Gdybyśmy mieli wskazać faworytów Derby 2023, to z pewnością na samej górze lub bardzo blisko szczytu byłby Westminster Moon, który jest bitym faworytem niedzielnego Memoriału Jerzego Jednaszewskiego. Gonitwa na 2200 metrów jest punktem alternatywnej drogi do Derby, w której w teorii startują konie z zaplecza czołówki, jednak w tym roku zobaczymy tu gwiazdę stajni Westminster, która ma szansę zrobić sobie tu próbny galop przed zaciętą walką o Błękitną Wstęgę drugiego lipca. Czy Westminster Moon faktycznie jest nie do ogrania?
Start gonitwy o godzinie 17.00 w niedzielę.
Westminster Moon sztywno na pierwsze
Analizę trzeba zacząć od omówienia faworyta, który praktycznie “już wisi”. Mowa oczywiście o ogierze Westminster Moon (Sea The Moon – My Daydream po Oasis Dream). To jedyny koń trenowany przez Macieja Janikowskiego, który w tym roku został wyróżniony zgłoszeniem do Derby. Doświadczony szkoleniowiec stawia na jakość, nie ilość. W tym przypadku jakość jest co najmniej dobra, a może nawet rzadka lub wyjątkowa, o czym syn Sea The Moona poświadczył, wygrywając Nagrodę Irandy o trzynaście długości przed drugim na celowniku Kalindanem.
Według komisji sędziowskiej wygrał bardzo łatwo, ale według mnie wcale się przy tym “nie spocił”, a jego przewaga mogła być sporo większa. Niósł wtedy 56 kg, a w Memoriale Jednaszewskiego Sanzhar Abaev pojedzie na 59 kg, a więc z taką samą wagą, jaka czeka Westminster Moona w pierwszą niedzielę lipca. W ramach Prosto Ze Stajni trener Janikowski powiedział: “Żeby myśleć o nim dobrze pod kątem następnego wyścigu, powinien sobie dobrze poradzić w takiej sytuacji i być blisko.”
Jednak ja nieco podkręcę słowa trenera – jeśli mamy dalej myśleć o Westminster Moonie jako faworycie na Derby, musi wygrać Memoriał Jednaszewskiego, najlepiej łatwo, a powtórka z Nagrody Irandy jest wielce prawdopodobna.
Trzyletni gwiazdor stajni Westminster przez wielu służewieckich kibiców został już okrzyknięty derbistą, jednak historia uczy nas, że wiosenne wróżenia ekspertów często mijają się z wynikami najważniejszej gonitwy lipca. Jak mówi stare wyścigowe porzekadło, Derby wygrywa koń szczęśliwy. Jednak szczęściu trzeba pomóc, a Wesminster Moon pokazał na tyle dużo talentu, że z programu “wychodzi na klawo” i dla mnie jest on w tej gonitwie zdecydowanym numerem jeden.
Kto może mu zagrozić?
Na pierwszą myśl przychodzi, wymieniony na drugiej pozycji w programie gonitw, Kalindan (Rock Of Gibraltar – Kundalini po Belenus), ale on też brał udział w Nagrodzie Irandy, gdzie Westminster Moon nie dał mu żadnych szans. Temur Kumarbek pojedzie na nim z wagą 54 kg, więc syn świetnej Kundalini będzie miał aż 5 kilogramów mniej na grzbiecie niż faworyt, w Irandy różnica wynosiła tylko dwa kilogramy na korzyść Kalindana.
Teoretycznie powstaje pytanie, czy te 3 kilogramy Kalindanowi dadzą mu ponad 13 długości? Prawie na pewno nie, ale Jednaszewskiego i Irandy to nie gonitwy tożsame, tym razem mamy dystans wydłużony o 200 metrów, co teoretycznie może posłużyć ogierowi trenowanemu przez Adama Wyrzyka, choć też nie jest to pewne, bo Rock Of Gibraltar sam był milerem, a jego potomstwo najlepiej biega w wyścigach właśnie do 2000 metrów. Jednak od tej zasady też zdarzały się wyjątki, bo jego synowie potrafili biegać dobrze w gonitwach najwyższej rangi nawet na 2400 m.
Kolejnym atutem Kalindana przed tym startem jest niepisana zasada dotycząca koni w treningu Wyrzyka, która mówi o tym, że w drugim starcie sezonu poprawiają one kilka długości względem pierwszego. Jest jeszcze jeden zagadkowy aspekt, a mianowicie stan toru. W Nagrodzie Irandy bieżni była lekko elastyczna (2,7), a konie ze stajni Rosłońce ogólnie lepiej radzą, gdy jest one mniej nośna, ale na dwoje babka wróżyła, bo to może dotyczyć także Westminster Moona.
Oba konie biegały do tej pory trzy razy, z czego raz po torze mocno elastycznym. Kalindan wygrał wtedy półtorej długości przed niezłą Empathy, a Westminster Moon rozczarował w Nagrodzie Hipokratesa, tracąc do Shamadrama niemal cztery długości, a do External Powera niewiele ponad długość. Z kolei w ostatnim ich starcie, właśnie w Irandy Kalindan ledwo pokonał External Powera i mimo że syn Kundalini był dość lekko przeprowadzony, nie daje to tak dobrego świadectwa, jak wynik Westminster Moona. Czy to sumuje się na twierdzenie, że Kalindan ma realną szansę zagrozić ogierowi ze stajni Westminster? Według mnie to wciąż za mało.
Zarówno Westminster Moon jak i Kalindan będą mieli w tym wyścigu pomocników. Ten pierwszy otrzyma wsparcie Mecenasa pod Bolotem Kalysbekiem, a Kalindanowi pomagać będzie Mercury pod Marselem Zholchubekovem, więc niezależnie od tego, kto poprowadzi, wyścig powinien zostać rozegrany rzetelnym tempem i może okazać się miradajnym sprawdzianem przedderbowym.
Co z niepokonanymi do tej pory ogierami?
W stawce mamy dwa niepokonane dotychczas konie. Pierwszym z nich jest Green Clover (Fascinating Rock – Tamara Love po Tamayuz) w treningu Łukasza Sucha, który biegał do tej pory dwa razy we Wrocławiu i oba wyścigi wygrał dość lekko, bo o trzy długości. Jako dwulatek popisał się ładnym finiszem i spokojnie zapewnił sobie pierwsze zwycięstwo, ogrywajac m.in. Power Djokera i Utracjusza. Oba konie są dość nisko oceniane w roczniku.
Podobnie wyglądało jego drugie zwycięstwo. Znowu styl był przekonywujący, ale pobił konie niższej klasy, bo Night Maxa, Rabiosę i Maverick, które w Memoriale Jednaszewskiego skazane by były na porażkę. Wydawać by się mogło, że Green Clovera w perspektywie gonitw długodystansowych może nieco ograniczać ojciec Fascinating Rock, ale niedawno (16 kwietnia) jego syn wygrał francuską gonitwę Listed na 2400 m.
Niewątpliwie minusem dla Green Clovera będzie to, że znajdzie się w nowym otoczeniu, bo nigdy wcześniej nie biegł w Warszawie. Tak czy siak, koni niepokonanych nie można skreślać, bo nikt nie wie, gdzie jest sufit ich możliwości. W siodle czeski dżokej Jakub Pavlíček z wagą 56 kg.
Drugim z koni niepokonanych jest najmniej doświadczony w stawce Arctican Wind (Dariyan – Annie Mae Mucho po Linamix). Jest nieźle oceniany w stajni, a jak mówi (dla PZS) Wojciech Olkowski, to czy zostanie w zapisie derbowym, zależy od tego, jak wypadnie na tle Westminster Moona.
Siwek wygrał w gronie debiutantów, ale minimalnie pokonał wówczas polskiego rywala ze stajni Wyrocznia – Armorista, a dżokej, który jechał na Armoriście na finiszu zgubił bat. Armorist tak samo, jak Westminster Moon trenowany jest przez Macieja Janikowskiego, ale jego możliwości, choć mogą być spore, wydają się być znacznie niższe niż ogiera po Sea The Moonie, dlatego też Arctican Wind ma przed sobą badzo ciężkie zadanie.
Jednak stajnia trenera Olkowskiego jest na chodzie i teoretycznie ogier może poprawić względem pierwszego startu, ale co do tego mam pewne obiekcje, bo w mojej subiektywnej opinii był w dobrej formie już w debiutanckim starcie i ciężko będzie mu poprawić na tyle dużo, aby móc zbliżyć się w niedzielę do faworyta.
Czarna Noir czarnym koniem gonitwy
Podliczana zapewne będzie także skarogniada klacz ze stajni Pegaz – Noir (Mastercraftsman – Diamond Daisy po Shirocco). Biegała do tej pory trzy razy i widać, że stopniowo się rozkręca. Najpierw, jeszcze jako dwulatka, przegrała z Shamadramem o ¾ długości.
Później pewnie wygrała w przeciętnej stawce, kończąc karierę w wieku dwóch lat. Sezon 2023 rozpoczęła od imponującego zwycięstwa w Nagrodzie Dżamajki w pierwszy dzień wyścigowy. Od tamtej pory minęło już pięć tygodni, więc klacz z pewnością jest już w pełni sił.
W pierwszą wyścigową sobotę roku długo się rozpędzała, ale gdy sto metrów przed celownikiem stanęła na chód, to popisała się błyskotliwym finiszem. Znaczne wydłużenie dystansu powinno jej sprzyjać, ale jednak to nie jest to nic pewnego. W dodatku to klacz, która póki co, w tym sezonie nie rywalizowała z ogierami. Klacze na wiosnę często nie są w najwyższej dyspozycji i nie jest im łatwo mierzyć się z czołówką w otwartych gonitwach.
Noir to chodząca zagadka, bo może się okazać doskonałą dystanową klaczą, a równie dobrze, może kompletnie sobie nie poradzić. To ciekawy typ, ale jedynej klaczy w stawce, do pewniaka, nawet do zajęcia miejsca w pierwszej trójce, sporo brakuje. W żadnym wypadku nie można jeszcze odmówić jej ogromnego talentu, ale na ten moment, za dużo przy niej niewiadomych. Dosiądzie jej Kamil Grzybowski z wagą 57 kg, który na fuksach czuje się doskonale i słynie z “wybuchowych dosiadów”.
Czy Heniek wykaże się sprytem i co ważniejsze, talentem godnym miejsca w czołówce?
Sprytny Heniek (Estidhkaar – Sure To Explore po Henrythenavigator) puka do drzwi czołówki rocznika od początku kariery, ale nikt mu ich nie otwiera. Czy w niedzielę dobije się oknem? Raczej nie, a na pewno nie będzie łatwo.
Choć jego ojciec jest synem Dark Angela i spodziewać się po nim można sporych możliwości sprinterskich, to najlepszy jego syn, jak na złość dobrze biegał na 2000 metrów oraz w gonitwach płotowych. Z kolei matka Heńka najlepiej czuła się w gonitwach na 3200 metrów. Z kolei jego pełny brat, starszy o rok, biega na dystansach do mili, ale nie wychodzi mu to najlepiej, w gonitwach najniższej angielskiej klasy rzadko zajmuje płatne miejsca.
Ojciec matki Henrythenavigator też dawał konie raczej o predyspozycjach średniodystansowych, a babka Heńka biegała na dystansach 2400 m dla Agi Khana i dała dwa konie black type, które najlepiej spisywały się właśnie na dystansach zbliżonych do dwóch kilometrów. Więc ciężko wysnuć wniosek, na jakim dystansie trzylatek stajni Acta Non Verba czuć się będzie najlepiej.
Wielki włoski hodowca Frederico Tesio wysnuł kiedyś wniosek, że “Dystans, jako taki, nie istnieje, – istnieje wyłącznie czas. Dystans zaś nie jest niczym innym jak tylko funkcją czasu.” Jeśli w niedzielę będzie nośny tor, to czas będzie krótszy niż normalnie, a więc może właśnie wtedy warunki 2200 metrów, ale po lekkiej nawierzchni, okażą się idealne dla Sprytnego Heńka.
Podobna sytuacja miała miejsce w Nagrodzie Irandy, gdzie koń Natalii Szelągowskiej uległ nie tylko Westminster Moonowi i Kalindanowi, ale też External Powerowi. Do ostatniego z tej trójki stracił dwie długości, jednak został wtedy dobrze przeprowadzony i wyglądał po prostu na słabszego konia. Nie pokazał błysku, galopował jednostajnie, więc może faktycznie minimalne wydłużenie dystansu będzie strzałem w dziesiątkę.
Jego forma też może się zmienić na plus, bo konie trenowane przez Natalie Szelągowską, zazwyczaj w pierwszym starcie nie pokazują pełni swoich możliwości. Reasumując, ciężko przewidzieć, jak się spisze, jednak raczej nie należy się spodziewać fajerwerków, ale być świadomym, że ma szansę na progres.
Outsiderzy
Gonitwę uzupełniają Flores (Exaltation – Florentina po Belenus) oraz Machu Picchu (Ecosse – Marsa Alam po Forever Bond). Flores potrafił już namieszać, zajął trzecie miejsce w Nagrodzie Andersa, tylko szyję za Joe Blackiem, a później wygrał handikap drugiej grupy, także na 1800 metrów, ale wydaje się, że niewiele już może poprawić. O ile w niższych grupach może punktować, to z czołówką raczej nie ma większych szans, choć potrafił już zaskoczyć, więc przy dobrej jeździe praktykanta dżokejskiego Kumushbeka Dogdurbeka, w teorii może powalczyć o niskie płatne miejsce.
W podobnej sytuacji jest Machu Picchu. Wygrał dwa wyścigi jako dwulatek, ale były to gonitwy zamknięte dla koni wyłącznie krajowej hodowli. W Irandy stracił do Heńka niespełna pięć długości, ale niósł pięć kg więcej. Teraz pojedzie na nim uczeń Simyik Urmatbek z wagą 55 kg, a więc o kilogram mniejszą niż Petryakov na Sprytnym Heńku, jednak nie widzę większych szans dla syna Ecosse’a.
Raczej biega tu, bo po prostu gdzieś startować musi, a jest wysoko zagrany. Konie po Ecossie mają opinie błociarzy, więc może gdyby mocno napadało i bieżnia okazałaby się ciężka, to pokusiłby się o jakiś wybuch i miejsce w pierwszej czwórce. W każdym razie będzie o to bardzo ciężko.
Ciężko także liczyć dwa konie zapisane do gonitwy na liderów – Mecenasa i Mercurego. Tylko jeden może poprowadzić, jednak nawet, gdy drugi z nich będzie ostatecznie “biegł dla siebie”, raczej nie włączy się do końcowej rozgrywki.
Klasyfikacja autora
Podstawa: Westminster Moon (3)
Dobrze oceniane: Green Clover (2), Kalindan (4), Noir (6)
Ewentualnie mogą się pokazać: Sprytny Heniek (7), Arctican Wind (10)
Outsiderzy: Flores (1), Machu Picchu (8)
Do odpuszczenia: Mercury (5), Mecenas (9)
Michał Celmer
Na zdjęciu tytułowym Wesminster Moon wygrywa Nagrodę Irandy.