More

    Ten dublet cieszy, zwłaszcza po dość pechowym sezonie

    Rozmowa z Krzysztofem Ziemiańskim, którego konie, Night Tornado i Petit, po raz drugi z rzędu zajęły dwa pierwsze miejsca w Wielkiej Warszawskiej. Podczas niedzielnej gali prestiżowe zwycięstwo w najważniejszym biegu dla dwulatków odniósł również trenowany przez niego Clyde, a Timemaster finiszował jako drugi w rywalizacji o Nagrodę Mosznej. 

    Dla Night Tornado ten sezon nie układał się szczególnie dobrze. Czy obawiał się pan o jego wynik przed tegoroczną Wielką Warszawską?

    Nieszczególnie. Wiadomo, że przed wyścigiem należy się wypowiadać w sposób wyważony. Tu nawet nie chodzi o zabezpieczanie się na wypadek porażki, ale przede wszystkim o szacunek dla przeciwników, a także samego sportu, który nie jest przecież w 100% przewidywalny. Na wynik składa się wiele czynników, wiele detali, nie zawsze wszystko układa się po myśli. Nie miałem natomiast wątpliwości, że zarówno Night Tornado, jak i Petit są w bardzo dobrej formie. Wierzyłem w możliwość powtórzenia sukcesu sprzed roku, kiedy to zajęły dwa pierwsze miejsca.

    Który z koni przed wyścigiem wydawał się największym zagrożeniem?

    Podejrzewałem o dobry występ tę klacz z Francji, Calliepie. Ona już w Oaks wypadła bardzo dobrze, nieznacznie przegrywając z Lady Iwoną. Można było przewidywać, że jeszcze się poprawi. Możliwości pozostałych groźnych przeciwników znałem.


    Jakie były założenia taktyczne na ten wyścig? Wiele osób mogło być zdziwionych, że faworyt tak szybko objął prowadzenie.

    Wydawało mi się bardzo prawdopodobne, że nikt nie będzie chętny do poprowadzenia, a już na pewno narzucenia mocnego tempa. Prosiłem moich jeźdźców, żeby dobrze ruszyli i spróbowali wybadać sytuację. Night Tornado lubi galopować bliżej czołówki, więc w razie braku chętnych Stefano miał przesunąć się na czoło stawki jeszcze przed wejściem w pierwszy zakręt, żeby później nie nadrabiać dystansu. Świetnie też pojechał Sergey Vasyutov na Peticie, ustawiając się tuż za nim, dzięki czemu wypracował sobie świetną pozycję do ataku, a ponadto zapobiegł ewentualnej próbie naciskania Night Tornado w dystansie przez rywali. Na finiszowej prostej pozostało już tylko przyspieszyć i bronić czołowych miejsc.

    Do Wielkiej Warszawskiej zgłaszał pan także trzeciego w Derby Kaneshyę, ale ostatecznie nie pobiegł. Czy coś mu dolega?

    Absolutnie nie, wszystko z nim w porządku. Uzgodniłem jednak z właścicielem, że ominiemy ten wyścig. Nie chciałem wystawiać konia tylko po to, żeby walczyć o jakieś niższe płatne miejsce. Nie jestem przekonany, czy dystans 2600 m w tym momencie kariery mu odpowiada. Szczególnie, że, w mojej ocenie, to trzylatek, który miał najcięższy sezon ze wszystkich w roczniku. W gonitwie o Nagrodę Strzegomia ostro finiszował w końcówce i zajął trzecie miejsce. W Rulera został zbyt ofensywnie przeprowadzony, a w Iwna skutecznie finiszował przy szybkiej końcówce. Derby było bardzo ciężkim i wyczerpującym wyścigiem, a następnie stoczył zaciętą walkę z Night Tornado w rywalizacji o Nagrodę Kozienic. Zajął także drugie miejsce za Timemasterem w Westminster Fraundschaftspreis, też po walce z rywalami. Łatwo więc policzyć, że na przestrzeni czterech miesięcy zaliczył sześć trudnych wyścigów. Potrzebny był mu czas na regenerację i prawdopodobnie jeszcze tylko raz pobiegnie w tym roku.

    A jak ocenia pan sezon w wykonaniu najbardziej utytułowanych gwiazd stajni? Zapadły już decyzje, czy zostają w treningu na kolejny?

    Bardzo cieszę się, że Night Tornado zdołał zdobyć Nagrodę Kozienic i triumfować w Wielkiej Warszawskiej, bo generalnie ten rok nie był dla niego szczęśliwy. Wszystko zaczęło się pod koniec zimy, gdy doznał kontuzji. To opóźniło jego przygotowania do sezonu i uniemożliwiło jego występ w biegu o Nagrodę Golejewka. W Widzowa nie był jeszcze w dobrej formie. Kiedy wrócił na właściwe tory, przydarzyła się historia z urazem podczas kucia. Lekko zakulał, ale nie mogliśmy ryzykować startu w, bardzo ważnej przecież, gonitwie o Nagrodę Prezesa TS. Kiedy wygrał wyścig o Nagrodę Kozienic, po zaciętej walce z Kaneshyą, zapadł werdykt łeb w łeb. Minął też celownik jako pierwszy z St. Leger, ale gonitwa została unieważniona z powodu zbyt krótkiego dystansu…

    Niefortunne porażki też ma za sobą Timemaster. I tak sumarycznie nie wygląda to źle, bo trzykrotnie wygrał i dwa razy był drugi, ale mogło być jeszcze lepiej. Przez błąd jeźdźca potknął się w gonitwie o Nagrodę Haracza. Nie do końca też założenia taktyczne zostały zrealizowane w Syreny, a tam różnica na celowniku była minimalna.  Niedzielny wyścig też miał wyglądać inaczej. Nie wiem, czy zdołałby pokonać niemieckiego Tarkhana, jednakże na pewno jego szanse byłyby większe.

    Solidnie, jak zawsze, radził sobie Petit. Po raz drugi z rzędu wygrał wyścig o Nagrodę Widzowa, raz jeszcze wywalczył drugie miejsce w Wielkiej Warszawskiej. Dołożył do tego kilka innych, udanych występów. Nie mam do niego zastrzeżeń, znów błysnął formą w najważniejszych gonitwach.

    Na ten moment wydaje się, że zobaczymy je wszystkie w akcji także w przyszłym roku. Dla Night Tornado mieliśmy zaplanowane zagraniczne starty w środku sezonu, niestety, z uwagi na okoliczności, nie udało się ich zrealizować. Spróbujemy w 2023 r., bo nie mam wątpliwości, że stać go na sukcesy także poza Polską, co zresztą już w przeszłości potwierdził. Timemaster jest naszą własnością i nie ma przeciwskazań, żeby dalej biegał. Petit jest ulubieńcem właściciela i przynosi mu dużo radości, więc spodziewam się, że i on jeszcze będzie startował. Zostaną raczej także utalentowane Kaneshya i Good Gift, bo mają dopiero trzy lata.


    A jakie są plany na najbliższe miesiące? Czy Night Tornado albo Timemaster jeszcze w tym roku ruszą na podbój zagranicznych torów?

    Timemaster raczej nie. Nie planowaliśmy z nim nigdzie jechać w tym roku. Co więcej, on nie może podróżować razem z Tornado. Nie pałają do siebie sympatią. Ubiegłoroczna wspólna podróż do Bratysławy była bardzo męcząca dla Night Tornado. I tak poradził sobie ładnie, ale nie zaprezentował pełni możliwości i przegrał o nos z czeskim derbistą. Co do niego i zagranicznych startów w tym roku, to jeszcze zobaczymy. Nie zapadła decyzja. Chętnie byśmy się gdzieś wybrali, bo wyraźnie jest w formie, tylko za bardzo nie ma odpowiednich gonitw. W Lyonie wygrał w ub. roku i musiałby nieść dodatkowe kilogramy startując ponownie na poziomie Listed, więc warunki nie są zbyt korzystne. Z kolei do toru w Berlinie nie jestem zbytnio przekonany, szczególnie do stanu bieżni. Jeszcze będziemy się nad tym zastanawiać i jeśli znajdziemy ciekawy wyścig, to zapewne spróbujemy.

    Widać w stajni następców asów stajni Niespodzianka? Kluczowy wyścig dla dwulatków w dobrym stylu wygrał reprezentujący te same barwy co Timemaster Clyde, więc młodzież także daje optymistyczne akcenty.

    To bardzo dobry koń, ale wcale nie na ten sezon. Myślę, ze będzie jeszcze progresował. On jeszcze się formuje, z każdym wyścigiem galopuje coraz lepiej. Pokazał, że ma talent i to wystarczyło, żeby wygrać trzy gonitwy. Mam jeszcze dwa lub trzy ciekawe folbluty, które jeszcze nie startowały, a zapowiadają się na dobre konie. W tym roku pobiegną może raz czy dwa, w zależności od ich dalszego rozwoju.

    A jakie są dalsze perspektywy? Wkrótce do stajni będą trafiały młode konie. Wybiera się pan w tym roku na zagraniczne aukcje?

    Dla nas ten czas dopiero się zaczyna. Tradycyjnie, wybieram się tylko do Francji, a konkretnie na aukcję Arqana w Deauville. Odbywa się ona w połowie października. Planuję jechać tam na trzy ostatnie dni, ponieważ podczas dwóch pierwszych prezentowane są  zazwyczaj bardzo drogie konie. Niewielka szansa jest kupić tam coś do Polski. Jeszcze nie wszyscy właściciele określili się, ile roczniaków chcieliby zakupić, ale spodziewam się, że spróbujemy nabyć około 8-10.

    W takim razie życzymy kolejnych udanych zakupów i dziękuję za rozmowę.

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły