More

    Anfield wyczerpał limit pecha i wygrał w Merano dla Kartusa i Wróblewskiego, a Pretty King był trzeci w G3

    Podtrzymują dobrą passę na włoskich torach konie należące do Jakuba Kartusa. Niedawno dwie gonitwy z rzędu wygrał w Merano trenowany we Wrocławiu przez Pawła Pałczyńskiego trzyletni Nabil, a w niedzielę 27 sierpnia z dobrej strony pokazały się na tym torze konie tego właściciela, przygotowywane w Czechach przez Grzegorza Wróblewskiego, a dosiadane przez Jana Faltejska. Na grząskiej nawierzchni czteroletni Pretty King zajął trzecie miejsce w stawce pięciu koni w gonitwie przeszkodowej Premio Piero E Franco Richard G3 na 3800 metrów (pula nagród 30 tysięcy euro).

    Trzyletni Anfield – który do Merano pojechał eksperymentalnie, a jest bardzo wysoko oceniany przez trenera Wróblewskiego – wygrał o osiem długości płotową gonitwę maiden dla trzylatków – Premio Aichner Invest na 3000 m (pula nagród 12 100 euro). Anfield ma tego samego ojca – niemieckiego Lord of England – co wyhodowana przez firmę Westminster Kaboom, która w sobotę wygrała na Służewcu Nagrodę Dorpata dla dwulatków. Co ciekawe i cenne, Anfield pochodzi z tej samej odnogi rodziny 8-f, co słynny Nijinsky, ostatni koń trójkoronowany w Anglii (w 1970 roku).

    Trener Wróblewski w drodze powrotnej z Włoch tak opisywał dla Traf News warunki pogodowe w Merano: – Takiej ściany deszczu to już dawno nie widziałem. Teraz, gdy wracamy do Czech, też od Merano non stop pada. Leje jak z cebra. Było tak miękko, że ledwo można było chodzić, co zmieniło też diametralnie warunki na torze. Na szczęście na same wyścigi na krótko przestało padać. Wiedziałem jednak, że na takim grząskim torze wszystko ulegnie dużym zmianom, będą inne parametry. Koniom, które bardzo obszernie, ekonomicznie galopują, na długiej akcji, na ogół sprzyja lżejszy tor. Bardziej wtedy uwypuklona jest ta przewaga długości „fuli”. Na takim kopnym torze trochę rosną szanse koni, które lekko drobią, częściej się odpychają. No i ten mój Pretty King to jest koń o takiej długiej akcji, dlatego można się było wszystkiego tego dnia spodziewać – mówił Wróblewski.

    Pretty King (Bathyrhon – Fleur De Maspie po Le Triton) 2 lipca wygrał w francuskim Vittel o dwie długości przeszkodową gonitwę klasy czwartej Prix France Blue Sud Lorraine na 3600 metrów (pula nagród 22 tysiące euro, w tym 10 560 euro dla właściciela zwycięskiego konia). Wyprzedził pod Benoit Claudicem o dwie długości dwie klacze po świetnym reproduktorze na gonitwy stiplowe Kapegarde – Kapsagę i Jeune Canaille.

    Pretty King jako dwulatek przed aukcją. Fot. France Sire

    6 sierpnia Pretty King zajął z kolei w Merano drugie miejsce w gonitwie przeszkodowej typu novices Premio Vincenzo Pollio na 3550 metrów (pula nagród 16 tysięcy euro), tracąc 7 długości do trenowanej we Włoszech klaczy Velo Dipinto (Golden Horn – Alta Fedelta), a pobił o 2,5 długości utytułowanego Ramuntcho, trenowanego przez Josefa Vanię juniora dla silnej stajni Josefa Aichnera. Na Pretty Kingu jechał wtedy Ondrej Velek.

    W niedzielę Pretty King (kurs 3,16:1) znów zmierzył się w Merano, tym razem w gonitwie G3 dla czterolatków, z Velo Dipinto, która była faworytką (1,81:1) pod Gabriele Agusem. Oba konie jednak pogodziła trenowana przez Josefa Vanię seniora, najmniej liczona (6,39:1) w pięciokonnej stawce – Lady In The Lake (Affaire Solitaire – Silver Finance), wygrywając pod Velkiem o 5 długości.

    Pretty King, który w dystansie był prowadzony na 4-5 miejscu, tym razem przegrał z Velo Dipinto aż o 15 długości. Za nim były dwa konie ze stajni Aichnera – Sopran Mistery pod Dominikiem Pastuszką i Vezzana, która nie ukończyła gonitwy. Jan Kratochvil z niej spadł na jednej z przeszkód, gdy galopowała na trzecim miejscu, przed koniem Wróblewskiego. Pretty King wywalczył w tej gonitwie dla Kartusa 2550 euro za trzecie miejsce.

    – Pretty King pobiegł na swoim poziomie. Wynik byłby lepszy, gdyby był inny stan toru – ocenił trener Wróblewski. – Pretty King to jest taki bardzo dobry rzemieślnik. Lepszy jest od niego Burschi.

