More

    Podsumowanie sezonu 2023: Rocznik dwuletnich klaczy bez liderki, choć na wyróżnienie zasłużyła niejedna

    Sezon 2023 na polskich torach dobiegł końca, więc nadszedł czas na podsumowania. Zaczynamy od dwuletnich klaczy, wśród których ciężko o wskazanie liderki, jednak niestety łatwo jest powiedzieć, że konie importowane były bezlitosne dla klaczy hodowli krajowej. Śledząc tegoroczne zmagania dwuletnich klaczy można było pomyśleć, że w hierarchii co wyścig, to przewrót i coś w tym faktycznie jest. 

    Nagrodę Efforty wygrała niechciana w Anglii, a pokochana w Polsce Stage Door (Soldier’s Call – Divine Act po Frankel) w treningu Greka Ioannisa Karathanasisa, który kupił ją na aukcji koni w treningu za niewiele ponad minimalny tysiąc funtów. Do zwycięstwa (o ¾ długości) poprowadziła ją Karolina Kamińska. “Dziewczyny” dobrze się zgrały i dzięki amazonce córka Soldier’s Calla (po Showcasing) podniosła się po dwóch słabszych startach. W Nagrodzie Jaguara uległa Pretty Rocket, a 1 października w Cardei była dopiero piąta.

    Warto zaznaczyć, że od klapy w Cardei nie jeździł na niej już Kamil Grzybowski, tylko właśnie Kamińska. Po dowolnym zwycięstwie z debiutu (o 7 długości) wydawało się, że zjawiskowo szybka Stage Door będzie sprinterką, dla której dystanse powyżej typowych sześciu furlongów (około 1200 m) będą zbyt długie, jednak swoimi późniejszymi wynikami kazała „odszczekać” ekspertom wcześniejsze założenia. Z racji zwycięstwa w Efforty przypada jej pierwszeństwo, jednak nie nazwałbym jej ani liderką, ani numerem jeden rocznika.

    Gdyby tekst ten powstał przed Nagrodą Efforty, to bez dwóch zdań najmocniejszą kandydatką do miana liderki była Socorania (Make Believe – Coming Back po Fantastic Light). W debiucie pewnie ograła dobrze ocenianą w stajni Macieja Janikowskiego Magnezję, a później pod dżokejem stajennym Bolotem Kalysbekiem odfrunęła od rywalek w Nagrodzie Cardei, pokazując wielkie możliwości. Jednak jej start w Efforty był, względem oczekiwań, bardzo słaby. Minęła celownik dopiero piąta, a przed nią kończyły niemal wszystkie rywalki do miana najlepszej młodej klaczy w sezonie 2023.

    Pokonała tylko słabszą od czołówki Rori Star i Crystal Wine, która dała plamę na całej linii i kończyła 8 długości za przedostatnią Rori. Warunki były skrajnie różne, bo w Efforty tor był mocno elastyczny, a w Cardei bieżnia była szybka, do tego zamiast Kalysbeka jechał tegoroczny czempion Sanzhar Abaev, ale obie z tych zmian nie muszą być powodem gorszej dyspozycji. Socorania mogła była już po prostu już pod formą. 

    Cardei: Socorania

    Bonnie Elizabeth (Territories – Tiger Lily po Galileo) to zachowana i zaoszczędzona nadzieja na przyszły sezon. Zaczęła jak to z zasady młode konie w treningu Krzysztofa Ziemiańskiego – przeciętnie, ale konie, z którymi przyszło jej się mierzyć później, okazały się co najmniej niezłe i każdy odnotował co najmniej jeden start w gonitwie imiennej. Po piątym miejscu na 1400 metrów łatwo wygrała wyścig na 1200 m, ogrywając szybką Reginę Force o dwie długości.

    Widać było, że z wydłużeniem dystansu powinna zyskać i faktycznie na 1400 m w Efforty spisała się lepiej, ba, powinna to wygrać, albo stoczyć równą walkę ze Stage Door. Nie została korzystnie przeprowadzona i nie mogła pokazać, na co ją stać, ale przynajmniej dzięki temu się nie zagrała… Czy to pociecha? Raczej i tak sezon zacznie od startu w Nagrodzie Wiosennej (kat. A). 

    Bonnie Elizabeth.

    Na koniec sezonu pięknie pokazała się Lady Monia (Sea The Moon – Assembly po Candy Ride). Późno zaczęła się ścigać, a i tak zdążyła wygrać dwa wyścigi. Rozpoczęła karierę od łatwego zwycięstwa, ale nie zaczynała z debiutami, tylko z rozbieganymi już klaczami, w tym z mocno liczoną Cherie Noire, czy nieźle spisującą się Belardą. Rozprawiła się z nimi bez trudu, po czym wystartowała w Nagrodzie Hipokratesa, w której pobiła drugiego dwa tygodnie wcześniej w Mokotowskiej ogiera Heaven Give Enough.

    Tutaj co prawda zaskakująca były zmiana jazdy z Kumushbeka Dogdurbeka na Karoliną Kamińską oraz start po krótkiej przerwie. Lady Monia wypadła jak koń o klasę lepszy i choć na bezpośrednie porównanie z ogierem należy patrzeć z przymrużeniem oka, to pokazała, że stać ją na sporo. Poradzi sobie z rosnącymi oczekiwaniami? Presji publiczności nie poczuje, a ta jest coraz większa, w końcu to kolejny koń po Sea The Moonie w treningu Macieja Janikowskiego, który może później świadczyć o sile rocznika. 

    Lady Monia.

    Stajnia Westminster, po słabszym ubiegłym roku w odniesieniu do dwuletnich klaczy, znowu pokazuje, że władze firmy potrafią kupować dobre konie, a nawet… hodować! Oprócz Bonnie Elizabeth, zaimponować niejednemu mogły Karinka (Calyx – Inch Perfect po Theatrical) i Kaboom (Lord of England – Katdogawn po Bahhare). Pierwsza z nich kapitalnie przeleciała w otwartej gonitwie (z ogierami) dla debiutów i rozprawiła się z konkurencją bardzo łatwo. To wielkich rozmiarów klacz, która potrzebowała trochę czasu, aby za wzrostem poszła moc. Niestety, w drugim starcie, dosłownie się zagrzebała, rozczarowując kompletnie w Nagrodzie Upsali. Straciła do Amaji aż 9 długości, ale ciężko wierzyć, żeby tylko na tyle było ją stać. 

    Wyhodowana przez Westminster Kaboom z kolei jest jak nieco mniej szałowa, a bardziej rzetelna marka. Na pięć startów nie ani razu nie wypadła z pierwszej trójki, a biegała w II, I grupie i w gonitwach kategorii B oraz A, więc ustrzeliła komplet. Najpierw wygrała w słabej stawce, ale w super stylu (o 6 długości dowolnie). Później sprawiła sensację, bijąc Bellę Antonellę, Amaję i Svaroga w Nagrodzie Dorpata, jednak ten wyścig był dziwny od startu. Mało który z koni pokonał dystans w dogodny sposób i wynik mógł być zupełnie inny.

    W kolejnym starcie Kaboom była druga w Cardei, a znowu pokonując Amaję, pokazała, że wygrana w Dorpata to wcale jednak nie był przypadek. Na koniec była trzecia w Efforty, gdzie pokazała, że dystans i stan toru nie robią jej różnicy. Jej półsiostra Westminster Cat była dobrą dwulatką, a później spuściła z tonu. Kaboom ma zdecydowanie długodystansowego ojca, który daje szanse na wiarę w progres. 

    Kaboom.

    Maciej Jodłowski oczywiście miał też inne swoje przedstawicielki w wyścigu po prym rocznika dwuletnich klaczy. Oprócz Kaboom w jego stajni trenują Amaja (Footstepsinthesand – Amazonite po Lawman) i Pretty Rocket. Amaja zaczęła i skończyła sezon zwycięstwami, ale w środku miała dwa trzecie miejsca. Pokazała co znaczy efekt WOW, gdy wygrywała we Wrocławiu o 12 długości… Dla przypomnienia zaznaczę, że gdy ostatnio Szczepan Mazur wygrał na dwuletnim koniu w treningu Jodłowskiego tak łatwo na Partyniach, to po roku wygrał na nim Derby, był to Jolly Jumper.

    Później Amaja pod Grzybowskim sobie nie poradziła dobrze i kończyła dopiero trzecia w Dorpata. Później po powrocie Szczepana do siodła jednak nie dostała skrzydeł i też nie dała rady. Była trzecia w Cardei, co można uznać co najwyżej za średni wynik. Na szczęście na koniec wygrała bardzo łatwo (o 5,5 długości) Nagrodę Upsali, zamiast biegać w Efforty. Zakończyła sezon z przytupem, a i pokazała, że nie straciła chęci do wyścigów. 

    Amaja.

    Pretty Rocket (Estidhkaar – Pretty Pebble po Cape Cross) to zakupiona na aukcji Breeze Up (dwulatków w treningu) gwiazda stajni GPG Arabians. Ciężko przebić jej dokonania, bo wygrała wszystkie trzy wyścigi, w których startowała. Zaczęła od bardzo łatwego zwycięstwa przed Heaven Give Enough (o 3,5 długości). Później w Nagrodzie Jaguara pewnie rozprawiła się ze Stage Door, czyli teoretyczną liderką rocznika, a na koniec wygrała wyścig kategorii B – Nagrodę Nemana, dowolnie niszcząc wręcz ogiery po Inns Of Courcie (Oasis King i Inns Of Spirit). Nie ma drugiej klaczy dwuletniej, która może pochwalić się takim dorobkiem zwycięstw, jedynym ogierem, który może się z nią równać pod tym względem, jest Zen Spirit.

    Pretty Rocket.

    Czegoś ewidentnie zabrakło w dotychczasowych karierach klaczy Crystal Wine (Crystal Ocean – Naalatt po Dansili) i Belli Antonelli (Belardo – Bint Nayef po Nayef), ale pewnie niejeden ręczyłby głową, że obie poprawią w kolejnym sezonie. Ich rodowody jednoznacznie to sugerują, ale ja potrzebuję obu rąk do pisania, więc póki co, żadnej za to nie dam sobie uciąć.

    Trenowana przez swojego właściciela Saliha Plavaca Crystal Wine zaczęła wręcz cudnie, wygrywając z absolutnym numerem jeden rocznika Zen Spiritem z debiutu, a później swobodnie wygrała Nagrodę Skarba. Jednak w pierwszym przypadku ogier był źle prowadzony, a w drugim stawka była średnia. W Nagrodzie Dakoty dowolnie odjechał od niej już Zen Spirit, ale klacz dzielnie obroniła się przed Coloniusem. Niestety, na koniec sezonu kompletnie rozczarowała w Nagrodzie Efforty, zamykając polę. 

    Crystal Wine.

    Bella za to w debiucie trafiła na Ultimatum, który według wielu miał szansę być najlepszym dwulatkiem w Polsce, ale kontuzja zatrzymała jego karierę. Bella przegrała z nim o 15 długości, ale od reszty odjechała też lekko, bo na 5 długości i więcej. Później zgodnie z oczekiwaniami wygrała, ale rywalami nie były konie najwyższej próby.

    Kolejnym wyścigiem była Nagroda Dorpata, gdzie była krótko za Kaboom, jednak na sam koniec była zdecydowanie czwarta w Efforty. Niby ma potencjał i biegała bardzo dobrze, ale patrząc na jej wyniki czuć spory niedosyt. 

    Bella Antonella

    Na koniec trzeba powiedzieć jeszcze słówko o wschodzącej gwieździe z Wrocławia, jedynej młodej klaczy ze stajni Sławomira Pegzy i trenerki Marleny Stanisławskiej, która w sezonie 2023 zdołała się wyróżnić. Serines (Holy Roman Emperor – Seracina po Nashwan) to doskonała pod kątem rodowodu klacz, która jest nadzieją na odżycie pięknego snu o córce ogiera Holy Roman Emperor. Rozpoczęła go wielka Inter Royal Lady, ale niestety przedwcześnie się zakończył. Serines jest nadzieją na napisanie jego kontynuacji. Wzięła udział tylko w jednym wyścigu, wygrała gonitwę dla debiutów na 1600 metrów we Wrocławiu. Pokazała, że nie boi się dystansu i może być bardzo dobra w wieku trzech lat, zwłaszcza, że jest bliską krewną angielskiego wicederbisty King of Steela.

    Serines.

    Dla polskich hodowców, niestety, nie będzie to pochwalny skrawek tekstu, bo krajowej hodowli klacze nie miały w tym roku podejścia do importów. 

    Na początku sezonu błysnęła Inwestycja (Exciting Life – Invincible Red po Manduro), która po Dakini i Drink Life była kolejnym dowodem na super geny szybkościowe przekazywane przez Exciting Life’a. Inwestycja popisała się, wygrywając lekko z liczoną Kaboom o 2,5 długości na najkrótszym w Polsce dystansie 1000 metrów. Później zawiodła, ulegając nie tylko Crystal Wine, ale też Latife w Skarba, a dalej niestety nie było lepiej. Pokonała co prawda Stage Door w Cardei, ale ten wyścig wnuczki Frankela (Stage Door) był do niczego.

    Na koniec nie dała rady ograć źle dysponowanej Karinki, co udało się innej polskiej klaczy. Sajonara (Exaltation – Sajgonka po Great Lakes) ma bardziej dystansowego ojca, a klacz po trzecim i pierwszym miejscu w wyścigach dla klaczy polskiej hodowli pobiegła w Upsali, gdzie zdołała ograć Karinkę i kończyć 5 długości za Amają. Czas na pewno gra na korzyść Sajonary. 

    Sajonara przed Telimeną Nałęcz.

    Sporo radości właścicielowi musiała dać Latife, która – w odróżnieniu od siostry Ligii – okazała się rzetelna, a nawet bardzo dobra. Wygrała z debiutu przed Ten Dreams i Grzechu Wartą (szyja, ½ długości), a oprócz tego była aż trzy razy druga w nagrodach (Skarba, Intensa, Scyrisa), dzięki czemu wygrała aż 32 500 złotych. W Intensa kończyła krótko za Streakiem, w Scyrisa jednak nie dała rady i rozprawiła się z nią Grzechu Warta (Turati – Garleona po Don Corleone). Klacz w treningu Wiaczesława Szymczuka zaprezentowała świetne przyspieszenie i eleganckim finiszem zapewniła sobie drugie łatwe zwycięstwo z rzędu, po którym trzeba ją wymieniać w gronie kandydatek do liderki rocznika wśród polskich klaczy. 

    Grzechu Warta przed Latife, Invencją i Konspiracją.

    Oczywiście znać o sobie dały też młode konie wyhodowane przez braci Andrzeja i Ryszarda Zielińskich. W tym sezonie wygrywały Taris (współwłaścicielką jest także trenerka Natalia Szelągowska), Florence i Petra. Pierwsza z nich najpierw uległa Inwestycji i Kaboom, ale później łatwo, a nawet bardzo łatwo (o 4,5 długości) wygrała otwarty wyścig, gdzie pokonała Marie More i Smooth Queens zagranicznej hodowli, a także Petrę i Grzechu Wartą.

    Później została sprawdzona z czołówką w Cardei i kończyła na niezłym czwartym miejscu, za to na koniec w Nemana rozczarowała. Była ostatnia, osiem długości za przedostatnim (też polskim) Navaho i aż 32 długości za zwycięską Pretty Rocket.

    Taris.

    Petra (Balios – Princess Of Java po Java Gold) zaczęła we wspomnianym wyścigu, wygranym przez Taris. Później nie dała szans rywalkom, wygrywając o 10 długości z Telimeną Nałęcz. Wydawać się mogło, że rozprawić się może nawet z końmi wyhodowanymi na Zachodzie Europy, jednak kolejne starty były słabsze. W Kadyksa i Scyrisa była dopiero trzecia, a nie było w tych gonitwach przecież ani jednego konia z Zachodu, co prawda odległości dzielące ją od zwyciężczyń były niewielkie i powinna poprawić, ale to nie to, czego oczekiwali kibice półsiostry ostatniego wyhodowanego w Polsce derbisty – Patronusa.

    Kontakt z importami miała za to Florence (Prince Of Ecosse – Furia po Campanologist). Córka naszej oaksistki wygrała z debiutu, łatwo pokonując Karkossę i Sajonarę na dystansie 1200 metrów, a później nieźle spisała się w Jaguara. Była trzecia, za Pretty Rocket i Stage Door, a pokonała Ristretto i Sir Siljana. Sezon zakończyła podczas ostatniego dnia wyścigowego na Służewcu – w Nagrodzie Hipokratesa zajęła ostatnie miejsce. Zrewanżowały jej się Sir Siljan i Ristretto, ogrywając ją lekko. 

    Petra.

    Michał Celmer

    Na zdjęciu tytułowym Stage Door.

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły