Nową twarzą na Służewcu jest Julie McDonald, utalentowana amazonka pochodząca z Irlandii, która jeździ podczas treningów w stajni trenera Macieja Kacprzyka. Julie podzieliła się swoją historią związana z końmi z Zofią Mazur, inną młodą amazonką, tegoroczną maturzystką, która także uczestniczy w przejażdżkach u trenera Kacprzyka. W ubiegłym sezonie Zofia Mazur była, wraz z bratem Piotrem oraz rodzicami, Klaudią i Markiem, współwłaścicielką ukochanej trzyletniej klaczy arabskiej, hodowli rodziny Mazurów – Sophia’s Chilli, która dwa razy wystartowała na Służewcu w treningu Kacprzyka w barwach stajni Zośka II.

Zofia Mazur pochodzi z wyścigowej rodziny – jej ojciec Marek jest właścicielem koni (m.in. Espresso i Ristretto, wspólnie z rodziną Gorczyców i Olkowskich), dziadek Jan Mazur przez wiele lat współpracował jako kowal z trenerem Andrzejem Walickim, a drugi dziadek, ze strony mamy, to Tadeusz Milanowski, który był kierownikiem działu selekcji na Torze Służewiec. Dla Zofii Mazur wywiad z Julie McDonald jest dziennikarskim debiutem. Irlandka opowiada Zofii o swoich związkach z końmi, począwszy od dzieciństwa spędzonego na farmie, przez starty w wyścigach w Irlandii i w Niemczech, aż po aktualną przygodą z jeździectwem na Służewcu oraz studiami w Polsce.

Zofia Mazur: Julie, niewiele kibiców wyścigów konnych w Polsce Cię zna. Opowiedz trochę o sobie, jak zaczęła się Twoja przygoda z końmi?
Nazywam się Julie McDonald i pochodzę z Irlandii. Mój tata posiada farmę i mieliśmy na niej kilka kucyków, na których wraz z moimi siostrami uczyłyśmy się jeździć już jako małe dzieci. W Irlandii organizowane są wyścigi również dla kucyków, w których zaczęłam startować już jako trzynastolatka, wzięłam udział w około trzydziestu takich zawodach. Później, jak już podrosłam, zaczęłam jeździć u znajomego trenera Pata Murphy’ego, który prowadzi stajnię niedaleko mojego domu rodzinnego. Po powrocie z Niemiec jeździłam jeszcze przez około rok u świetnego trenera koni płotowych i przeszkodowych Williego Mullinsa.
Jak to się stało, że jeździłaś w Niemczech, opowiedz jak tam było?
Przez ponad rok miałam możliwość pracować dla Johna Hillisa, który wiele mnie w tamtym czasie nauczył. Ponieważ John też pochodzi z Irlandii, to nie miałam dużego problemu, żeby się tam dogadać. Pracowałam również z wieloma wspaniałymi końmi, poznałam tam Michała Abika (słowacki dżokej, który przez kilka sezonów jeździł z sukcesami w Polsce – przyp. red.), który bardzo mi pomógł podszlifować umiejętności jeździeckie. Bardzo dobrze wspominam ten czas.

Czy Michał pomógł Ci również w znalezieniu nowej stajni w Polsce?
Tak, wiedział że będę studiować weterynarię w Polsce na SGGW w Warszawie, to on mi powiedział o torze na Służewcu i zaproponował, że porozmawia z trenerem Maciejem Kacprzykiem, który zgodził się, abym przychodziła w wolne dni do jego stajni.
Skąd pomysł, aby studiować w Polsce?
Wiedziałam, że w przyszłości będę potrzebować bardziej stabilnej pracy niż bycie dżokejem, ponieważ w Irlandii ciężko jest się przebić ze względu na dużą liczbę naprawdę świetnych jeźdźców. Dlatego zdecydowałam się na studia, nie wykluczam jednak, że po ich ukończeniu wrócę jeszcze do pracy w stajni na jakiś czas. Padło na Polskę, ponieważ Irlandia jest mała i nie ma w niej wielu uczelni wyższych, a znam dziewczynę, która tu studiowała i bardzo chwaliła wysoki poziom w Polsce studiów w języku angielskim.

Wracając do wyścigów, ścigałaś się zarówno na torach w Niemczech jak i w Irlandii, chciałabyś spróbować swoich sił też na torach w Polsce? Czy masz już na koncie jakieś wygrane w profesjonalnych wyścigach?
Bardzo bym chciała pojechać kilka wyścigów też tutaj, ale powstrzymuje mnie jedynie to, że aby uzyskać polską licencję jeździecką, muszę ją zdać w języku polskim. Moja licencja z zagranicy nie pozwala mi korzystać w Polsce z ulgi wagi. W Irlandii startowałam 14 razy i wygrałam jeden wyścig, natomiast w Niemczech około 15 razy pojechałam w gonitwach, ale niestety bez sukcesu.
Czy masz swoich wyścigowych idoli, od których czerpiesz inspirację?
Tak, jestem ogromną fanką Rachael Blackmore i Hollie Doyle, podoba mi się również styl jazdy Rene Piechulka i Michała Abika.
Jakie są Twoje wrażenia związane z polskimi wyścigami, co Cię najbardziej zdziwiło?
W Irlandii każdy trener posiada swój własny tor, dlatego dość dziwne, ale zarazem ciekawe dla mnie było to, co zastałam zarówno w Polsce jak i w Niemczech, czyli jeden wspólny tor dla wielu trenerów. Bardzo mnie urzekło to, że w Polsce tor znajduje się w mieście i wystarczy kilka minut, aby dostać się do centrum. Bardzo podoba mi się pomysł na Women Power Series, jest to świetna okazja dla kobiet, by jeździć w wyścigach, z czym nie spotkałam się nigdzie indziej.

Rozmawiała Zofia Mazur
Na zdjęciu tytułowym Julie McDonald podczas treningów na słynnym angielskim torze Cheltenham