    Wcześniej Pretty King biegał w tym roku dwa razy we Wrocławiu. 14 maja zajął drugie miejsce w wyścigu przeszkodowym na 3600 m, 2,5 długości za Chittussi. 4 czerwca na Partynicach wygrał dowolnie o 5 długości wyścig na 3850 metrów pod Marcelem Novakiem i poszedł za ciosem we Francji.

    Pretty King na treningu. Fot. France Sire

    Ojciec Pretty Kinga – Bathyrhon (Monsun – Be My Lady po Be My Guest) był wysokiej klasy stayerem. Wygrał Prix Gladiateur G3 na 3100 m i Prix Vicomtesse Vigier G2 na 3100 m, a także był drugi w Prix Cadran G1 na 4000 m. Kryje obecnie we Francji po 6 tysięcy euro i jest nadzieją wśród reproduktorów na wyścigi stiplowe. Wróblewski i Kartus mają już jednego bardzo dobrego konia po nim. Isatis de l’Ecu wygrał dla nich Gran Criterium d’Autunno Hurdle G1 w Merano.

    Trzyletni Anfield (Lord of England – Adriana po Poliglote) to koń, z którym trener Wróblewski wiązał spore nadzieje i cenił go, ale syn niemieckiego reproduktora rozczarowywał, ciągle coś mu nie wychodziło. Jako dwulatek, a także ostatni raz w kwietniu 2023 roku, Anfield biegał gonitwy płaskie w treningu Andreasa Woehlera, ale szło mu słabo (7, 3, 11 i 9 miejsce), choć dosiadał go sam Eduardo Pedroza, czterokrotny champion dżokejów w Niemczech w latach 2007-2010.

    W pierwszym startach dla Kartusa w gonitwach płotowych nie szło mu dobrze, miał trochę pecha – nie ukończył w czerwcu wyścigu w Merano, a w lipcu na Służewcu w Nagrodzie Hubala spadł z niego Benoit Claudic, choć koń miał szanse na dobre miejsce. 12 sierpnia Anfield wystartował pod Markiem Stromskym w Nagrodzie Tunisa na Partynicach. Wróblewski mówił przed tym wyścigiem w rubryce „Prosto ze stajni”: – Anfield ma duże możliwości i jeżeli nie będzie miał pecha, powinien walczyć o zwycięstwo.

    Tym razem jednak po prostu spisał się słabo. Zajął siódme miejsce, ostatnie z koni, które ukończyły gonitwę, z bardzo dużą stratą do rywali przed nim. Nie zraziło to trenera Wróblewskiego (poniżej wyjaśnia skąd wziął się tak słaby występ) i w niedzielę zabrał go do Merano wraz z Pretty Kingiem. Jak mi napisał w wiadomości przed wyścigiem – eksperymentalnie. Odpisałem żartobliwie, że skoro nazywa się Anfield, jak stadion Liverpoolu, to powinien biegać w Grand National, czyli w kultowej gonitwie przeszkodowej – Wielkiej Liverpoolskiej.

    Anfield. Fot. Turf Times

    Eksperyment się powiódł, bo Anfield pod Faltejskiem wygrał aż o osiem długości płotową gonitwę maiden dla trzylatków – Premio Aichner Invest na 3000 m (pula nagród 12 100 euro, w tym 4675 euro dla właściciela zwycięskiego konia). Co ciekawe, mimo braku dobrych wyników, startował z pozycji faworyta (1,94:1) w czterokonnej stawce. 8 długości za nim była Alizee pod Gabriele Agusem, tuż za nią Euro Novella pod Dominikiem Pastuszką i daleko z tyłu Tonk ze stajni Aichnera.

    W dystansie Anfield był prowadzony przez Faltejska przez długi czas na drugim miejscu, ale zaatakował już około 1000 metrów przed celownikiem, a po ostatnim skoku swobodnie w posyle oddalił się od rywali.

    Trener Wróblewski tak w swoim brawurowym stylu skomentował po tym zwycięstwie występ podopiecznego: – Anfield to była jedna wielka „pornografia” do tej pory, bo trzy starty i trzy nieudane. We Wrocławiu, gdzie dżokej sam go siodłał, Anfieldowi w trakcie wyścigu przesunęło się siodło na szyję. Do tego doszło moje niezbyt fortunne polecenie, aby zrobił wszystko żeby nie prowadzić wyścigu. To skończyło się tym, że walczył z nim – jak to się brzydko mówi – tak „na chama”. Nie dał mu galopować, a koń strasznie ciągnął. Efekt był taki, że koń był jeszcze bardziej poirytowany i na dodatek jeszcze to siodło się przesunęło. Start w Warszawie to też było troszeczkę niedopatrzenie, bo ten jeździec w jakiś sposób zapomniał, że trzeba go pilnować, bo on ucieka na prawo, zajechał za bardzo po prawej stronie na płot i w tym momencie wyścig się dla nich zakończył. Ten pierwszy start w debiucie w Merano wyglądał ciekawie, on już wtedy mógł wygrać, ale pośliznął się i przewrócił razem z jeźdźcem. Dlatego ja nie dawałem za wygraną i postanowiłem sobie, że muszę go doprowadzić do tego, żeby stał się dobrym koniem wyścigowym. W niedzielę już było super, bo miękkie podłoże mu strasznie sprzyjało. Konie po Lord of England na ogół lubią miękki tor. Faltejsek nie przejął się jego wcześniejszymi rezultatami i pojechał tak, by zrobić jak najlepszy wynik. Anfield miał tylko jedno zawahanie na ostatniej przeszkodzie, gdy troszeczkę chciał w prawo, ale poza tym skakał bardzo dobrze. Był w takiej formie, że ciężko było go zatrzymać po tym wyścigu. Jeszcze jedno koło by spokojnie zrobił, bo tempo też nie było za mocne, ale z punktu widzenia psychicznego to dobrze, że tak się stało. Ten wyścig mu dobrze zrobi. Ja go oceniam, i jeździec też, że ten koń ma większe możliwości niż Nabil, który już dwa razy w Merano zdążył wygrać. No i będzie ciekawa teraz ta jego przyszłość, jeśli będzie normalnie biegał, bo we Włoszech takiego dobrego trzyletniego konia na przeszkody jak on, do tej pory jeszcze nie zauważyłem. Może więc nawiążemy wynikami do Isatisa de l’Ecu, który był takim trudnym, ale super koniem. Isatis de l’Ecu też powoli wraca na bieżnię po kontuzji – optymistycznie zakończył Wróblewski.

    Ojciec Anfielda Lord of England (Dashing Blade – Loveria po Los Santos) dał też wyhodowaną przez firmę Westminster klacz Kaboom, która w sobotę niespodziewanie wygrała na Służewcu Nagrodę Dorpata dla dwulatków. Lord of England w treningu Mario Hofera na 8 startów wygrał 4 wyścigi i 225 tysięcy euro. Jego największym sukcesem było zwycięstwo w Grosser Dallmayr-Preis – Bayerisches Zuchtrennen G1 na 2000 m (GAG 97,5 kg). To ogier z tej samej rodziny co inne znakomite reproduktory – Lomitas, Lagunas, czy Lavirco.

    Lord of England – ojciec Anfielda. Fot. Turf Times

    Lord of England – po którym Anfield odziedziczył kasztanowatą maść – krył w stadninie Etzean od 2007 do 2021 roku (cena stanówki od 2500 do 7500 euro), gdy padł na atak serca. Najlepszym jego synem był Isfahan (rating 116 funtów), który w 2016 roku zwyciężył w niemieckim Derby. Z kolei Feodora (112 funtów) była najlepsza w Preis der Diana, czyli Oaks w Niemczech.

    W Polsce córka ogiera Lord of England Dolomiti wygrała dwa wyścigi i była druga w Derby na Służewcu. 7 gonitw wygrał Design, 5 Polski Lord, a 3 Meadow Rose. Niemiecka Stex w treningu Rolanda Dzubasza wygrała w Warszawie pod Michalem Abikiem Nagrodę Kozienic, bijąc o 5 długości polskiego derbistę Night Thundera.

    Co ciekawe, Anfield pochodzi z tej samej odnogi rodziny 8-f, co słynny Nijinsky (Northern Dancer – Flaming Page po Bull Page), ostatni koń trójkoronowany w Anglii (w 1970 roku). Anfield idzie w prostej linii od klaczy Flaring Top, która jest babką ogiera Nijinsky, nazwanego na część słynnego rosyjskiego tancerza polskiego pochodzenia. Ogólnie rodowód Anfielda jest bardzo cenny i rzeczywiście może być z tego konia jeszcze pociecha na wysokim poziomie.

    Matka Anfielda Adriana (córka francuskiego wicederbisty Poliglote, który jest synem epokowego Sadler’s Wellsa) była dobra wyścigowo. Wygrała 5 wyścigów, w tym Hessen-Pokal G3 na 2000 m. Kolejne matki Anfielda idą po tak wspaniałych na torze i w hodowli długodystansowych ogierach jak zwycięzca Nagrody Łuku Triumfalnego Trempolino i trójkoronowany w USA Affirmed.

    Wynik i film wideo z wyścigu Anfielda:

    Corsa 6 di Domenica 27 Agosto 2023 alle 18:50 a Merano – SNAI Ippica

    Wynik i film z gonitwy Pretty Kinga:

    Corsa 4 di Domenica 27 Agosto 2023 alle 17:40 a Merano – SNAI Ippica

    Robert Zieliński

    Na zdjęciu tytułowym Pretty King wygrywa wyścig we Wrocławiu. Fot. Tor Partynice

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły