalić się znakomitymi wynikami w historii, co jest dużym wyzwaniem. 

    Petro Nakoniechnyi jest trenerem i ciągle aktywnym jeźdźcem wyścigowym

    Michał Kurach: Pracuje Pan od lutego w Janowie Podlaskim, słynącym z hodowli koni arabskich, ale w biuletynie na sezon 2024 zauważyłem też konie pełnej krwi angielskiej własności Pana żony. Co może Pan o nich powiedzieć?

    Petro Nakoniechnyi: Niestety nie ma miejsca w stadninie i dodatkowo konie te mało rokowały, więc na tą chwilę poświęcam czas tylko koniom arabskim, w tym jednej klaczy własności własności mojej żony, ale skupiam się oczywiście na koniach na Janowa.

    Nie ma za dużo nowych ludzi, którzy decydują się na własną hodowlę, więc proszę opowiedzieć jak to się stało, że rozpoczęli Państwo tą przygodę?

    Muszę przyznać, że na początku to uwielbienie mojej żony do koni arabskich zaprowadziło nas na aukcję w Michałowie, gdzie od pierwszego spojrzenia zakochaliśmy się w Echirze. Przy licytowaniu było trochę emocji, ale ostatecznie stała się naszą własnością. Dzisiaj też zauważamy, że dzięki dostępowi do najlepszych ogierów oraz tego, że warunki środowiskowe w Polsce są jakie są, to łatwiej jest wyhodować, a potem wygrywać, arabami.

    Można zatem powiedzieć, że to trochę połączenie rozumu i serca, a Echira była Wam zapisana w gwiazdach?

    Tak, niestety jestem też trochę romantykiem i jednocześnie skończyłem zootechnikę w Odessie, więc staram się to wszystko równoważyć. Klacz nam się podoba z budowy i ma bardzo ciekawy rodowód, a do tego starannie wyszukujemy pasujące do niej ogiery. Liczymy, że jej potomstwo pokaże się z dobrej strony.

    Jak jesteśmy przy takich rzeczach bardziej osobistych, to zapytam, jak się Państwo odnaleźli w nowych warunkach? Wcześniej mieszkaliście w dużym mieście i czy teraz nie brakuje atrakcji i rozrywek łatwo dostępnych w takim miejscu jak Wrocław?

    (Śmiech). Jako opiekun koni, jeździec i trener w jednej osobie nigdy nie miałem czasu na kino, teatr czy inne rozrywki, a korki i zgiełk dużego miasta były dużym minusem. Mamy do dyspozycji dobre miejsce do mieszkania. Teraz budzi mnie śpiew ptaków, a do pracy mam 150 m, więc jest to dobra zmiana dla nas.

    A jak się układa współpraca z przełożonymi i załogą, która na pewno się dobrze zna?

    Zarówno Pan prezes Marcin Oszczapiński oraz główna hodowczyni Pani Katarzyna Stepczuk bardzo nas wspierają od początku i starają się pomóc, zapewnić jak najlepsze warunki do pracy. Możliwe, że niedługo pojawią np. nowi jeźdźcy. Ja też już Janów, pracowników oraz atmosferę znam, bo pracowałem tutaj w 2017 roku, kiedy trenerem był Sergey Vasyutov. 

    Proszę powiedzieć, kto będzie dosiadał janowskich koni w wyścigach?

    Jestem umówiony, że na koniach w gonitwach specjalnych KOWR będzie jeździł Kumushbek Dogdurbek Uulu i możliwe, że czasami będzie również dostępny na otwarte czy PASB-owe wyścigi. Ja sam oczywiście również będę dosiadał koni, szczególnie tych, które będą tego wymagały. W stajni jest również Sanzhar Altynbekov, który w zeszły roku wygrał trzy gonitwy i prawie dwadzieścia razy był na płatnym miejscu.

    Trenując konie na Partynicach Petro Nakoniechnyi pracował na zwycięstwa dla stadniny w Michałowie, teraz czas na Janów Podlaski

    Dobrze jest mieć taki komfort, jeśli chodzi o jazdy, więc skoncentrujmy się teraz na koniach. Przeprowadził się Pan do Janowa Podlaskiego w lutym, zakładam, że początki są trudne, więc powstaje zapytanie o zaawansowanie w przygotowaniu.

    Rzeczywiście na początku było trochę trudno, ale Dima Bondarchuk przyjeżdżał na cztery godziny i nam pomagał. Staramy się nadrabiać lekko stracony czas, konie pracują dobrze i część jest blisko bycia gotowym do pierwszych startów, a inne wymagają jeszcze uwagi oraz czasu.

    Zanim przejdziemy do koni janowskich, proszę powiedzieć jak rokuje wyhodowana przez Pana żonę Annę Pyzarę-Nakonieczną – Emiko? 

    To jest córka Haddaga Al Khalediah i wygląda na to, że jest to koń trochę później dojrzewający, ale pracuje chętnie i ma potencjał. Raczej chcemy ją delikatnie przeprowadzić przez ten sezon, szczególnie jeśli nasze przypuszczenia by się potwierdziły.

    Przejdźmy zatem do koni z Janowa i zapytam najpierw o trzy czteroletnie klacze.

    Tak, dwie starsze, bo jedna już sprzedana.

    A która sprzedana?

    Szeherezada miała lekką kontuzję i została pokryta ogierem Akoya, a potem sprzedana.

    Tak, dobrze pamiętam, to jest ramowa klacz, ma duży dolew dobrej wyścigowej krwi i pochodzi z najlepszej janowskiej linii wyścigowej, więc wydaje się, że można było ją zostawić na matkę stadną. Stadnina ma jednak dobrych fachowców, więc na pewno decyzja była najlepsza z możliwych. A jak Pan ocenia Akoyę? Ma szanse się sprawdzić?

    Podoba mi się, jest duży, mocny, poprawny i ma dobry rodowód. Co najważniejsze wygrywał na najwyższym poziomie. Do tego te konie po Muqatilu i Nashwanie (oba Al Khalediah) prezentują się bardzo dobrze.

    Akoya – nowy ogier w Janowie Podlaskim

    W treningu została Serafina, która biegała najlepiej oraz Sofronia, która wyszła do startu raz i miała przerwę od czerwca 2023 roku. Zatem jak się prezentuje ta dwójka?

    Rzeczywiście Serafina ładnie się prezentowała, ale raczej to jest koń na 1600-1800 m.

    Też zakładałem, że konie po SS Mothillu raczej są na krótsze dystanse, ale przecież Suzana wygrała OAKS, więc może i tu historia się powtórzy?

    Może, ale Serafina biegała trochę więcej i jest trochę nerwowa. Wydaje się jednak, że powyżej 2000 m, może być za długo. Jeśli zaś chodzi o Sofronię, to wróciła po kontuzji i ta ma potencjał dystansowy oraz bardzo, bardzo dobrze pracuje.  Jest spokojna, chętna. Bierzesz i jedziesz. Jeśli kontuzja się nie odnowi, to ma szansę się pokazać. Możliwe, że zapiszę ją do Nagrody Pamira, ale musi się jeszcze podciągnąć i dobrze pobiec 5 maja na 1600 m.

    Janowska Serafina wygrywa 11 listopada 2023 roku wyścig na Służewcu pod Sergeyem Vasyutovem

    Przejdźmy zatem do nowych nadziei Janowa i czterech koni po Muqatilu Al Khalediah?

    Zacznę od ogiera Serir, który moim zdaniem jest najlepszy w mojej stajni. Dużo urósł i teraz ma blisko 160 cm. Cudownie i wydajnie galopuje. Raczej będzie prowadzony oszczędnie, bo ma potencjał na Derby. Jeden z moich nauczycieli mawiał: „Jedno to mieć dobrego konia. Drugie to doprowadzić go i utrzymać w najlepszej formie do najważniejszego startu”.

    Dużo w tym racji. A jak się prezentuje Szanti, córka Shahad Athbah?

    To jest taka mniejsza, kompaktowa klaczka. Pracuje dobrze, ale też nie chcę się z nią za bardzo spieszyć, bo chciałbym, żeby pokazała się na jesieni. Myślę, że to też raczej późno dojrzewająca kobyłka. Zacznie biegać i zobaczymy, jak to będzie.

    Rzeczywiście praca w Janowie może dawać trochę większy komfort w poczekaniu na to, aż koń będzie gotowy. Czasami inni właściciele są w gorącej wodzie kąpani i wywierają presję, aby już w pierwszym roku zarabiać. Tutaj pani Katarzyna, czyli hodowczyni i pan prezes, są ludźmi, którzy słuchają tego, kto ma coś do powiedzenia, bo hodowla i ściganie są w przypadku stadnin państwowych naczyniami połączonymi.

    Trochę tak.

    A jak rokuje pozostała dwójka?

    Klacz Wella jest duża, jeszcze nieposkładana, więc to kolejny koń, na którego trzeba czekać. Wixon jest najbardziej gotowy i prawdopodobnie pobiegnie pierwszy, ale jednocześnie wydaje się najsłabszy z całej czwórki.

    Jest Pan zatrudniony w stadninie Janów Podlaski, ale trenuje Pan konia swojej żony? Hipotetycznie może zaistnieć sytuacja konfliktu interesów. Jak się Pan na to zapatruje?

    Ja na tą sytuację patrzę prosto, bo jestem trenerem koni. Trzeba być dobrym trenerem, a żeby być dobrym trenerem, to trzeba dobre konie dobrze trenować. Na końcu ma wygrać lepszy.

    Konie po Muqatilu Al Khalediah są nadzieją stadniny w Janowie Podlaskim

    Długo nie było jasnych informacji o gonitwach specjalnych KOWR, ale jak się już okazało, cykl będzie kontynuowany. Jak rozumiem odetchnął Pan z ulgą?

    Zdecydowanie tak. Należy powiedzieć, że gonitwy sponsorowane przez KOWR stwarzają bardzo sprzyjające warunki dla wszystkich hodowców koni eksterierowych oraz takich, które mają tzw. czyste rodowody, niekoniecznie wyścigowe. Największymi hodowcami tego typu koni w Polsce są państwowe stadniny, w tym Janów Podlaski. To rzeczywiście zapewnia duży komfort pracy i potencjał na wpływy finansowe. 

    A z tych dwudziestu koni, które by Pan szczególnie wyróżnił? 

    Generalnie mogę powiedzieć, że część tych koni jest najbardziej zaawansowana w pracy treningowej. W pierwszej chwili myślałem, że klacze po EKS Alihandro będą najlepsze, rosłe, chętnie pracowały, mają dobry ruch, ale się okazało, że są nerwowe i mają tendencje do spalania się. Nie wiem czy te nerwy pozwolą im się pokazać.

    W zeszłym roku potrafiły się pokazać konie po ogierze Morion, czy tegoroczne mają potencjał?

    Powiem, że mam dwie klacze i raczej pracują dobrze, ale niestety jeszcze nawet nie zgubiły zimowej sierści.

    Widzę, że dużo koni może pokazać się dopiero w drugiej części sezonu, kiedy będą bardziej gotowe. Wtedy też będzie Pan więcej wiedział, więc powinniśmy się umówić na rozmowę po przerwie wakacyjnej.

    Tak. Zdecydowanie.

    A jest jakiś koń z tych KOWR-owskich, którego by Pan szczególnie wyróżnił?

    Zdecydowanie wyróżnia się ogier Al Narciso. Jest nieduży, ale bardzo dobrze znosi trudy pracy. Inne konie kończą często trening lekko spocone, a on zawsze suchy. Przyszedł prosto z treningu pokazowego. Na razie będzie mógł biegać w gonitwach międzynarodowych, ale jak będzie dalej się tak super prezentował, to zostanie zgłoszony w terminie dodatkowym. Podobają mi się jeszcze ogiery: Payal i Amoren.  Z klaczy na tym etapie wyróżniają się: Amarilla, Eulakia i Bella Casa.

    Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów na miarę poprzedników.

    Ciężko pracujemy, a reszta w nogach koni.

    Rozmawiał Michał Kurach

    Na zdjęciu tytułowym Serafina wygrywa w barwach Janowa Podlaskiego wyścig na Służewcu

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły